Oto najwięksi wygrani i przegrani 2020 w reprezentacji Polski. Awanse i spadki - kto musi powalczyć o Euro?

Oto najwięksi wygrani i przegrani 2020 w reprezentacji Polski. Awanse i spadki - kto musi powalczyć o Euro?
Lukasz Sobala/Pawel Andrachiewicz/Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Dopiero w połowie 2020 roku reprezentacja Polski wróciła na boisko. Kalendarz międzynarodowych rozgrywek został wywrócony do góry nogami przez pandemię koronawirusa. Odwołano mistrzostwa Europy, ale udało rozegrać się drugą edycję Ligi Narodów. Kto po jesiennym maratonie zyskał, a kto stracił? Kto jest bliżej wyjazdu na EURO, a komu zapaliła się czerwona lampka na ostatniej prostej przed czerwcowym turniejem finałowym? Oto nasi wygrani i przegrani w zespole Jerzego Brzęczka.
Z zestawiania wykluczyliśmy oczywistego dominatora - Roberta Lewandowskiego. Zwycięzca wszystkich rozgrywek klubowych i nagród indywidualnych był w mijającym roku bezkonkurencyjny. W tym tekście patrzymy przede wszystkim na to, co działo się w ostatnich miesiącach z piłkarzami, którzy byli nieoczywistymi bohaterami kadry lub mogą mieć kłopoty z utrzymaniem w niej swojej pozycji.
Dalsza część tekstu pod wideo

