Ciemna przyszłość Widzewa Łódź? "Są powody do niepokoju"

Ciemna przyszłość Widzewa Łódź? "Są powody do niepokoju"
Artur Kraszewski/Press Focus
Widzew Łódź po awansie do Ekstraklasy w 2022 roku miał świetną jesień. Później zimą zrobił jeden transfer i we wiosennych zmaganiach na trzy kolejki przed końcem utrzymał się w lidze. W tym sezonie zawodnicy Daniela Myśliwca nie mogą porównać się do jesieni z zeszłego roku, bo są na dużo gorszej pozycji, ale wiele wskazuje na to, że wiosną znowu będą bronić się przed spadkiem. Tym razem jednak dużo mocniej muszą oglądać się za siebie. Widzew ma kilka problemów, a robi mało i wolno, żeby poprawić swoją sytuację.
2023 rok to nie był rok Widzewa Łódź. Tylko 11 wygranych meczów na 39 rozegranych (w tym zaledwie dwa zwycięstwa na wyjeździe). Wiosną 2023 walka o utrzymanie, a niewiele brakowało do "wyczynu" Wisły Płock. Na koniec roku - trzy porażki ligowe z rzędu, gdzie małym promykiem jest awans do 1/4 finału Pucharu Polski. To nie są wyniki, których oczekuje wymagająca widzewska publika. Wydawało się, że po zmianie trenera na Daniela Myśliwca dla Widzewa nadchodzą lepsze czasy. Czy jednak na pewno tak będzie?
Dalsza część tekstu pod wideo
Początek pracy nowego trenera okazał się optymistyczny. Wręcz był to najlepszy moment w całym poprzednim roku, bo w pierwszych pięciu meczach za kadencji Myśliwca jego drużyna zrobiła 7/12 możliwych punktów i awansowała do 1/8 finału PP. W pierwszych 11 spotkaniach Myśliwca Widzew zanotował tylko dwie porażki. Jednak końcówka, czyli porażki z Radomiakiem (0:3), Puszczą (0:1) i Pogonią (1:2), sprawiły, że nad Widzewem powstał znak zapytania, jaka będzie wiosna w wykonaniu "Serca Łodzi", szczególnie że ta poprzednia była trudna. W końcu dziś Widzew nad Koroną (pierwszy zespół w strefie spadkowej) ma tylko cztery punkty przewagi, a "Złocisto-Krwiści" rozegrali jeden mecz mniej - domowe starcie z Rakowem Częstochowa.
tabela ekstraklasy 19.01.24
wlasne

Transferowy spokój

Widzew 2023 rok skończył w Ekstraklasie i w ćwierćfinale Pucharu Polski. I nie można tego uznać za fatalny wynik, ale jeśli jednak dokonano zmiany trenera, to nie do końca wszystko było dobrze, a wspomniana końcówka może budzić niepokój, bo przewaga nad strefą spadkową jest właściwie żadna. Co poprawiłoby nastrój w takiej sytuacji? Na pewno transfery, a tych znowu brakuje. Widzew dość opieszale poczyna sobie w zimowym okienku transferowym - podobnie jak przed rokiem, gdzie ściągnął tylko Ciganiksa. Analogia z poprzednim sezonem nasuwa się sama.
- Nie jest to tajemnicą, że w poprzednich latach Widzew miał słabsze wiosny. Moją rolą jest, żeby sprawdzić, jakie były tego przyczyny. Chcemy pracować tak samo jak w lidze, zwiększyć naszą powtarzalność, a dzięki temu mieć szansę na zdobycie większej liczby punktów - mówił na spotkaniu z dziennikarzami Daniel Myśliwiec.
Kadra Widzewa nie jest najmocniejsza. Są pozycje do wzmocnienia. Na dzisiaj to prawa obrona, środek pomocy i przede wszystkim bramkarz. Dodatkowo aż 14 piłkarzom kończą się latem kontrakty, przede wszystkim tym kluczowym, jak Pawłowski, Ciganiks, Jordi Sanchez, Szota (obaj mają klauzule minut - jeśli wystąpią w określonym czasie wiosną, to kontrakty zostaną przedłużone automatycznie - przyp. red.) czy Mate Milos. Z najlepszym piłkarzem, czyli Pawłowskim, klub rozmawia o nowym kontrakcie, ale dziennikarz Meczyki.pl Tomasz Włodarczyk informował TUTAJ, że zawodnik dostał także ofertę z czołowego węgierskiego klubu i obecnie rozważa obie opcje. W ostatnich godzinach zaczęło się też mówić o odejściu Ciganiksa, który budzi zainteresowanie dwóch ekip z Serie B - Ascoli i Ternana. Udało się przedłużyć kontrakt z Hanouskiem, ale to dopiero kropla w morzu potrzeb Widzewa pod kątem przedłużeń umów i wzmocnienia kadry.
Kolejną niepokojącą informacją było odejście bramkarza Henricha Ravasa, czyli czołowego piłkarza, na którym Widzew zarobił ponad milion euro. I choć jego strata była wkalkulowana, to po tym ruchu Widzew został z dwoma bramkarzami, którzy łącznie mają jeden występ w Ekstraklasie. Dodatkowo w tym czasie wypłynęła wiadomość, że niedoszły nabytek Widzewa - Emmanuel Boateng - podpisał umowę z nowym klubem. 27-letni Ghańczyk został zawodnikiem tureckiego Konyasporu, który na ostatniej prostej przebił ofertę łodzian. Widzew nawet wrzucił rebus na portal X, który miał sygnalizować przejście Boatenga, przez co jeszcze bardziej wpłynęło to negatywnie na nastroje wśród fanów klubu z "Serca Łodzi". Widzew ma deficyt w środku pola i musi poszukiwać dalej.
W momencie pisania tego tekstu na testy przyszedł Ivan Krajcírik, który ma 23 lata i do Łodzi trafi z MFK Rużomberok, gdzie grał od 2017 roku. W obecnym sezonie Nike Ligi rozegrał 11 spotkań, w trzech zachował czyste konto. Młody bramkarz bronił również barw Słowacji w kadrze do lat 21. A więc Widzew dalej korzysta ze swojego sprawdzonego kierunku słowackiego, bo stamtąd przychodził m.in. Ravas albo wspomniany Ciganiks.
W Łodzi są słuszne obawy, że opieszałość na rynku transferowym może skończyć się podobnie, jak w zeszłym sezonie, czyli obronę przed utrzymaniem do samego końca. W rundzie wiosennej ubiegłego sezonu Widzew wygrał tylko dwa mecze. W Łodzi słychać, klub że pracuje, że przyjdą "wzmocnienia", jednak dalej zbyt wielu ich nie ma.

