Andrzej Iwan o skandalu z umową Buksy: Wisła Kraków się wychyliła

Andrzej Iwan o skandalu z umową Buksy: Wisła Kraków się wychyliła
Krzysztof Porebski / PressFocus
W Krakowie znowu wrze. Tym razem po przepychankach dotyczących miana najstarszego klubu w Polsce, wybuchła afera dotycząca kontraktu młodego Aleksandra Buksy z Wisłą. Klub dumnie ogłaszał, że brat Adama zostaje w Wiśle do 2023 roku. Zresztą sam piłkarz stawał do zdjęcia z koszulką właśnie z numerem "2023". Jak się okazuje - nie było na to umowy, a Buksa zdecydował o odejściu z klubu. Co na ten temat sądzi legenda "Białej Gwiazdy" Andrzej Iwan?
Wisła Kraków stawia siebie w roli oszukanej. Zdradzonej przez wychowanka. I niewątpliwie kibice mogą mieć żal do Aleksandra Buksy o niewywiązanie się z obiecanego słowa. Sytuacja nie jest jednowymiarowa. Nie można skazywać kogokolwiek bez analizy tego, jakie były kulisy. A fakty są takie, że klub ogłosił kibicom coś, co nie było prawdą. Oczywiście młody Buksa firmował wszystko swoim udziałem w spocie reklamowym z Kubą Błaszczykowskim i tym zdjęciem...
Dalsza część tekstu pod wideo
O opinię w tej sprawie zadzwoniliśmy do Andrzeja Iwana:
- Od dawna byłem przekonany, że Aleksander Buksa nie zostanie w Wiśle. Ojciec kieruje tą karierą, tak jak i kierował karierą Adama. I nic dziwnego, że jego wizja polega na tym, żeby Olek wycisnął z kariery maksa, żeby grał jak najwięcej. Jak zaczęli współpracować z Pinim Zahavim, to na mój nos od razu było wiadomo, że on w Wiśle nie zostanie, że będzie inaczej.
Zdaniem legendy Wisły Kraków w klubie popełniono duży błąd. Podpisana umowa to inny wymiar dogadania się, a niestety często dane słowo nie jest warte nawet papieru, na którym mogłoby zostać zapisane. Każdy ma swój interes i swój plan. A ten rodziny Buksów ewidentnie rozmijał się z zamiarami Wisły Kraków.
- Ojciec chłopaków ma tam bardzo dużo do powiedzenia, on - że tak powiem - kontrolował te wszystkie decyzje. Adam i Olek mają zaufanie do ojca. On chce jak najlepiej dla chłopaków, a Wisła chce jak najlepiej dla siebie. To wiadome. Trzeba zrozumieć obie strony. Wisła się wychyliła, zbyt pochopnie ogłosiła przedłużenie umowy. Jak nie jest nic podpisane, to trzeba się przed czymś takim powstrzymywać. Zwłaszcza w sytuacji, w której jest klub - komentuje nam Iwan.
W Krakowie jak to w Krakowie - gorąco. A w internecie jak to w internecie - brutalnie. Życzenia połamania nóg, coraz więcej wpisów dotyczących zagrożenia zdrowia piłkarza z powodu zdrady klubu. Trzeba czytać takie rzeczy bez przywiązywania do nich wagi, ale w głowie chłopaka spokoju przez najbliższe dni czy nawet miesiące raczej nie będzie. Andrzej Iwan studzi ten temat i wysyła przekaz do młodego piłkarza:
- Nie no… Niech Olek Buksa daje z siebie ile może przez te pozostałe kilka miesięcy. A jednak w końcu każdy zrozumie taką decyzję. Wiadomo - hejt jest i zawsze tak będzie, z tym się trzeba liczyć. Ale nie wierzę, żeby coś mu groziło i do czegokolwiek złego doszło.
Jak będzie wyglądała wiosna Buksy? Zakładamy, że będzie trenował i nic więcej. Pytanie, czy z pierwszą drużyną. Jedyne co teraz może zrobić to przeczekać i szkolić język. Bo trudno zakładać, że nie ma już wstępnego dogadania z nowym klubem. Natomiast działacze Wisły Kraków powinni skupić się na doprowadzaniu spraw do końca. Ewidentnie nie poszło. Klub nie poprowadził tego tak jak powinien. Teraz będzie się wybielał, ale umówmy się, że o ile Olek Buksa wystawił się na publiczny, krakowski lincz, to jeśli ktoś tu się ośmieszył, to właśnie cała Wisła Kraków. I aż dziwne, że kibice nie zwracają na to uwagi w pierwszej kolejności.

Przeczytaj również