Był przepłaconym, transferowym flopem, dziś to czołówka Premier League. Wystarczyła jedna zmiana. "Jak nowy"

Był przepłaconym, transferowym flopem, dziś to czołówka Premier League. Wystarczyła jedna zmiana. "Jak nowy"
Craig Thomas/News Images/SIPA USA/PressFocus
“Nie daj się, ludzie niech swoje myślą” - śpiewała Doda. W słowa jej przeboju ewidentnie uwierzył Alex Iwobi. Gdy wszyscy myśleli, że będzie z niego tylko przepłacony, przeciętny skrzydłowy, on zagrał na nosie niedowiarkom. W nowej, zaskakującej roli odnajduje się fenomenalnie. Wyrasta na lidera Evertonu i jednego z najlepszych graczy Premier League na swojej pozycji.
Jeszcze w zeszłym roku wielu fanów Premier League na myśl o Alexie Iwobim miało przed oczami zawodnika przeciętnego, który nie potrafi spełnić pokładanych w nim niegdyś nadziei. Wydawało się, że Everton fatalnie przepłacił, kupując go z Arsenalu za ponad 30 mln euro, jednak po trzech latach spędzonych na Goodison Park wreszcie nadszedł moment zwrotny w karierze Nigeryjczyka. Frank Lampard znalazł 26-latkowi nowe miejsce na boisku. I tym samym, w pewnym sensie, wymyślił go na nowo.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wychowanek “Kanonierów” to jedno z największych zaskoczeń tego sezonu na Wyspach. Jako imponujący, środkowy pomocnik wyróżnia się nie tylko na tle zmagającego się z kryzysem Evertonu, ale i całej ligi.

Kosztowny “flop”?

Gdy Alex Iwobi przeprowadzał się latem 2019 roku z Arsenalu do Evertonu, wielu sympatyków Premier League łapało się za głowy. Ponad 30 milionów euro (kwota za “Transfermarkt”) wyglądało na świetny biznes dla “Kanonierów”, ale dla klubu z Liverpoolu już niekoniecznie. Nigeryjczyk opuszczał bowiem Londyn z łatką zawodnika, który bardzo dobrze wszedł w dorosły futbol, ale potem zatrzymał się w rozwoju. Na Emirates zaliczył trzy sezony regularnej gry - czy to w podstawowej jedenastce, czy w roli rezerwowego. Najlepszy wynik liczbowy wykręcił w ostatnim z nich: sześć goli i dziewięć asyst w 51 występach we wszystkich rozgrywkach. Takie cyferki nie mogły raczej imponować u skrzydłowego. Wątpliwości się potwierdziły, bo pierwsze dwa lata Iwobiego na Goodison Park okazały się jeszcze mniej okazałe.
Udział w 14 trafieniach w 97 meczach to rezultat wręcz katastrofalny jak na zawodnika ofensywnego. Gdy drużynie nie szło, często był pierwszym do zmiany, nieraz robił za “zapchajdziurę”, przerzucano go m.in. na wahadło. Kibice coraz często go krytykowali, a słabe wyniki zespołu sprawiały, że frustracja narastała. Iwobi nie potrafił wejść na poziom uzasadniający wydaną na niego dużą sumę. Wydawało się, że to kolejny kosztowny “flop” Evertonu, piłkarz podobny do Davy’ego Klaassena, Michaela Keane’a czy Cenka Tosuna - po prostu przepłacony. Ten sezon i końcówka poprzedniego udowadniają jednak, że drzemał w nim ukryty ogromny potencjał. Frank Lampard wreszcie znalazł sposób na jego uwolnienie. Wychowanek Arsenalu gra najlepszy futbol w karierze. Z “flopa” zmienił się w niepodważalnego lidera zespołu.