Nadzieją Daniel Myśliwiec i... przedłużenie Pawłowskiego?

Widzew ma jeszcze czas. Nie jest tak, że to dziś stanowi duży problem, po prostu większość zdaje sobie sprawę, że Widzew będzie walczył o utrzymanie, ale dodatkowo nastrojów nie poprawia ograniczone zaufanie do działań Tomasza Wichniarka i pionu sportowego. Nadzieją na lepszy czas jest Daniel Myśliwiec, czyli jeden ze szkoleniowców młodego pokolenia, którzy z powodzeniem weszli do Ekstraklasy w minionym roku. Nadzieją na lepszą wiosnę jest czas na pracę i spokój trenera Myśliwca, który od niego bije. Tego pierwszego nie miał, bo do klubu dołączył po wrześniowej przerwie na kadrę, a to drugie cały czas stara się wprowadzać do nerwowego otoczenia. To plus przyjście bramkarza i ewentualne zatrzymanie Bartka Pawłowskiego uspokoiłoby nastroje przy Widzewie.
- Wszystko jest kwestią myślenia i nastawienia. Nie możemy myśleć o tym, co będzie, jeśli coś nam nie się nie uda, bo wtedy będziemy w minorowych nastrojach. Skupiamy się tylko na przygotowaniu do najbliższego meczu. Dzięki takiemu podejściu będę mógł podjąć lepsze decyzje personalne i strategiczne. Wchodząc do zespołu musiałem punktować i wprowadzić konkretny sposób grania. Zimą jako sztab pracowaliśmy po to, żeby dokonać pewnych korekt. Myślę, że będzie to zauważalne - uspokaja Myśliwiec.
Łodzianie z transferami się nie spieszą, a początek rundy mają niezwykle wymagający. Widzew zaczyna od meczu u siebie z Jagiellonią Białystok, potem są wyjazdowe derby z ŁKS, następnie mecz u siebie z Górnikiem Zabrze. Po tych trzech starciach Widzew zostanie sprawdzony przez Wisłę Kraków w 1/4 finału Pucharu Polski, Śląsk Wrocław (wyjazd) i Legię Warszawa (dom). Do 10 marca w "Sercu Łodzi" będzie wiadomo, czy Widzew będzie zmierzał w kierunku spokojnego bytu, czy będzie drżał do ostatniej kolejki o utrzymanie w lidze. Większość kibiców liczy jednak na to, że obejdzie się bez powtórki z rozrywki z zeszłego roku.
Wiele jest obaw, że Widzew nie wyciągnął wniosków z zeszłego roku, kiedy przespał zimę i miał bardzo trudną wiosnę. Widzew ma też jeszcze czas. Trener Myśliwiec stawia na pracę i spokojnie czeka na wzmocnienia, jednak sygnałów, że może być źle - końcówka rundy, opieszałość transferowa, szereg nieprzedłużonych kontraktów, poprzednia wiosna oraz ciężki terminarz na start - sprawiają, że pojawiają się pytania o przyszłość Widzewa. Zarząd klubu może sprawić swoimi działaniami, że ten niepokój ustanie. Prezes Michał Rydz - chociażby poprzez pokój WidzewRedRoom - uspokaja kibiców i apeluje o czas, ale powody do niepokoju są i ciężko zaprzeczyć, że ich nie ma.

Przeczytaj również