WYGRANI

JAKUB MODER (LECH POZNAŃ, BRIGHTON HOVE & ALBION)
Do podstawowego składu Lecha wskoczył na dobre dopiero w czerwcu! Już wcześniej miał bardzo dobry okres na przełomie lutego i marca, kiedy zdobył dwie bramki i zaliczył dwie asysty, ale wtedy jeszcze dobijał się do wyjściowej jedenastki. To pokazuje, jak eksplozja formy 21-latka była błyskawiczna. W bardzo krótkim czasie wspiął się o kilka pięter - wypożyczenie do Odry Opole, drugi zespół Lecha, podpora "Kolejorza" i wreszcie transfer do Premier League. Rozwój jak z opowieści pt. „Od zera do bohatera”.
Gdy w połowie roku na Modera zdecydowanie postawił Dariusz Żuraw, „Kolejorz” złapał wiatr w żagle. Po pandemicznej przerwie Lech był najlepszą drużyną PKO Ekstraklasy, a Moder trafił pod lupę wielu skautów w Europie. O piłkarza pytało czołowe kluby, m.in Borussia Dortmund, ale najbardziej konkretny był Brighton Hove & Albion.
W październiku środkowy pomocnik pobił transferowy rekord ligi. „Mewy” szybko zdecydowały się na wyłożenie ponad dziesięciu milionów euro, bo cena za Modera prawdopodobnie tylko by rosła. Mówił o tym na naszych łamach odpowiedzialny za rekrutację w Brighton dyrektor Dan Ashworth:
- Jest bardzo inteligentny na boisku. Dobrze czuje się z piłką przy nodze. Ma doskonały przegląd pola i świadomość otoczenia, w jakim się porusza. No i uderzenie z dystansu. Robi wrażenie - opowiadał nam kilka dni temu.
Moder został w Lechu na kilka miesięcy, aby nabrać doświadczenia. Zebrał je m.in. w fazie grupowej Ligi Europy. Jesienią stał się też pełnoprawnym reprezentantem Polski. We wrześniu krótki debiut przeciwko Holandii, w październiku asysta w meczu z Finlandią, a w listopadzie pierwszy gol w biało-czerwonych barwach. Postawa w kadrze idealnie podsumowała rok zawodnika.
Na tym samym etapie, ale rok temu, Moder występował na poziomie II ligi. Dziś jest bardzo blisko wyjazdu na EURO, a Brzęczek uważa go za mocnego kandydata do podstawowego składu. Końcówkę 2020 r. miał przeciętną. Ewidentnie brakowało już paliwa w baku.
W cztery miesiące rozegrał na wszystkich frontach aż 31 meczów (5 goli, 4 asysty). O dziewięć więcej niż Lewandowski. Po krótkim, świątecznym odpoczynku czekamy na kolejny milowy krok - debiut w Premier League.
KAMIL JÓŹWIAK
Czy to następca Jakuba Błaszczykowskiego na prawym skrzydle reprezentacji? Jóźwiak prezentuje podobne atrybuty co zasłużony kadrowicz. Mijający rok był pełen przełomowych momentów dla 22-latka.
Na tle Modera, choć tylko rok starszy, był już bardzo ograny w barwach Lecha. W zespole z Poznania rozegrał aż 123 spotkania. Jego pożegnanie z Wielkopolską wisiało w powietrzu od wielu miesięcy. Mógł odejść już poprzedniej zimy, gdy pytało o niego m.in. Chicago Fire. Wtedy jeszcze się wstrzymał. Nie odpowiadał mu kierunek. Dopiero latem odszedł do Derby County, w którym od razu wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie.
Dziś to najrówniej grający polski skrzydłowy, który może grać na obu flankach. Jest uniwersalnym zawodnikiem, który szybko zyskał zaufanie selekcjonera. Zwłaszcza, że na bokach nie ma on dużego wyboru.
Gdy zdrowie będzie dopisywało, jest pewniakiem gry na EURO. Rok kadry zamknął piękną, indywidualną akcją w meczu z Holandią. Davy Klaassen mógł czuć się zawstydzony prędkością polskiego zawodnika, gdy ten po rajdzie przez pół boiska zostawił w tyle rywala, a potem zwodem pokonał kolejnego i wpakował piłkę do siatki.
W reprezentacji jeszcze potrzebuje ogrania. Ma wahania dyspozycji, ale rozegrał dopiero dziewięć spotkań. Dał już jednak sporo pozytywnych sygnałów, że można na niego liczyć. To piłkarz, który powinien być jedną z pierwszoplanowych postaci reprezentacji. Na razie gra u boku Krystiana Bielika, który wrócił po poważnej kontuzji i jeszcze powalczy o wyjazd na EURO, a być może za jakiś czas spotka się z innym kumplem, Moderem, już na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej.
SEBASTIAN WALUKIEWICZ
Śmiało można uznać, że stworzy z Janem Bednarkiem duet środkowych obrońców na lata. Walukiewicz ma dopiero 20 lat! Jego progres musi robić wrażenie. Szybko wyjechał za granicę i nie przepadł w tak wymagającej, zwłaszcza dla defensorów, lidze jak Serie A.
Udowodnił, że jest cierpliwy i umie konsekwentnie pracować. Pierwszą szansę w Cagliari dostał na początku stycznia. Stopniowo jego status w klubie z Sardynii rósł. W obecnym sezonie jest już podstawowym stoperem. Świetnie trafił, bo za partnera ma prawdziwego profesora, Diego Godina, od którego pobiera lekcje ze sztuki bronienia. Sardynia nie ma systemu edukacji na tak wysokim poziomie jak np. Bolonia, ale Walukiewicz zdecydowanie trafił na piłkarski uniwersytet najwyższej jakości.
Trudno na razie przewidzieć, gdzie jest jego sufit. Przed nim mnóstwo grania, a skoro w tak młodym wieku jest podstawowym piłkarzem włoskiego średniaka, trzeba spodziewać się, że przeskoczy jeszcze kilka półek. Już teraz pojawiają się plotki, że pod lupą maja go angielscy giganci - Liverpool, Manchester United i Chelsea. Jego wartość? Nawet 60 milionów euro. To nie powinno ani trochę szokować. Tak młody, ograny stoper w europejskiej czołówce to perła.
Jeśli jego kariera będzie przebiegała stabilnie, jak do tej pory, podstawowy skład reprezentacji jest tylko kwestią czasu. W hierarchii stoperów jest jeszcze za plecami Kamila Glika i Bednarka, ale czas płynie bardzo szybko. Nie zdziwimy się jeśli najpóźniej po EURO wskoczy do składu za doświadczonego 32-latka.
Jest kolejnym piłkarzem nowego pokolenia, którego jesienią wprowadził do kadry Brzęczek. Zagrał dopiero w trzech spotkaniach. Szczególnie trzeba pochwalić go za mecz z Włochami, w którym na tle trudnego rywala, wyglądał jak stary wyga. Gdy przebywał na boisku (225 minut), kadra nie straciła gola. To też o czymś świadczy.
Świetne warunki fizyczne, dojrzałość, bardzo dobre wyprowadzenie piłki i pewny plac w Italii potęgują przeczucie, że szybko będzie z niego duży pożytek.
***
Wszystkie pozostałe nasze podsumowania roku 2020 znajdziecie TUTAJ. Od Ansu Fatiego po Marcina Najmana. Kontrast? Sprawdźcie sami :)



