Brak optymizmu w Legii Warszawa. Co z Czerczesowem? "Sondowano rynki zagraniczne"

Brak optymizmu w Legii Warszawa. Co z Czerczesowem? "Sondowano rynki zagraniczne"
Alizada Studios / shutterstock.com
Legia przegrała szósty ligowy mecz z rzędu. Kryzys, który miał zostać zażegnany przez zwolnienie Czesława Michniewicza, nie tylko się nie kończy, ale pogłębia przez kolejne porażki. A główny kandydat do objęcia posady trenera stołecznych jest na ten moment nieosiągalny. Jakie są zatem inne opcje?
Legioniści ugrzęźli w strefie spadkowej. Porażka ze Stalą Mielec była już dziewiątą w Ekstraklasie, w której mistrzowie Polski rozegrali do tej pory 12 meczów. W ostatnich tygodniach w klubie działo się sporo, ale tak naprawdę zrobiono niewiele, by rzeczywiście pomóc wyjść drużynie z dołka. Uznano, że wystarczy zmienić trenera, a sytuacja musi się poprawić.
Dalsza część tekstu pod wideo

Odsuwanie, przywracanie

Jak słyszymy, zwolnienie Michniewicza źle odebrała część piłkarzy, zwłaszcza tych z większym doświadczeniem w Legii, ale również tzw. grupa portugalska, której relacje z trenerem dobrze się układały. Z drugiej strony, co oczywiste, gracze odsunięci od zespołu powitali zmianę z nadziejami. Słusznie zresztą, bo zaraz ich przywrócono. Niektórzy, jak Lindsay Rose czy Mattias Johansson, wskoczyli nawet do pierwszego składu. Szczególnym przypadkiem jest zaś Mahir Emreli, którego trener również planował nie zabierać na mecz z Piastem Gliwice. Po spotkaniu z Lechem Poznań bowiem Azer obraził się na Michniewicza za jego wypowiedź.
- Ciężko mi powiedzieć, z czego wynika postawa Mahira Emreliego w lidze. Gdyby wykorzystał dzisiejszą sytuację, to pewnie byśmy o tym nie dyskutowali. Mówiłem mu, że powinien być bardziej aktywny i wydawało się, że zaczął grać bardziej intensywnie... Na pewno musi strzelać bramki, żeby zyskać pewność siebie. Zresztą, z tego go rozliczamy. Sądzę, że dziś nie może być zadowolony ze swojego występu - mówił wówczas szkoleniowiec.
Emreli poczuł się urażony i nie podał Michniewiczowi ręki. A ponieważ nie był to jego pierwszy wybryk (m. in. zaspał na przedmeczową odprawę), trener postanowił wstrząsnąć swym najlepszym napastnikiem i odsunąć od zespołu. Zawodnik jednak żarliwie przepraszał i bił się w piersi twierdząc, że ta wypowiedź została mu źle przetłumaczona.
- Czesław uległ i postanowił dać Emreliemu jeszcze jedną szansę. Jechał do Gliwic, by grać o życie. Miał tego świadomość, bo w klubie to nie była żadna tajemnica. Tymczasem nie mógł zagrać Pekhart i zostawał właściwie tylko z Kostorzem. Mahir wybiegł w pierwszym składzie i obijał słupki… - mówią w Legii.

Groźby

Pojawiły się zarzuty o nieprofesjonalne prowadzenie się kilku piłkarzy. Nic jednak nie wiadomo o ewentualnym zbadaniu sprawy czy środkach podjętych wobec zawodników, poza tym, że odsunięci zostali natychmiast przywróceni. Władze Legii postanowiły za to wystosować oświadczenie, w którym grożą sądem klubowej legendzie Wojciechowi Kowalczykowi. Ekspert “Weszło” stwierdził bowiem, że w drużynie Legii istnieje “grupa pijacka”.
- To był pomysł prezesa. Odradzano mu to, spodziewając się negatywnego odbioru opinii publicznej. Mioduski jednak się uparł - twierdzą w klubie.
Efekt był łatwy do przewidzenia. Groźby Legii zostały wyśmiane w Internecie, Kowalczyk i inni dziennikarze “Weszło” drwili z tego przez parę dni, spotykając się głównie z aplauzem odbiorców. Stworzyli nawet filmiki obśmiewające tę sytuację.

