Był gorszy od Piątka, a teraz goni Lewandowskiego i Haalanda. Cristiano Ronaldo widzi w nim swojego następcę

Był gorszy od Piątka, a teraz goni Lewandowskiego i Haalanda. Cristiano Ronaldo widzi w nim swojego następcę
Kevin Voigt/ Xinhua / PressFocus
Wróżono mu wielką karierę. Miał osobiście wyprowadzić AC Milan z długoletniego kryzysu, a Cristiano Ronaldo sam namaścił go na swojego następcę. A jednak od kilku lat Andre Silva znajdował się na zakręcie piłkarskiej kariery. Dopiero teraz, w Eintrachcie Frankfurt, Portugalczyk zaczyna wychodzić na prostą. I robi to w imponującym stylu.
Robert Lewandowski, Erling Haaland i nie kto inny, ale właśnie Silva jest dziś trzecim najlepszym snajperem w Niemczech. Nie Thomas Mueller, nie Jadon Sancho, nie Yussuf Poulsen i żaden z zawodników RB Lipsk. Nieco ponad rok temu mogło się wydawać, że przejście do Eintrachtu ostatecznie zamyka Portugalczykowi drogę na futbolowy szczyt. Teraz okazuje się, że Frankfurt może być dla Andre przystankiem przed transferem do znacznie lepszej drużyny.
Dalsza część tekstu pod wideo

Złote dziecko Portugalii

O tym, że Silva został obdarzony niespotykanym talentem, wiedziano od dawna. Miejska legenda z okolic Porto głosi, że na jednym z turniejów dla młodzieży drużyna Andre wygrała mecz 15:0. Chłopak ponoć strzelił wszystkie gole. Podobno wtedy zapadła decyzja, że przeniesie się ze środka pola na pozycję napastnika. Tam kontynuował strzelecką formę, aż w końcu trafił do szkółki ekipy “Smoków”. Sława nastolatka wykraczała jednak jeszcze dalej. Zanim Silva stał się pełnoletni, podpisał kontrakt z potężnym Jorge Mendesem, który wiedział, że docelowo znalazł piłkarską kurę znoszącą złote jajka. Młodziutki napastnik trafił pod skrzydła najbardziej wpływowej osoby w kuluarach europejskiej piłki.
Silva budował także swoje nazwisko w meczach rangi międzynarodowej. Oto jego bilans w meczach młodzieżowej kadry narodowej Portugalii:
  • 16 goli w 24 meczach dla kadry U-19
  • 8 goli w 10 meczach dla kadry U-20
  • 4 gole w 3 meczach dla kadry U-21
Jeśli Mendes współpracuje z tak znakomitym piłkarzem młodego pokolenia, największe kluby zabijają się, aby to właśnie do nich trafił ten zawodnik. Nie inaczej było w przypadku Andre Silvy. Po zaledwie dwóch latach w seniorskim zespole Porto trafił na okładki wszystkich piłkarskich magazynów. W wieku 21 lat został drugim najdroższym zakupem w historii Milanu. Miał podbić serca wszystkich kibiców na San Siro. Ale, jak to zwykle bywa, historia potoczyła się nieco inaczej.