***

PRZEGRANI

ARKADIUSZ MILIK
Opera mydlana z transferem napastnika trwa już pół roku. Polak chciał opuścić Neapol i podjąć nowe wyzwanie. Klub stawiał jednak swoje warunki finansowe i pisał scenariusz, jak ma wyglądać rozstanie. Milik tego nie zaakceptował. Stał twardo na swoim stanowisku.
Po pierwsze, nie chciał, aby to Aurelio De Laurentiis wybierał mu kierunek, w którym ma podążyć (Fiorentina). Po drugie, nie zamierzał przedłużać umowy o rok tylko po to, aby pod Wezuwiuszem mogli lepiej rozwiązać swoje kwestie podatkowe i finansowego fair play, co wstrzymało przenosiny do AS Romy. Jeszcze w ostatni dzień okienka wydzwaniał do niego dyrektor sportowy. Ale nic z tego nie wyszło. Milik wciąż jest piłkarzem Napoli, ale tylko na papierze.
Impas w letnim oknie transferowym doprowadził do odsunięcia go od drużyny. 26-latek prowadzi ryzykowną grę, bo już przez poważne kontuzje stracił blisko dwa lata kariery. Teraz dopisał kolejne pół roku bez wyjścia na boisko. Oczywiście taka postawa będzie opłacać się finansowo, gdy napastnik zgarnie potężną kwotę za podpisanie kontraktu z nowym pracodawcą.
Od strony sportowej? Tutaj są sami przegrani. Gennaro Gattuso nie może skorzystać z dobrego snajpera, a Milik musi prostować kości podczas indywidualnych treningów. Takie w ostatnim czasie odbywał chociażby w Polsce pod okiem Remigiusza Rzepki - trenera przygotowania fizycznego w sztabie Adama Nawałki.
Milik ma dług wdzięczności u Brzęczka, który jesienią „podtrzymywał” jego funkcje życiowe. Napastnik zagrał w aż siedmiu z ośmiu meczów kadry w 2020 roku. Oprócz spotkania z Finlandią (gol i asysta), były to raczej występy do zapomnienia.
Jeśli Milik ma być przydatny podczas EURO, musi zimą zmienić klub. Czy to realne? Tak. Może Napoli odpuści i będzie chciało zarobić na nim choćby kilka milionów euro. Czy to pewne? Nie. De Laurentiisowi zapewne sprawi przyjemność zablokowanie Milika na kolejne miesiące. Potężny biznesmen nie zbiednieje, jeśli na konto klubu nie wpłyną i tak niewielkie pieniądze za Polaka. Wielkich nikt nie zaoferuje skoro umowa wygasa już w czerwcu.
Im bliżej otwarcia zimowego okienka, tym więcej spekulacji na temat przyszłości Milika. Ostatnio najgłośniej o Atletico Madryt. On sam, przynajmniej pozornie, zachowuje spory spokój. Oby to zamieszanie nie odbiło się dla niego czkawką.
KAMIL GROSICKI
Bez niego Deadline Day w Anglii nie ma sensu. Latem „Turbo” nie zawiódł i przeciągnął sagę o swoich losach do dwóch tygodni po zamknięciu okna. A wszystko rozbiło się o 21 sekund, bo właśnie tyle wynosiło opóźnienie związanie z wysłaniem dokumentów transferowych z WBA do Nottingham Forest.
Polak ostatecznie został w beniaminku, co skończyło się dla niego fatalnie. „Grosik” zagrał w Premier League zaledwie dziesięć minut. Jego sytuacja o tyle się poprawiła, że jeździ na mecze, ale niemal wszystkie przesiaduje na ławce rezerwowych.
Nie pomogła zmiana trenera. Slavena Bilicia zastąpił Sam Allardyce, ale Anglik na razie nie dał skrzydłowemu szansy. Jego umowa wygasa za pół roku. Można zakładać, że na The Hawthorns nie wiążą z nim przyszłości.