Badania

- O wynikach badań przy Łazienkowskiej nikt nie chce mówić, wszyscy zasłaniają się tajemnicą lekarską. Z kilku źródeł wiemy jednak, że wyniki są kiepskie. Zlecając badania w Legii, zdawano sobie sprawę z tego, że badania nie wyjdą dobrze, ale nawet pomimo tego pojawił się efekt zaskoczenia. Jest gorzej, niż się spodziewano - napisał Bartłomiej Kubiak z portalu “Sport.pl”.
Jak to więc bywa w kryzysowych momentach poszczególnych klubów, problemy stara się tłumaczyć niewłaściwym przygotowaniem fizycznym drużyny.
Oczywiście może być to jeden z czynników wpływających na postawę Legii w tym sezonie. Pojawiły się opinie, że poprzedni sztab trenerski przygotował zespół przede wszystkim pod kątem eliminacji:
- Kluczowe dla wykonania planu minimum było przejście Bodo/Glimt. Tamten awans otwierał szeroko bramę do Ligi Konferencji, a drużyna nabrała rozpędu na kolejne pucharowe mecze - słyszymy - Zwolnienie Łukasza Bortnika było błędem. To znakomity fachowiec, o którym wszyscy wypowiadają się w superlatywach - mówią w Legii.
Szefem przygotowania fizycznego Legii został prof. Zbigniew Jastrzębski, do którego fachowości przekonany był Michniewicz. Tymczasem już podczas zgrupowania w Austrii zawodnicy trochę z przymrużeniem oka podchodzili do metod profesora. Ten zresztą później niezbyt często pojawiał się na treningach. Zajęcia motoryczne prowadził Radosław Gwiazda. Czy zatem rzeczywiście możemy mówić o niewłaściwym przygotowaniu fizycznym? Niewykluczone. Z drugiej jednak strony warto postawić pytanie, czy wcześniejsze wyniki badań, które, co potwierdził trener Gołębiewski, są robione regularnie, nie wywoływały niepokoju? A jeśli wywoływały, to dlaczego nie przedsięwzięto działań zaradczych?

Załamany trener

Marek Gołębiewski po meczu ze Stalą wyglądał na całkowicie załamanego. Nawet nie tyle porażką, co brakiem pozytywnych perspektyw.
- Nie mam na szybko pomysłu co zrobić. Nie zrobiliśmy nawet pół kroku do przodu (…). Zarówno pod kątem mentalnym, jak i zmieniliśmy ustawienie, postawiłem na zawodników, którzy mogą wejść i zmienić losy spotkania, ale efekt był żaden - stwierdził na konferencji prasowej (cytat za “legionisci.com).
Wiele też wyrażała mowa jego ciała i mina. Jeszcze po meczu z Pogonią przez godzinę rozmawiał z drużyną w szatni. Teraz przyznał, że zapanowała cisza. Gołębiewski na początku swej pracy był optymistą. Podkreślał, że choć nie ma czasu, to wierzy, że jego podejście, rozmowy z piłkarzami trafią do ich głów. Słyszał, że właściwie głównym problemem drużyny jest jego poprzednik, a wiele poprawi efekt nowej miotły, dzięki czemu uwolnione zostaną pokłady energii drzemiące w piłkarzach i ich potencjał.
Czy nowy trener w to uwierzył? Niewykluczone. W każdym razie szybko jednak zorientował się, że problemów jest znacznie więcej. Wskazał to też podczas konferencji prasowej:
- To jest szereg działań, które musi zrobić zarząd, klub. Od tygodnia staraliśmy się pomóc zespołowi, ale jest jak jest. Jakich działań? Proszę pytać zarząd. Ja zrobiłem wszystko, co może zrobić trener - stwierdził.
Co szkoleniowiec miał na myśli? Być może chodzi o wyprostowanie kwestii dyscyplinarnych i wyciągnięcie konsekwencji względem zawodników, co do których pojawiają się zarzuty o brak profesjonalizmu? To jednak tylko dywagacje.
***
Brutalna weryfikacja planów Legii? O tym, że nowy trener może zawitać na Łazienkowską szybciej niż zakładano, TUTAJ pisze nasz dziennikarz Tomasz Włodarczyk.
***

Brak optymizmu

Marek Gołębiewski, z całym szacunkiem dla niego, nie wydaje się być szkoleniowcem, który jest w stanie pozbierać tę drużynę. Legia po zwolnieniu Michniewicza zaczęła sondować rynki zagraniczne, ale wszyscy potencjalni kandydaci znajdują się poza zasięgiem - jedni mają pracę, na innych klubu po prostu nie stać. Nie było natomiast żadnych rozmów ze Stanisławem Czerczesowem, choć jego kandydatura była i jest przedstawiana Mioduskiemu z różnych stron. Wciąż najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest zatrudnienie Marka Papszuna.
- Marek jest pierwszym wyborem Legii. Prezes jest nim zafascynowany - usłyszeliśmy.
Przy czym, jak się dowiedzieliśmy, nie jest to scenariusz możliwy do realizacji przed końcem sezonu. Na ten moment więc w Legii brak powodów do optymizmu.

Przeczytaj również