Angel Di Maria o odejściu z Realu Madryt. "Podarłem list od nich bez otwierania. Nie chciałem na to patrzeć"

Przegrany finał mistrzostw świata z Niemcami do dziś boli Angela Di Marię. Argentyńczyk chciał zrobić wszystko, aby wystąpić w tym meczu mimo doskwierającej mu kontuzji. Ostatecznie nie zagrał w finałowym meczu, ale była to decyzja szkoleniowca "Albicelestes". Zawodnik podarł list od Realu Madryt, który niedługo później sprzedał go do Manchesteru United.

- Wiedziałem, że Real Madryt chce mnie sprzedać, ponieważ do Madrytu przypisywany był James Rodriguez i to on miał zająć moją pozycję. Kiedy dostałem list od Realu, mogłem się spodziewać wszystkiego. Podarłem go bez otwierania. Nie chciałem go czytać, ani na niego patrzeć. Jedyną osobą, która musiała podjąć decyzję o grze, byłem ja - opowiada Di Maria.

Argentyńczyk chciał zrobić wszystko, aby pomóc zespołowi w finale z Niemcami, nawet jeśli więcej nie mógłby zagrać w piłkę. Przyznał się jednak prowadzącemu Alejandro Sabelli, że nie jest w stu procentach gotowy na ten mecz.

- Płakałem, gdy mówiłem trenerowi, że nie jestem gotowy na sto procent. Wiedziałem, że mnie uwielbiał i chciał, żebym grał, ale poprosiłem, żeby wybrał najlepszych zawodników. Podczas przedmeczowego treningu wybrał na moje miejsce Enzo Pereza. Nie obchodziło mnie, czy jeszcze zagram w piłkę. Uprzedzono mnie, że to jest prawdopodobne, ale dla mnie ważniejsze były mistrzostwa świata. To był mój finał - zakończył.