100 dni od ostatniej porażki. Świątek gra w innej lidze. "Tam napotkała najwięcej problemów"

100 dni od ostatniej porażki. Świątek gra w innej lidze. "Tam napotkała najwięcej problemów"
Bai Xuefei/Pressfocus
Dokładnie sto dni temu Iga Świątek przegrała po raz ostatni. Od tego czasu wygrała trzydzieści meczów z rzędu i niewiele wskazuje na to, żeby miała się zatrzymać.
Ostatnią tenisistką, która ją pokonała była Jelena Ostapenko podczas turnieju w Dubaju. Wygrała po zaciętym, trzysetowym pojedynku, rozgrywanym w trudnych warunkach atmosferycznych, przy sporym wietrze. Niewiele wtedy wskazywało, że to ostatnia na wiele tygodni przegrana Świątek.
Dalsza część tekstu pod wideo
Owszem, zaliczyła udany początek sezonu. Była w półfinałach w Adelajdzie i w Australian Open, ale nijak ma się to do skali, w jakiej dominuje w ostatnich tygodniach. Takiej sytuacji w kobiecym tenisie nie było od lat. Można było się przyzwyczaić do tego, że w cyklu WTA niespodzianka czyha na każdym kroku, że faworytki często przegrywają. To się z jednej strony nie zmieniło, bo w Roland Garros nie ma już siedmiu z dziesięciu najwyżej rozstawionych, ale z drugiej strony zupełnie nie dotyczy Polki.
Trzydzieści zwycięstw z rzędu przełożyło się na pięć wygranych z rzędu turniejów. Każdy z nich to nieco inna, ale równie ciekawa historia. We wszystkich meczach straciła łącznie zaledwie pięć setów.

Doha

Świątek rozpoczęła przeciętnie, dopiero w trzech setach wygrała z Victorią Golubić. Każde kolejne zwycięstwo było jednak coraz bardziej przekonujące. Szczególnie warto zwrócić uwagę na wygraną w ćwierćfinale z Aryną Sabalenką. Wreszcie poradziła sobie z rywalką, która gra bardzo mocno, która może wywierać sporą presję. Dobrze się do tego meczu przygotowała taktycznie, mądrze wytrąciła przeciwniczce atuty i zwyciężyła w dwóch setach. Gładka wygrana, 6:2, 6:0, w finale z Anett Kontaveit była tylko potwierdzeniem tego, jak pewnie zaczęła się czuć na korcie.

Indian Wells

Turniej, w którym napotkała najwięcej problemów. Tak jak w Dosze przełamała się z agresywnie grającą rywalką, tak w Indian Wells na dobre poradziła sobie z sytuacjami, kiedy przegrywa pierwszego seta. Już w Australii wychodziła z takiego stanu, ale w Indian Wells dokonała tego trzy razy z rzędu. Za każdym razem po przegranym pierwszym secie wchodziła na wyższy poziom, kolejne dwa sety wygrywała już dość gładko.
Jeden z najlepszych meczów w sezonie, już bez potrzeby odrabiania strat, zagrała z Simoną Halep w półfinale. To był pojedynek stojący na bardzo wysokim poziomie, który wygrała w dwóch wyrównanych setach.

Miami

Turniej, w którym dominacja nie podlegała żadnej dyskusji. Wygrany bez straty seta, tylko Jessika Pegula była w stanie ugrać więcej niż cztery gemy w jednym secie. Pozostałe mecze w większości były jednostronne, nawet finał z Naomi Osaką, na który nastawiał się cały tenisowy świat, w dużej mierze okazał się popisem jednej tenisistki.

Stuttgart

Do Niemiec przyjechała tuż po rywalizacji w Pucharze Billie Jean King, gdzie grała na korcie twardym. Turniej w Stuttgarcie rozpoczynał sezon na mączce, ale też dość specyficznej, bo ułożonej pod dachem. Bardzo ciekawy mecz zagrała w półfinale z Ludmiłą Samsonową, która, jeśli chodzi o wynik, była najbliżej pokonania Świątek w trakcie jej serii zwycięstw.
Tego dnia Polka nie grała rewelacyjnie, za to Samsonowa starała się naciskać, atakować i długimi momentami stwarzała problemy. W najważniejszych momentach udało się jednak Świątek zachować spokój, zagrać na odpowiednim poziomie i wygrać w trzech setach. To był też pokaz tego, że nawet przy nieco słabszej dyspozycji jest w stanie pokonywać trudne rywalki.

Rzym

W stolicy Włoch obroniła tytuł i to w spektakularnym stylu. W całym turnieju nie straciła seta. Tylko Bianka Andreescu w jednym secie była w stanie zbliżyć się do niej poziomiem. Ostatecznie i tak go przegrała, ale można było mówić o w miarę wyrównanej rywalizacji. Wszystkie pozostałe sety to pełna dominacja, spokój i świetna gra Polki. W półfinale z Sabalenką i finale z Jabeur straciła łącznie siedem gemów.
W Roland Garros na razie idzie podobnym trybem. Bez żadnych problemów pokonała dwie pierwsze rywalki, gra obecnie w innej lidze. Jeśli będzie w stanie utrzymać dobry poziom, to trudno sobie wyobrazić, żeby jakakolwiek tenisitka była jej w stanie zagrozić. Wszystko tak naprawdę w dużej mierze zależy od dyspozycji Polki. Jeśli triumfowałaby na paryskich kortach, to wyrówna rekord XXI wieku w meczach wygranych z rzędu który należy do Venus Williams.

Przeczytaj również