Był gwiazdą Ekstraklasy, w Turcji życiową formę przerwała mu rodzinna tragedia. Co słychać u Razacka Traore?

Był gwiazdą Ekstraklasy, w Turcji życiową formę przerwała mu rodzinna tragedia. Co słychać u Razacka Traore?
YouTube
Do dziś tęskni za nim cały Gdańsk. Abdou Razack Traore to zdecydowanie jeden z najlepszych obcokrajowców w historii Ekstraklasy. A już na pewno samej Lechii, w której występował w latach 2010-2013. Urodzony w Burkina Faso pomocnik błyszczał na polskich boiskach, wprowadzając na nie pokaźną dawkę piłkarskiego polotu i pięknych bramek. W końcu Pomorze zamienił jednak na słoneczną Turcję, gdzie od dobrych kilku lat kontynuuje swoją karierę. Sprawdzamy, co u niego słychać.
Najpierw jednak trochę wspomnień. Do Ekstraklasy Traore wszedł - kolokwialnie ujmując - z buta. Żadnego czasu na aklimatyzację, żadnych wymówek. Już w swoim pierwszym sezonie w 27 meczach strzelił 12 bramek, a Lechia zakończyła zmagania w środku ligowej tabeli. W klasyfikacji strzelców nieznacznie wyprzedził go wówczas tylko Tomasz Frankowski, który uzbierał o dwa trafienia więcej.
Dalsza część tekstu pod wideo

Z Ligi Mistrzów do Gdańska

O wielu piłkarzach mówi się, że potrafią wyczyniać na treningach cuda, ale gdy przychodzi sam mecz, nie są w stanie uwolnić pełni potencjału. Traore był tego zupełnym przeciwieństwem. Na pierwszych treningach Lechii podobno szczególnie nie błyszczał. Wtedy jednak przychodził mecz i nagle odpalał fajerwerki, nie tylko te typowo… piłkarskie.
Lechię zasilał na zasadzie wypożyczenia z norweskiego Rosenborga, w barwach którego zagrał zresztą nawet w Lidze Mistrzów. W Gdańsku szybko zorientowali się, jaki skarb mają w swoim posiadaniu, więc kilka miesięcy później wykupili go z norweskiego klubu.
Po sezonie 2010/2011 zwieńczonym wspomnianymi 12 golami chrapkę na Traore zaczęła mieć warszawska Legia.
- Traore w ubiegłym sezonie zdobył dla Lechii dwanaście bramek, co ulokowało go w czołówce najlepszych strzelców ligi. Dla Legii tak bramkostrzelny zawodnik byłby prawdziwym skarbem. Gdańszczanie nie zamierzają się pozbywać swojego asa, ale być może będzie to jedyna szansa na zarobienie pieniędzy na tym zawodniku – w przyszłym sezonie kontrakt Traore wygasa i będzie on do wzięcia za darmo - pisano wtedy w “Przeglądzie Sportowym”.
Na Łazienkowską Traore jednak nie zawitał. Przez kolejny sezon występował w Gdańsku, tym razem spisując się nieco poniżej oczekiwań (cztery gole i cztery asysty w 24 meczach), ale później znów wskoczył na najwyższy poziom. W rundzie jesiennej sezonu 2012/2013 razem z Danijelem Ljuboją rządzili i dzielili Ekstraklasą. Traore w 13 rozegranych spotkaniach dziewięć razy wpisał się na listę strzelców. Dołożył też do tego cztery asysty.