Równia pochyła

- To młody zawodnik, który oferuje ogromną jakość. Może stać się jednym z najlepszych napastników świata. Ma wszystko, aby tego dokonać. W reprezentacji Andre gra i uczy się od najlepszego piłkarza w historii. Cristiano powiedział mu, że w niego wierzy. Z pewnością będzie czołową postacią Serie A - zachwalał klienta Mendes po dobiciu targu z Milanem.
Medialna machina ruszyła, bo jeszcze głośniejszym echem odbiły się słowa Cristiano Ronaldo. To on osobiście wybrał Andre Silvę na swojego spadkobiercę. Pochwała z ust najlepszego piłkarza w historii Portugalii znaczy bardzo wiele. Niestety, to wszystko ewidentnie przerosło wychowanka Porto.
Na pierwszy rzut oka bilans Silvy w Milanie wygląda źle, ale nie tragicznie. W czerwono-czarnym trykocie zdobył 10 bramek w 40 występach. Problem w tym, że 8 z nich padło w starciach Ligi Europy lub kwalifikacji do tych rozgrywek. Z całym szacunkiem, ale nie po to wydaje się kilkadziesiąt milionów, aby napastnik szalał w rywalizacji z Austrią Wiedeń, HNK Rijeką czy macedońską Szkendiją Tetowo.
W Serie A Andre uzbierał skromne 2 trafienia w 24 spotkaniach. Zawodził pod okiem Vincenzo Montelli. Nic nie zmieniło się, gdy nowym trenerem został Gennaro Gattuso. Silva wyglądał źle, fatalnie. Miał problemy z wykończeniem prostych sytuacji, przypominał ciało obce w Mediolanie. W pewnym momencie kibice śmiali się, że Alberto Brignoli, bramkarz (!) Benevento, ma na koncie więcej bramek. I nie jest żadnym wytłumaczeniem fakt, że Milan jako całość nie prezentował się wtedy najlepiej. Pół roku później nawet Krzysztof Piątek udowodnił, że napastnik może trafiać do siatki nawet w tak słabo poukładanym zespole. Polak, krótko, bo krótko, ale cieszył sympatyków “Rossonerich”. Portugalczyk dawał im jedynie powody do załamywania rąk. Pierwsze trafienie w lidze Silva zanotował w marcu 2018 r.. Kilka miesięcy później już go na San Siro nie było. Trafił na wypożyczenie do Sevilli.
W Andaluzji zaczął z wysokiego “C”. W debiucie w lidze hiszpańskiej ustrzelił hat-tricka. W jednym meczu przebił dorobek z całego poprzedniego sezonu. Mendes oczywiście znów się uaktywnił, odżyła narracja o Silvie jako największym talencie Starego Kontynentu. Pompowano balonik, który znów pękł z wielkim hukiem. W pierwszej połowie sezonu Silva strzelił 8 goli w lidze. W rundzie wiosennej powiększył dorobek o ledwie jedno trafienie. Nie chciano go w Sewilli, a w Mediolanie także pokazano drzwi wyjściowe. Musiał przystać na ofertę Eintrachtu Frankfurt. Możliwe, że ostatniej deski ratunkowej przed dalszym dryfowaniem w dół.

Renesans

- Myślę, że w niektórych momentach kariery mogłem pokazać trochę więcej. Ale byłem dzieckiem, które musiało rozwijać się w błyskawicznym tempie. Po roku tutaj czuję się mężczyzną. W ciągu poprzednich lat zmieniałem ligi, zmieniałem domy, musiałem poznać dwa nowe języki i to nigdy nie jest łatwe. Uważam, że teraz wreszcie odnalazłem siebie - przyznał w wywiadzie dla oficjalnej strony Bundesligi.
W ostatnich latach Eintracht Frankfurt stał się wymarzonym miejscem dla napastników. To stąd wypłynęli na szerokie wody Luka Jović, Ante Rebić czy Sebastien Haller, dziś gracze kolejno Realu, Milanu i Ajaksu. Z Silvy trener Adi Hutter stworzył kolejnego snajpera, po którego zaraz ustawi się kolejka chętnych gigantów. Portugalczyk oczyścił umysł i po raz pierwszy od wielu lat zaczął przypominać samego siebie z czasów FC Porto. W bieżących rozgrywkach może się pochwalić bilansem jedenastu bramek i dwóch asyst. W Bundeslidze skuteczniejsi są tylko Lewandowski (20 trafień) i Haaland (12).
Silva jest bezlitosny dla rywali, ale pożyteczny dla zespołu. Nie tylko strzela gole, lecz również pracuje na rzecz całej drużyny. W Milanie czy Sevilli niejednokrotnie odłączał się od spotkania, plątał się między rywalami, wiedząc że i tak im nie zagrozi. W Bundeslidze odnalazł raj utracony. Przed nim niezwykle ważny czas. Frankfurt kilka dni temu opuścił Bas Dost, z którym Portugalczyk świetnie się uzupełniał. Teraz to on jest samodzielnym liderem ofensywy “Orłów”. Aby znów wrócić na salony, 25-latek musi utrzymać zwyżkową formę. A znakomitym oknem wystawowym będą nadchodzące mistrzostwa Europy.
Wciąż nie wiadomo, czy słowa Cristiano Ronaldo okażą się prorocze. Andre Silva zawodził przez ponad dwa lata, ale wreszcie odbił się od dna. Może za kilka miesięcy to właśnie on poprowadzi Portugalię do kolejnego sukcesu na EURO? Lepszej okazji na zerwanie z łatką zmarnowanego talentu nie będzie. A Jorge Mendes już zaciera rączki. Prowizja od kolejnego transferu powinna być astronomiczna.

Przeczytaj również