Były wiceprezes Wisły: Nie jestem przestępcą. Superwizjer poniesie odpowiedzialność

Były wiceprezes Wisły: Nie jestem przestępcą. Superwizjer poniesie odpowiedzialność
Piotr Drabik / wikicommons
Damian Dukat, były wiceprezes Wisły Kraków, wydał oświadczenie w sprawie materiału Superwizjera TVN w sprawie powiązań gangsterów z krakowskim klubem. Mężczyzna broni się przed zarzutami przedstawionymi w reportażu.
Zdaniem Szymona Jadczaka, czyli autora programu, Dukat ma za sobą chuligańską przeszłość. Miał m.in. inicjować ostrzelanie racami stadionu Wisły, gdy klub był skonfliktowany ze swoimi fanatycznymi kibicami. Dukat, który w reportażu konsekwentnie jest nazywany Damianem D., twierdzi, że nie mógł kierować akcją, bo był wówczas w Barcelonie. Jadczak replikuje jednak, że jedno z drugim nie miało nic wspólnego.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Nie jestem ani groźnym, ani poszukiwanym przestępcą. Nie ciąża na mnie żadne zarzuty ani wyroki - pisze jednak Dukat w swoim oświadczeniu.
Mężczyzna zapowiedział, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
Oświadczenie Damiana Dukata:
"Jestem dzisiaj pewien, że słusznie odmawiałem rozmowy z dziennikarzem Superwizjera TVN, panem Jadczakiem. Przez całe swoje życie nigdy nikogo nie uderzyłem. Nie zmieni tego żaden reportaż TVN. Nie jestem ani groźnym, ani poszukiwanym przestępcą. Nie ciąża na mnie żadne zarzuty ani wyroki.
Pan Jadczak postanowił jednak ukryć moją twarz i nazwisko w reportażu. Dlaczego to zrobił? Dlaczego zakrył jedynie moją twarz, którą filmował w trakcie oficjalnej konferencji prasowej zarządu klubu TS Wisła, kiedy wszyscy oficjalnie odcinaliśmy się od przypisywanych temu zarządowi powiązań ze światem przestępczym w środowisku kibiców? Bo taki zabieg daje lepszy medialny efekt? Nie jestem "Damianem D.". Nazywam się Damian Dukat i nie mam niczego do ukrycia. To, co zobaczyłem w Superwizjerze TVN, potwierdza jedynie mój słuszny wybór, że z takimi mediami się nie rozmawia z zasady.
Powołując się na anonimowe wypowiedzi, zawarte w materiałach z jakiegoś śledztwa, Superwizjer zarzucił mi niepopełnione czyny. Rzekomo w dniu 8 marca 2013 roku miałem organizować i kierować ostrzałem racami stadionu Wisły. To jest po prostu kłamstwo. Od 7 do 10 marca 2013 roku byłem w Barcelonie. Mam na to dowody, w postaci biletów lotniczych. Jestem gotów także udostępnić logowania się mojego telefonu z tamtych dni.
Powtarzam: Superwizjer i pan Jadczak kłamią. Pytanie brzmi zaś, dlaczego to robią?? Już na konferencji prasowej 31 stycznia 2018 roku zarząd Wisły zwracał uwagę na potencjalne zagrożenia związane z prawem użytkowania wieczystego ziemi, niejasną grą lobbystów i ludzi zainteresowanych wyłącznie ziemią, na której znajdują się obiekty sportowe użytkowane przez TS Wisła. Mówimy o dużych pieniądzach, ponad 100 milionach złotych. Już wtedy mieliśmy mocne sygnały, że do arsenału atakujących nasz zarząd ludzi, trafiają narzędzia medialne. Wiedziałem od dłuższego czasu, że głównym "bohaterem" będę ja. Dlatego, dla dobra Wisły, 21 lipca 2018 roku podjąłem decyzję o swoim odejściu z zarządu Wisła Kraków S.A.
15 września 2018 roku zaatakował mnie Superwizjer TVN. Odbieram to jako kolejną próbę uderzenia w Wisłę Kraków. Uderzenia bolesnego, spadającego w trudnym momencie dla klubu. Wisła wyjdzie z tego cało, nie mam wątpliwości. A ja swoich praw będę dochodził w sądzie. Kłamcy - Superwizjer i pan Jadczak, poniosą odpowiedzialność"
Redakcja meczyki.pl
Kamil Kaczmarek16 Sep 2018 · 08:39
Źródło: Sportowe Fakty

Przeczytaj również