Aleksander Buksa podjął decyzję w sprawie przyszłości w Wiśle Kraków. Klub może sporo zarobić [NASZ NEWS]

Buksa podjął decyzję w sprawie przyszłości w Wiśle Kraków. Klub może sporo zarobić [NASZ NEWS]
Marcin Kadziolka / Shutterstock.com
Aleksander Buksa, jeden z największych talentów PKO Ekstraklasy, ma przedłużyć wkrótce wygasający w grudniu kontrakt z Wisłą Kraków. To bardzo dobra wiadomość dla klubu, który może na nim zarobić poważne pieniądze. Jak wygląda ta sprawa?
17-letni snajper i jego sytuacja wzbudzają w krakowskim środowisku dużo emocji. Oto młody chłopak wykorzystał szansę osłabionej sportowo i finansowo drużyny. Przebił się do składu w bardzo młodym wieku i nie utonął. Wręcz przeciwnie. Rok temu wzbudził sensację, gdy jako jeden z pierwszych piłkarzy urodzonych w 2003 roku zadebiutował na profesjonalnym poziomie ligowym. Gdy strzelił debiutanckiego gola, jako najmłodszy zawodnik od czasu legendarnego Włodzimierza Lubańskiego, zaczęło się zamieszanie, od którego niejednemu zakręciłoby się w głowie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Jak obiecujący startup

Wróżenie wielkiej kariery, "nowy Lewandowski", zainteresowanie FC Barcelony i innych europejskich gigantów. Nad jego głową rozpoczęło się potężne bombardowanie komplementami. Za to na ziemię działaczy Wisły sprowadzał palący problem wokół piłkarza - wygasający w grudniu 2020 roku kontrakt.
Dziś Buksa, który do tej pory strzelił w lidze cztery gole, mógłby podpisać z jakimkolwiek europejskim klubem i odejść za cenę szkoleniowego ekwiwalentu. Czyli drobne gdyby zderzyć kwotę X z kwotą Y, jaką można by uzyskać za tej skali talent. Najwięksi przyjeżdżają do Polski w jednym celu. Kupić talent, a nie gotową gwiazdę, bo nasza liga nie ma prawa dać odpowiedzi, czy ktoś w ogóle taką jest. W giełdowej nomenklaturze - inwestor pompuje pieniądze w ciekawy startup i czeka, czy wyciągnie z tego coś więcej niż obiecywały prognozy.
Za chwilę z Ekstraklasy wyjedzie Bartosz Białek. Cena? 5 milionów euro plus 10 procent od następnego transferu. Dużo, bo napastnik ma dopiero 18 lat. Wolfsburg interesuje nie to co jest teraz, ale to co może być za parę lat. Snajper Zagłębia zdobył dziewięć bramek w polskiej lidze. Rozegrał swój pierwszy sezon na najwyższym poziomie w Polsce. Zaimponował, ale jego wartość rynkową określa przede wszystkim potencjał. Warunki fizyczne, profil charakterologiczny i to co do tej pory pokazał pozwalają ocenić go jako właśnie ciekawy piłkarski startup.

Prostowanie zaniedbań

To samo tyczy się Buksy, ale Wisła nie potraktowała diamenciku ze swojej akademii tak profesjonalnie i z należytą uwagą po stronie biznesowej, jak robi to od wielu lat Zagłębie, słynące z solidnej pracy z młodzieżą. Stąd problemy i nerwy przy krakowskich Błoniach.
Nastolatek, zanim jeszcze zrobiło się o nim naprawdę głośno, miał juniorski kontrakt - dwa lata z opcją przedłużenia o rok. Gdy zadebiutował w Ekstraklasie, rozpoczęły się negocjacje umowy. Nowe warunki miały gwarantować nastolatkowi lepsze pieniądze i pozostanie przy Reymonta do 2022 roku. Te rozmowy nie zostały jednak doprowadzone do końca. Wokół Wisły działo się tak dużo złego od strony organizacyjno-finansowej, że zdecydowano się na wykorzystanie już zapisanego przedłużenia. Sprawę odłożono na półkę. Błąd.
W konsekwencji wzięcie sprawy na przeczekanie w stylu "Zobaczymy, co się wydarzy" i zajęcie się gaszeniem najpilniejszych pożarów odbija się czkawką. Dziś mamy połowę sierpnia i wszystkie karty po stronie piłkarza, który już mógłby postawić autograf na dokumencie z logiem innego klubu, a zimą odejść praktycznie za darmo.
Jakub Błaszczykowski w niedawnym wywiadzie dla "Foot Trucka" obarczył winą za złe prowadzenie rozmów byłego prezesa klubu, Piotra Obidzińskiego. W tym artykule nie wnikamy, ile w tym prawdy. Zapewne każdy ma w tej delikatnej sprawie swoją.
Istotne są jednak odczucia najważniejszej w tym układzie strony - czyli rodziny Buksów. Oprócz menedżerów, którzy zajmują się karierą zawodnika, ogromny wpływ na jego prowadzenie ma ojciec Adam. To potężny biznesmen. Niezależny człowiek z głową na karku. Długo bardzo nie podobało mu się, w jaki sposób prowadzono dialog na temat nowego kontraktu. Pan Adam skłonny był, mimo ogromnej sympatii dla Wisły, zabrać zawodnika z Krakowa. Powtórzyłby się scenariusz jak ze starszym synem, Adamem juniorem, który szybko wyjechał z Krakowa, a miliony na transferze do MLS zarobiła Pogoń.

Happy end blisko

Jednak uspokajamy. Z tego co ustaliliśmy, ta bardzo negatywna opcja jest już właściwie nierealna. Sprawa zakończy się happy endem i piłkarz wkrótce przedłuży umowę. Jak usłyszeliśmy, stanie się to na STO PROCENT. Co prawda rozmowy, w które zaangażował się mocno Błaszczykowski, co bardzo pomogło w naprostowaniu sytuacji, jeszcze trwają, ale stan jest taki, że dziś nikt nie chce nikogo w tym układzie wykiwać.
Klub, piłkarz, tata i agenci chcą przedłużyć umowę. Wyłączając z tej wyliczanki Wisłę, która przez własne zaniedbania postawiła się w roli petenta, pozostali rozumieją sytuację. Wisła musi zarobić na takim talencie, aby dostać finansowy tlen i trochę jak w przypadku Michała Karbownika w Legii - umowa ma zostać przedłużona, by ściągnąć nóż z gardła klubu i wynagrodzić włożoną pracę w wychowanie.
Długość i warunki umowy są jeszcze dopracowywane. Niemal na pewno znajdzie się w niej klauzula odstępnego, ale nie będzie to żebraczy zapis, a "wysoka kwota, która pozwoli godnie zarobić Wiśle". Sprawa powinna się więc wkrótce uspokoić. Buksa będzie mógł skupić się na rozwoju i dalszym udowadnianiu, że pochlebne opinie nie są przesadzone, a działacze klubu na innych problemach, których wciąż nie brakuje, co pokazał chociażby mecz w 1/32 Pucharu Polski z KSZO.

Przeczytaj również