Nowa rola, nowy Iwobi

Na początku przygody Nigeryjczyka na Emirates Arsene Wenger powiedział o nim, że to piłkarz, który nie zachwyca na pierwszy rzut oka. Naprawdę imponuje, dopiero gdy dokładnie mu się przyjrzy. I w Anglii chyba dopiero Lampard naprawdę to zrobił. Trener “The Toffees” postanowił wykorzystać Alexa w innej roli niż Carlo Ancelotti, Duncan Ferguson i Rafa Benitez. A teraz zbiera tego owoce.
Dotychczas Iwobiego ustawiano jako skrzydłowego. Niemniej, “klasycznym skrzydłowym” nigdy nie był. Zawsze miał tendencję do schodzenia do środka, lubił kreować grę. W pewnym sensie mogliśmy go określić mianem szeroko ustawionego rozgrywającego, a przynajmniej gracza o takiej charakterystyce. Niestety, cały czas brnięto w ustawianie go na nieoptymalnej pozycji. Portal “The Athletic” informował nawet, że współpracujący z nim najbliżej członkowie sztabu czuli zawód z powodu niewłaściwego wykorzystania umiejętności reprezentanta Nigerii. Aż w końcu sytuacja się zmieniła.
Pod koniec ostatnich rozgrywek problemy kadrowe Evertonu sprawiły, że Lampard szukał rozwiązań awaryjnych w środku pola. Zaproponował Iwobiemu przesunięcie go w tę strefę boiska, a temu bardzo spodobał się ten pomysł. Szczególnie, że przez pewien czas występował tak w młodzieżówkach. Odgrywał również podobną rolę w kadrze Nigerii. Wprawdzie w pierwszym występie w centralnej strefie murawy popełnił kluczowy błąd, który sprezentował gola West Hamowi, lecz ogólnie wypadł dobrze. Podobnie wyglądała sytuacja w dwóch kolejnych spotkaniach, ale wtedy pojawiły się kolejne kłopoty kadrowe i musiał zostać rzucony na prawe wahadło. Choć w tej roli również wyglądał dobrze, zdobywając coraz większe zaufanie trybun, teraz na Goodison Park powrócono do pomysłu sprzed kilku miesięcy. I dzięki temu widzimy zupełnie odmienionego piłkarza. Miejsce w środku pomocy pozwoliło optymalnie wykorzystać największe atuty Nigeryjczyka.
Jego zwrotność i dobra kontrola piłki pozwalają skutecznie radzić sobie z tłokiem i pressingiem ze strony rywali, by wyprowadzić futbolówkę. Do tego Alex świetnie czuje się w grze kombinacyjnej, ma wyczucie, jeśli chodzi o odpowiedni moment na zrobienie ruchu do przodu i wykorzystanie powstałej przestrzeni. Wykonywane przez niego podania niejednokrotnie nadają tempo akcjom i je dynamizują. “Nowy” Iwobi to absolutna sensacja tego sezonu Premier League i lider Evertonu. Takiego gracza brakowało zespołowi zmagającemu się w ostatnich miesiącach z kryzysem. Nie może więc dziwić, że Nigeryjczyk zapracował na nominację do miana najlepszego zawodnika września w lidze. Zasłużył na to jak mało kto.

Piłkarz wielu atutów

W przypadku 26-latka może zaskakiwać to, w jak wielu elementach piłkarskiego rzemiosła wyróżnia się na tle kolegów. Gracz kojarzony głównie jako zawodnik stricte ofensywny w nowej, troszkę bardziej “odpowiedzialnej” roli, prezentuje bowiem nie tylko plusy w grze do przodu, ale i wtedy, gdy futbolówkę mają rywale.
Sensacją nie jest fakt, że zalicza średnio najwięcej podań (36,6 na 90 minut), zdobywa nimi największy dystans (prawie 240 metrów na 90 minut) i zalicza najwięcej kontaktów z piłką (54,7 na 90 minut) ze wszystkich regularnie grających pomocników Evertonu. Do tego wśród graczy “The Toffees” z minimum 180 ligowymi minutami na koncie najwięcej: progresywnych zagrań (4,86 na 90 minut) i szans strzeleckich wykreowanych z gry (2,57 na 90 minut).
Za to w defensywie, jeśli chodzi o próby pressingu (14,3 na 90 minut), z graczy środka pola (min. 180 minut) uznaje wyższość tylko zdecydowanie bardziej kojarzonego z obroną Amadou Onany, w ich skuteczności (44%) jest najlepszy, a jeśli chodzi o sumaryczną liczbę odbiorów i przechwytów (3,57 na 90 minut), ponownie wypada gorzej tylko od Belga.
Te statystyki wyglądają jak u nowoczesnego środkowego pomocnika z prawdziwego zdarzenia, gracza idealnie dostosowanego do współczesnego futbolu. Generalnie Iwobi na boisku prezentuje się jakby grał w środku pola od zawsze. Tymczasem w ostatnich latach miewał takie okazje sporadycznie.
Alex Iwobi może dziękować Frankowi Lampardowi, że ten zaczął szukać nowych rozwiązań taktycznych. Dał mu szansę, którą piłkarz wykorzystał. Wychowanek Arsenalu w pewnym sensie narodził się na nowo, zredefiniował wszystko, co o nim myślano. Fakty są takie, że dziś “The Toffees” wreszcie mają nowego lidera. I kto wie, może to na jego plecach ekipa z Goodison Park zdoła wyjść z kryzysu i wróci na właściwe tory?

Przeczytaj również