Chcesz zabrać punkty Interowi Mediolan? Daj mu strzelić pierwszą bramkę. Kompromitujący bilans "Nerazzurrich"

Chcesz ośmieszyć Inter? Pozwól im strzelić gola. Kompromitujący bilans "Nerazzurrich"
UK Sports Pics / Press Focus
Inter znów to zrobił. Podopieczni Antonio Conte przegrali w niedzielne popołudnie z Bolonią (1:2), choć prowadzili 1:0, grali w przewadze jednego piłkarza i mieli szansę na podwyższenie wyniku z rzutu karnego. W bieżącym sezonie to już ich niechlubny znak rozpoznawczy. Nie potrafią zabijać spotkania. 11 raz (!) Inter nie wygrał meczu po wcześniejszym objęciu w nim prowadzenia.
Kilka dni temu “Nerazzurri” rozbili na własnym stadionie Brescię aż 6:0. Wiadomo, że było to spotkanie z ligowym outsiderem, ale gra ekipy z Giuseppe Meazza i tak robiła duże wrażenie. Nic dziwnego, że bukmacherzy widzieli w nich murowanego faworyta potyczki z Bolonią.
Dalsza część tekstu pod wideo

Jak przegrać wygrany mecz

Wszystko zaczęło się zgodnie z planem. W 22. minucie Ashley Young dorzucił na głowę Lautaro Martineza. Argentyńczyk strzelił co prawda w słupek, ale jego uderzenie z najbliższej odległości dobił drugi snajper z duetu “LuLa” - Romelu Lukaku. Inter kontrolował boiskowe wydarzenia, a już po przerwie bezsensowną czerwoną kartkę za rzucenie w kierunku arbitra kilku obraźliwych słów otrzymał piłkarz gości, Roberto Soriano.
Wydawało się, że jest po meczu. Faworyt prowadzi, gra w 11 na 10, a chwilę później ma jeszcze rzut karny. Gdyby Antonio Conte zamienił się wtedy w Bogusława Lindę, rzuciłby słynne: “Nawet tacy goście jak Wy, nie są w stanie tego spier**lić”.
Byli w stanie.
Jedenastkę wykonywaną przez Martineza znakomicie obronił Łukasz Skorupski.
Polak poradził też sobie z dobitką, a po chwili uskrzydlona drużyna z Bolonii rzuciła się na gospodarzy jak głodny pies. Dużo mniejszy od swojego rywala, osłabiony, ale potrafiący boleśnie pogryźć. Z minuty na minutę coraz mocniej pachniało golem wyrównującym. W końcu się udało. Musa Juwara dostał piłkę w polu karnym i mocnym strzałem przy słupku pokonał Samira Handanovicia.
Trzy minuty później mecz toczył się już 10 na 10. Drugą żółtą kartkę dostał bowiem Alessandro Bastoni. Inter stracił handicap w postaci jednego zawodnika więcej, jednak dalej był faworytem, by w końcowych minutach przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Inne zdanie miał Musa Barrow. 21-letni napastnik gości sprytnie znalazł lukę między nogami Handanovicia. Inter 1. Bologna 2. Sensacja na Giuseppe Meazza. Dwóch piłkarzy z Gambii pognębiło zespół z Mediolanu.