Tureckie przygody

Chociaż Lechia chciała go zatrzymać, zimą zdecydował się na zmianę barw klubowych, przechodząc do tureckiego Gaziantepsporu. Mimo że od tamtego czasu mija już siedem lat, nad Bałtykiem wciąż tęskno za Panem Piłkarzem z Burkina Faso. Temat jego powrotu do Lechii wraca niemal co okienko.
Razack zadomowił się jednak w Turcji, i wyrobił sobie tam na tyle uznaną markę, że zdążył zwiedzić… pięć klubów. Zaczynał od wspomnianego Gaziantepsporu, gdzie spędził 1.5 sezonu, radząc sobie całkiem nieźle. Zagrał w tym czasie w 38 spotkaniach, strzelając 10 bramek i notując sześć asyst.
Dobra dyspozycja sprawiła, że ręce wyciągnął po niego Karabukspor, występujący wtedy nawet w Lidze Europy. W sezonie 2014/15 Traore zagrał tam 33 mecze, strzelając 12 goli i dokładając do tego jedno ostatnie podanie. Wynik na pewno nie przynoszacy ujmy, dlatego nieco dziwić może fakt, że po sezonie Karabukspor wypożyczył go do jednego ze swoich ligowych rywali - Konyasporu. Tam były piłkarz Lechii znów grał na przyzwoitym poziomie, dokładając do swojego indywidualnego dorobku siedem kolejnych goli.
Po powrocie z wypożyczenia zrobiło się o nim niezwykle głośno. Razack musiał chyba dobrze przepracować okres przygotowawczy, ewentualnie nałykać się witamin od Kazimierza Węgrzyna, bo w rozgrywki ligi tureckiej 2016/2017 wszedł tak, że po siedmiu kolejkach był najlepszym strzelcem z sześcioma trafieniami na koncie, a jego plecy musieli oglądać choćby Cenk Tosun czy Eren Derdiyok.
Wydawało się, że przy takiej dyspozycji nieunikniony stanie się transfer do któregoś z gigantów ligi tureckiej, którzy zaczęli zwracać dużą uwagę na reprezentanta Burkina Faso. Wtedy jednak Razack… kompletnie się zaciął. Do końca sezonu strzelił już tylko jednego gola, a zamiast przenosin do Galatasaray była przeprowadzka do dobrze sobie znanego Konyasporu. Tym razem jednak nie wypożyczenie, a transfer definitywny.
Niewątpliwie jednak wpływ na nagły spadek formy musiała mieć prawdziwa tragedia, jaka spotkała Razacka pod koniec 2016 roku, gdy tragicznie zmarł jego niespełna roczny syn. W takich chwilach futbol musi zejść na dalszy plan. Reprezentant Burkina Faso wrócił do gry, ale nie prezentował już dyspozycji z początku sezonu.
Znakomita forma nie powróciła zresztą do teraz. Chociaż Razack wciąż biega po tureckich boiskach (z Konyasporu przeniósł się do Sivassporu, a obecnie reprezentuje Bursaspor), to gra coraz mniej i coraz gorzej. Ostatnie trzy sezony to zaledwie siedem trafień, kiedyś przecież całkiem bramkostrzelnego zawodnika. Owszem, lata lecą, ale nie można powiedzieć, że Traore jest już w wieku uniemożliwiającym grę na wysokim poziomie. Choć trudno w to uwierzyć - bo wydaje się, że Lechię reprezentował już w poprzedniej epoce - dziś ma "tylko" 31 lat. To rówieśnik Roberta Lewandowskiego. Bez problemów jest więc w stanie pograć jeszcze kilka sezonów na niezłym poziomie.

A może… polskie morze?

Być może zrobi to w miejscu, gdzie wciąż jest szalenie kochany i szanowany, czyli oczywiście nad polskim morzem. Sam Razack jeszcze rok temu nie wykluczał takiego scenariusza, o czym mówił w wywiadzie dla “Super Expressu”.
- Dlaczego nie? Choć oczywiście teraz koncentruję się na bieżącym sezonie. Ale dla mnie Lechia jest jak rodzina. Powrót do Lechii byłby więc jak powrót do domu. A kto by nie chciał wrócić do domu? Zobaczymy co przyszłość przyniesie - komentował wówczas.
Gdańskiemu klubowi Razack zawdzięcza też w dużej mierze debiut w reprezentacji Burkina Faso, dla której do dziś zagrał już 42 mecze, strzelając cztery bramki. To właśnie świetna dyspozycja w barwach Biało-Zielonych sprawiła, że rozpoczął swoją przygodę z kadrą, choć jeszcze chwilę wcześniej przekonywał, że chce zagrać dla reprezentacji… Wybrzeża Kości Słoniowej.
***
Kilka dni temu Traore dołożył cegiełkę do zwycięstwa Bursasporu nad Balikesirsporem, strzelając jedną z trzech bramek, a wczoraj zaliczył asystę w starciu jego drużyny z Bolusporem. Widać więc, że nadal nie powiedział ostatniego słowa.
Swoją drogą trochę to smutne, że z rozrzewnieniem musimy wspominać piłkarzy, którzy biegali po naszych boiskach już prawie dekadę temu. To chyba znak, że od tamtej pory w Polsce pojawiło się niewielu tak jakościowych zawodników. Przykre.
Chociaż Razack raczej nie jest piłkarzem, który mógłby teraz wrócić i zbawić naszą ligę, to mimo wszystko fajnie byłoby zobaczyć go jeszcze w akcji. Kto wie, być może więc… do zobaczenia!
Dominik Budziński

Przeczytaj również