Dlatego dla swojego dobra Grosicki musi zimą zmienić klub. Forest wciąż są zainteresowani. Wydaje się więc, że to bardzo prawdopodobny kierunek. Byle tylko znów Grosicki nie zwlekał z transferem do ostatnich minut. Wątpimy, bo ostatnio chyba dostał ostateczną lekcję.
Jego sytuacja w kadrze jest analogiczna do Milika. Selekcjoner nie zrezygnował z Grosickiego mimo że ten w klubie został odstawiony na boczny tor. Dla niego reprezentacja jest jak podanie tlenu. Do powołań podchodzi z dużym zaangażowaniem, sentymentem i dumą. Udowodnił to najpierw z Bośnią i Hercegowiną, a potem z Finlandią. W tych dwóch meczach strzelił cztery gole i zaliczył asystę.
Grosicki jest wciąż przydatny. Ale w obecnej sytuacji jego rola powoli ogranicza się do bycia wartościowym zmiennikiem. Dużo będzie zależało od najbliższych decyzji. Jeśli zmieni klub i zacznie regularnie grać, może odbudować swoją pozycję. Jeśli nie, będzie musiał pogodzić się z rolą rezerwowego.
Sam zresztą mówił o sobie w takim tonie w ostatnich wywiadach. Bez gry w klubie Brzęczek ma mocny argument, żeby stawiać na innych - Jóźwiaka, Przemysława Płachetę czy Sebastiana Szymańskiego.
DAMIAN KĄDZIOR
Nie tak wyobrażał sobie początek przygody w Eibar. 28-latek przeniósł się z Dinama Zagrzeb do baskijskiej ekipy za 2 miliony euro. Tym samym spełnił swoje marzenie o grze w Primera Division. Na razie to bardziej pobyt, bo po obiecującym początku Jose Luis Mendilibar zupełnie odstawił Polaka na boczny tor. Szansę dostawali inni, a nasz skrzydłowy przyglądał się temu z ławki rezerwowych.
Ta sytuacja odbija się na jego sytuacji w kadrze. Kądzior już kilka razy miał obiecujące przebłyski. Występ z Izraelem w Warszawie, a ostatnio przeciwko Finlandii w Gdańsku. W obu spotkaniach zaliczył asysty. Wysyłał sygnał, że może być co najmniej wartościowym zmiennikiem. Zwłaszcza przeciwko Finom prezentował się bardzo dobrze. Pośrednio brał udział w aż trzech akcjach bramkowych biało-czerwonych.
W ostatnim czasie Kądzior postanowił skupić się na walce o skład w Eibar. Między innymi dlatego odpuścił, w porozumieniu z selekcjonerem, ostatnie zgrupowanie kadry w 2020 roku. Trzeba przyznać, że jest uparty i nie obraża się na świat. Robi wszystko, aby zbudować zaufanie klubowego trenera. Brał dodatkowe lekcje hiszpańskiego, trenował indywidualnie pod okiem Aleksandra Kowalczyka. Trudno przyczepić się więc do jego etyki pracy. Wygląda na to, że potrzebuje więcej zaufania.
Przełom? Liczyliśmy, że taki nastąpił ostatnio, gdy dostał szansę w Pucharze Króla przeciwko Racingowi Rioja. Ale szczęście nie sprzyjało pomocnikowi. Po tym meczu przyplątała się choroba i w kolejnych dwóch ligowych starciach znalazł się poza meczową kadrą. Na tę chwilę skrzydłowy balansuje na krawędzi między powołaniem, a pominięciem go na marcowe spotkania el. MŚ 2022.
Jeśli jego sytuacja w Eibar nie poprawi się, mogą mu także uciec mistrzostwa Europy.
Wygrani Przegrani Reprezentacja
własne

Przeczytaj również