Cichy bohater sukcesów Chelsea. Za Lamparda chciał uciec z klubu, Tuchel stworzył z niego piłkarza kompletnego

Cichy bohater sukcesów Chelsea. Za Lamparda chciał uciec z klubu, Tuchel stworzył z niego piłkarza kompletnego
Russell Hart / Focus Images / MB Media / PressFocus
Za kadencji Franka Lamparda był na wylocie z Chelsea. Do ostatniego dnia letniego okienka transferowego ważyły się jego losy. Miał na stole sporo ofert, ale finalnie nic ze zmiany barw nie wyszło. Został. Postawił na cierpliwość. Zakasał rękawy. I właśnie zbiera tego owoce. Antonio Ruediger to w ostatnich miesiącach jeden z najlepszych piłkarzy Chelsea. Widzieliśmy to w dwumeczu z Realem Madryt.
FC Barcelona. Liverpool. PSG. Napoli. Tottenham. Roma. Bayer Leverkusen. Milan. West Ham. Oto lista klubów, do których na przestrzeni ostatniego roku przymierzano Antonio Ruedigera. Było o włos od transferu. Kto wie, jakby potoczyły się losy rosłego obrońcy, gdyby faktycznie opuścił szeregi Chelsea. Historia reprezentanta Niemca to kolejny przykład na to, jak błyskawicznie zmienia się sytuacja zawodników w piłce nożnej. Ostatnio głośno było o renesansie Edera Militao z Realu Madryt. Odrodzenie Ruedigera, dziś lidera “The Blues”, jest jednak jeszcze bardziej imponujące.
Dalsza część tekstu pod wideo

O krok od odejścia

Pierwsze pół roku pod okiem Franka Lamparda zmarnował, lecząc uraz pachwiny. Później jednak był stałym - choć nie do końca pewnym - punktem drużyny, której udało się awansować do Ligi Mistrzów. Czy to przed futbolowym lockdownem, czy po nim - Ruediger w drugiej połowie sezonu 2019/20 grał regularnie. Jego problemy w Chelsea rozpoczęły się wraz ze startem obecnych rozgrywek. Lampard odstawił go od składu. Zrzucił na ostatnią pozycję w hierarchii środkowych obrońców. Miał inny pomysł na ustawienie linii defensywnej, co nie podobało się 28-latkowi. “Toni” starał się więc rzutem na taśmę zmienić klub, tuż po tym, jak trzy razy z rzędu menedżer nie znalazł dla niego miejsca w kadrze na mecze Premier League. Bardzo mu zależało na odejściu, co podkreślał - już po zakończeniu mercato - Joachim Loew, selekcjoner reprezentacji Niemiec.
- Byłem w stałym kontakcie z Rudigerem, informował mnie na bieżąco o swojej sytuacji. W weekend (ostatnich dniach okna - przyp. red.) miał trzy albo cztery opcje, ale niestety żadna z nich się nie zmaterializowała. Zimą może znów spróbować zmienić klub. Próbował wszystkiego, by odejść z Chelsea, bo priorytetem dla niego jest udział w mistrzostwach Europy. Robi wszystko, żeby zostać w najlepszej formie - podkreślał Loew.
Kilkanaście dni później głos ws. własnej przyszłości zabrał sam Ruediger. Piłkarz Chelsea przyznał, że faktycznie miał sporo ofert, ale nie chciał podejmować pochopnych decyzji.
- Miałem możliwość transferu w ciągu ostatnich dwóch tygodni okienka. Pojawiła się oferta wypożyczenia do klubu, gdzie otrzymywałbym więcej szans na grę. Dzięki temu mógłbym być w formie podczas Euro. (...) Nic się ostatecznie nie wydarzyło. Odrzuciłem kilka ofert. Nie byłem przygotowany na to, by się spakować i zmienić klub tylko dlatego, że zostałem kilka razy pominięty - wyjaśnił.
Wypowiadając te słowa, Niemiec raczej jeszcze nie wiedział, jak świetnego wyboru dokonał, decydując się na pozostanie na Stamford Bridge. I pewnie nie sądził, że Thomas Tuchel, który kilka razy robił podchody pod jego transfer do PSG, zaraz będzie z nim współpracował w Londynie. Cóż, futbol bywa przewrotny.

