Bayern. Robert Lewandowski o wielkiej presji przy rekordzie Muellera: Musiałem to odczuć. To nie było łatwe

Robert Lewandowski o wielkiej presji przy rekordzie Muellera: Musiałem to odczuć. To nie było łatwe
Pressfocus/SIPA
Miniony weekend był szczególny dla Roberta Lewandowskiego. Polak pobił słynny rekord Gerda Muellera. O emocjach, które mu towarzyszyły, opowiedział na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami w Opalenicy.
W ostatniej akcji sezonu napastnik Bayernu dopiął swego i zdobył 41. bramkę w ligowych rozgrywkach. Lewandowski nie ukrywa, że sam zaczął odczuwać dużą presję, bo rekord Gerda Muellera wzbudzał ogromne emocje.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Jeśli chodzi o cały sezon i to, co się ostatnio wydarzyło, to jeszcze nie do końca zdaję sobie z tego sprawę. Oczywiście to wielka frajda, duma i szczęście, ale dopiero z biegiem czasu dotrze do mnie, co się wydarzyło. Te ostatnie tygodnie były bardzo emocjonalne, szczególnie jak byliśmy na tej dziesięciodniowej kwarantannie. Były pożegnania, wiele rozmów, wzruszających filmików, pożegnanie piłkarzy, trenerów, to dało się odczuć - powiedział.
- Ten rekord w Polsce i Niemczech wywoływał wielkie emocje. Nie ukrywam, że musiałem to odczuć. Nie było to łatwe, ale koniec końców pobiłem ten rekord. Nie myślałem, że jest to możliwe do wykonania, szczególnie mając 34 spotkania, a rozegrałem ich przecież 29 - zaznaczył.
- W tym meczu z Augsburgiem były takie momenty, gdzie sam zaczynałem się śmiać i zadawać sobie pytanie, czy ten rekord jest do pobicia, czy to niemożliwe. Miałem wiele sytuacji, koledzy mi podawali. W futbolu nie da się wszystkie wytłumaczyć, co jest w nim piękne. Przez 15 minut drugiej połowy zwątpiłem, pomyślałem "jak po takiej sytuacji nie wpadło, to jak może wpaść". Na ostatnie 10 minut przyszło jednak znowu poczucie, że powinienem być gotowy, bo coś może się zdarzyć. Gdyby to było w książce, to można by pomyśleć, że to typowe Hollywood. Sam wolałbym strzelić bramkę wcześniej, ale takich legendarnych rekordów nie można pobić tak łatwo - dodał.
Lewandowski wierzy, że gdyby nie odniesiona w marcu kontuzja, przygotowywałby się teraz do finału Ligi Mistrzów. Skomentował także zdobycie Złotego Buta, czyli nagrody dla najlepszego strzelca lig europejskich.
- Timing kontuzji nie był dobry, mieliśmy ważny dwumecz w Lidze Mistrzów i myślę, że przy mojej dyspozycji, a także innych nieobecnych zawodników, były duże szanse, żeby dzisiaj mnie tu jeszcze nie było. Wiadomo, że taka jest piłka i trzeba to zaakceptować, a dwa czy trzy tygodnie wiele zmieniają - stwierdził.
- Cieszę się ze Złotego Buta, w Bundeslidze są o cztery kolejki mniej i wiedziałem, że może być trudno o zdobycie takiego trofeum. Potrzeba 40 bramek, teraz akurat wystarczyłoby dużo mniej, ale czwórka z przodu robi jednak wrażenie. Nie ukrywam, że z roku na rok sam szukam czegoś, o czym wcześniej nie myślałem, a udaje mi się to osiągać - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik24 May 2021 · 15:43
Źródło: własne

Przeczytaj również