Miłe złego początki

Można by stwierdzić, że taki jest futbol, a nawet w teorii wygrany mecz da się przegrać. Ale Inter już 11 raz w tym sezonie nie wygrał spotkania, w którym prowadził. To bilans wręcz nieprawdopodobny. Działo się tak i w Serie A, i w Lidze Mistrzów, i w Pucharze Włoch. Zobaczcie sami.
30. kolejka Serie A - prowadzenie 1:0 (gra w przewadze i niewykorzystany rzut karny) w przegranym 1:2 meczu z Bolonią
27. kolejka Serie A - prowadzenie 2:1 i 3:2 w zremisowanym 3:3 meczu z Sassuolo
Półfinał Pucharu Włoch - prowadzenie 1:0 w zremisowanym 1:1 meczu z Napoli (w efekcie odpadnięcie z rozgrywek)
24. kolejka Serie A - prowadzenie 1:0 w przegranym 1:2 meczu z Lazio
21. kolejka Serie A - prowadzenie 1:0 w zremisowanym 1:1 meczu z Cagliari
20. kolejka Serie A - prowadzenie 1:0 w zremisowanym 1:1 meczu z Lecce
19. kolejka Serie A - prowadzenie 1:0 w zremisowanym 1:1 meczu z Atalantą
16. kolejka Serie A - prowadzenie 1:0 w zremisowanym 1:1 meczu z Fiorentiną
Faza grupowa Ligi Mistrzów - prowadzenie 2:0 w przegranym 2:3 meczu z Borussią Dortmund
9. kolejka Serie A - prowadzenie 1:0 w zremisowanym 2:2 meczu z Parmą
Faza grupowa Ligi Mistrzów - prowadzenie 1:0 w przegranym 1:2 meczu z FC Barceloną
Porażki z “Dumą Katalonii” i Borussią sprawiły, że Inter już na etapie fazy grupowej pożegnał się z Champions League. Gdyby natomiast piłkarze z Mediolanu wygrywali ligowe spotkania, które zaczynali najczęściej od prowadzenia (albo obejmowali je w dalszej fazie meczu), mieliby dziś 18 punktów więcej. Przypomnijmy, że strata do Juventusu wynosi na ten moment 11 oczek.
Jasne, to logiczne, że nie wygra się wszystkiego. Nawet jeśli uda się wyjść na prowadzenie. Ale w większości spotkań Inter naprawdę sam robił sobie krzywdę. Gubił punkty, które chował już w kieszeni. Nie potrafił w odpowiednim momencie zabić meczu, strzelić kolejnego gola.

Lepiej, gdy rywal trafia pierwszy

“Nerazzurri” nie byli w stanie wygrać w tym sezonie 17 spotkań. W 11 z nich prowadzili. A jak to wyglądało, gdy pierwsi tracili gola? Wtedy dostawali skrzydeł i potrafili odwracać losy meczów. Pomieszanie z poplątaniem. Chyba pierwsza drużyna, która powinna cieszyć się, że rywal obejmuje prowadzenie.
28. kolejka Serie A - wygrana 2:1 z Parmą, mimo przegrywania 0:1
1/16 finału Ligi Europy - wygrana 2:1 z Łudogorcem, mimo przegrywania 0:1
23. kolejka Serie A - wygrana 4:2 z Milanem, mimo przegrywania 0:2
12. kolejka Serie A - wygrana 2:1 z Veroną, mimo przegrywania 0:1
11. kolejka Serie A - wygrana 2:1 z Bolonią, mimo przegrywania 0:1
Faza grupowa Ligi Mistrzów - remis 1:1 ze Slavią, mimo przegrywania 0:1
O co tu chodzi? Gdzie jakaś logika? Problem ewidentnie leży w głowach. Interowi lepiej gra się wówczas, gdy musi gonić wynik. Kompletnie nie radzi sobie natomiast z innym scenariuszem meczów. Teoretycznie przecież tym lepszym, kiedy dobrze rozpoczyna spotkanie.
Od razu przypomina tu się Michał Nalepa z Arki Gdynia i jego wypowiedź po meczu z Legią Warszawa. Zespół z Trójmiasta już w pierwszej minucie objął wtedy prowadzenie, ale ostatecznie “Wojskowi” wygrali aż 5:1. - Na pewno szybko zdobyta bramka nas zaskoczyła - wypalił pomocnik gości.
Widocznie Inter też czuje się zaskoczony, gdy obejmuje prowadzenie.
Dominik Budziński

Przeczytaj również