Prezent

Zastąpienie Lamparda Thomasem Tuchelem okazało się strzałem w dziesiątkę dla całego klubu. A biorąc pod uwagę poszczególnych zawodników, to właśnie Ruediger zyskał na tej zmianie najwięcej. Choć trzeba przyznać, że pod koniec kadencji “Lampsa” Niemiec odzyskał nieco jego zaufanie i od grudnia częściej zaczął meldować się na boisku. To jednak dopiero zwolnienie Anglika i przyjście Tuchela przestawiło “wajchę” na korzyść reprezentanta naszych zachodnich sąsiadów. Zatrudnienie rodaka było dla “Toniego” ciut spóźnionym prezentem gwiazdkowo-noworocznym.
Co ciekawe, przy okazji pożegnania z Lampardem w mediach pojawiło się sporo informacji, że wpływ na to miał m.in. konflikt z szatnią, a część zawodników kopała pod nim dołki, namawiając osoby decyzyjne w klubie do rozstania z byłym znakomitym pomocnikiem. Wśród nich prym miał wieść właśnie Ruediger. Niemiec jednak stanowczo temu zaprzeczał.
- Wokół mnie krążyło mnóstwo bezsensownych plotek. Nigdy nie rozmawiałem z zarządem o sytuacji trenera ani na żadne inne tematy. Lampard zaufał moim umiejętnościom tuż po Świętach Bożego Narodzenia i byłem za to wdzięczny. Był to również główny powód, dla którego powiedziałem moim przedstawicielom, aby nie szukali już możliwości transferu - podkreślał.

Nowonarodzony

Tuchel postawił na niego z marszu. Od pierwszego spotkania z Wolverhampton (0:0) “Toni” stanowił ważny element układanki nowego menedżera. Strzelił wprawdzie komicznego samobója z Sheffield, ale był to jedynie wypadek przy pracy.
Nagle zniknął Ruediger, którego “popisy” defensywne doprowadzały kibiców “The Blues” do szewskiej pasji. Pojawił się obrońca godny pieniędzy, jakich za niego zapłacono (35 mln euro). 28-latek osiągnął optymalną formę i od dłuższego czasu nie schodzi z naprawdę wysokiego, światowego poziomu. Z nim Chelsea wspina się na wyżyny gry z tyłu. Niemiec rozegrał w tym sezonie 16 ligowych spotkań. 11 z nich londyńczycy zakończyli z czystym kontem. Stracili zaledwie sześć goli. W Premier League Ruediger wygrywa średnio dwa na trzy stoczone pojedynki. Dobrze wypada też pod względem przechwytów i odbiorów. Można powiedzieć, że stał się talizmanem Tuchela.
Wszystkie atuty pokazywane na co dzień w lidze angielskiej Ruediger potwierdził w zakończonym awansem do finału Champions League dwumeczem z Realem Madryt. W obu spotkaniach notował imponujące interwencje w obronie, szczególnie wczoraj, na Stamford Bridge. Zachwycał również podaniami do przodu - to przecież po jego doskonałym zagraniu bramkę w pierwszym starciu z “Królewskimi” strzelił Christian Pulisic.
Udowodnił, że w formie jest obrońcą właściwie kompletnym, który spełnia wymogi ulubionego powiedzenia Adama Nawałki - radzi sobie zarówno w ofensywie, jak i defensywie.
Postawa “Toniego” będzie kluczowa na niezwykle trudnym finiszu sezonu Chelsea. Londyńczycy mają przed sobą nie tylko finał Ligi Mistrzów, lecz także finał Pucharu Anglii oraz batalię o czwarte miejsce w tabeli Premier League, premiowane awansem do kolejnej edycji LM. Ale jeśli Ruediger utrzyma doskonałą dyspozycję, Thomas Tuchel powinien być spokojny. Z takim liderem obrony, który w ostatnich miesiącach właściwie narodził się na nowo jako piłkarz wysokiej klasy, “The Blues” sporo zyskują. Na reprezentanta Niemiec ma już czekać nowy kontrakt. Jego historia to dowód na to, że nie warto się poddawać, nawet w obliczu “zsyłki” na ławkę rezerwowych czy trybuny. Joachim Loew może z zadowoleniem obserwować renesans jednego ze swoich ulubieńców.

Przeczytaj również