Adam Buksa o różnicach między MLS i Ekstraklasą: Gdy po raz pierwszy wszedłem do szatni, przeżyłem szok

Adam Buksa o różnicach między MLS i Ekstraklasą: Gdy po raz pierwszy wszedłem do szatni, przeżyłem szok
Screen z Twittera
Adam Buksa zimą trafił z Pogoni Szczecin do New England Revolution. W rozmowie z oficjalną stroną "Portowców" opowiedział o największych różnicach między MLS oraz Ekstraklasą.
Nowy zespół Adama Buksy walczy obecnie w fazie play-off Major League Soccer. Ostatnio Polak przyczynił się do awansu do półfinału konferencji, trafiając do siatki w starciu z Philadelphią Union.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Mój debiut ligowy przypadł na mecz z Montrealem, później grałem z nimi jeszcze trzy razy, podobnie z DC United, z Philadelphią Union pięć razy. Ten sezon był bardzo dziwny ze względu na wirusa. Liga została podzielona na małe strefy i funkcjonowaliśmy w obrębie pięciu-sześciu drużyn. Można doniośle powiedzieć, że to jakaś klamra, ale tak naprawdę to my z tym Montrealem gramy co trzeci-czwarty mecz - powiedział Buksa.
- Generalnie w MLS jest wielu mocnych zawodników: choćby Nani w Orlando, Bojan Krkić czy Victor Wanyama w Montreal Impact. Nie uważam jednak, że był w tej lidze zawodnik, który się wyróżniał ponad wszystkich i był absolutną gwiazdą. Bardzo duże nadzieje były wiązane z Chicharito, który zasilił Los Angeles Galaxy, ale Meksykanin kompletnie zawiódł - przyznał.
- Żyje nam się tutaj dobrze. Ja pracuję tak, jak w Polsce. Od rana do popołudnia jestem w klubie, trenuję też indywidualnie. Różnicą, którą da się od razu zauważyć, jest odległość z miasta do naszego centrum treningowego. Codziennie pokonuję wiele kilometrów samochodem - zapewnił.
- Jedyny poważny minus jest taki, że nie mogliśmy się widywać z rodzinami. Mamy rządowe przepustki na przekraczanie granic USA w razie konieczności wyjazdu ale liga tego zabrania. Ja musiałem być cały czas na miejscu, bo oczekiwaliśmy na terminarz. Od stycznia nie opuszczam Stanów Zjednoczonych - dodał.
- Muszę przyznać, że gdy po raz pierwszy wszedłem do szatni New England, to przeżyłem lekki szok. W Pogoni wszyscy trzymali się razem, każdy naturalnie wyłączał telefon, żebyśmy ze sobą rozmawiali, grali w rzutki, ping-ponga. Było naprawdę wesoło. Tutaj jest zupełnie inaczej. Każdy wpatrzony w smartfona, mało kto zabiera głos. Najpierw pomyślałem, że może stało się coś złego. Ale nie! Oni tak po prostu funkcjonują. Każdy robi swoje i tyle. Nie skupiają się na budowaniu relacji międzyludzkich - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik26 Nov 2020 · 14:00
Źródło: pogonszczecin.pl

Przeczytaj również