Damian Kądzior szczerze o transferze. "Lech mógł dołożyć 100 tysięcy więcej i pewnie byłbym w Poznaniu"

Damian Kądzior szczerze o transferze. "Lech mógł dołożyć 100 tysięcy więcej i pewnie byłbym w Poznaniu"
Łukasz Sobala
Damian Kądzior jest bohaterem największej niespełnionej sukcesem sagi transferowej tego lata w Ekstraklasie. Lech Poznań składał kolejne oferty, ale nie satysfakcjonowały one Piasta Gliwice. Porozmawialiśmy na ten temat z samym zainteresowanym. Poza tematem Lecha Poznań poruszyliśmy kwestie relacji z kibicami Górnika i tego, co czeka Damiana w najbliższej przyszłości. Zapraszamy do lektury.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Jaka jest różnica w życiu, kiedy mieszkasz w Gliwicach jako piłkarz Piasta w porównaniu do tego jak grałeś w Górniku?
Dalsza część tekstu pod wideo
DAMIAN KĄDZIOR: Faktycznie w Gliwicach mieszkałem już jak grałem w Górniku, nawet na tym samym osiedlu co wtedy. Żona się tu dobrze czuje, ja też. Teraz jako że jestem w Piaście, to kibice pracują wokół nas, czy to nasz wierny fan w Żabce na dole czy pan, który przywozi jedzenie. A w sumie kiedy byłem w Górniku to zainteresowanie było jeszcze większe, kibicowskie boom.
Jak wyglądają twoje relacje z kibicami Górnika?
Dwa-trzy tygodnie po przyjściu do Piasta pojechaliśmy do Zabrza i nigdy nie czułem tak negatywnych emocji. Jechano ze mną od rozgrzewki. Nikt z rodziny nie chciał przyjechać na mecz, bo wiedzieli z czym to będzie związane. Wtedy wszedłem na boisko i przy wyniku 0:0 zrobiłem asystę. To było pod trybuną Torcidy… Nie cieszyłem się z drużyną z asysty, chłopaki świętowali pod trybuną Górnika, a ja pobiegłem na środek boiska. To samo miałem w Białymstoku, kiedy strzeliłem gola. Bardzo szanuję moje poprzednie drużyny, nie chcę celebrować w meczach z nimi.
Kontakt z kibicami Górnika ogranicza się do derbów?
Dostaję dużo wiadomości od kibiców. Życzą porażek, niepowodzeń, nadal trochę tego przychodzi, a jednak większość piszących do mnie kibiców wie co to znaczy piłka nożna, że to był przystanek, obopólna korzyść. A rok temu Piast złożył mi najlepszą ofertę. Mimo że jestem piłkarzem Piasta - uważam, że kibice Górnika są w czołówce trybun w Polsce.
To okno transferowe jest już dla ciebie zamknięte?
Sam sobie zadaję to pytanie. Nie spodziewałem się z agentem, że tyle będzie się działo. Skończyliśmy sezon na piątym miejscu. Jesienią wyglądałem słabo, a mialem liczby. A wiosną grałem dużo lepiej, ale liczb nie było. Uważam, że miałem lepsze sezony niż ten poprzedni. W Dinamie Zagrzeb kręciłem się przy double-double, przed wyjazdem z Polski też zagrałem lepszy okres.
Co myślisz o całej tej sadze z Lechem Poznań?
Pierwsze rozmowy z Lechem, nie ma co ukrywać, zaczęły się w maju. Jestem ambitnym zawodnikiem, chciałem iść do mistrza Polski, zostać piłkarzem ’’Kolejorza”. Ale jak te rozmowy się przeciągają i przeciągają, to już człowiek przestaje wierzyć, czy ciebie naprawdę chcą. Wracasz do domu, jeden, drugi, piąty dzień, żona cię pyta - zostajemy czy powoli się pakować? Ja wracałem po kontuzji, czasem jeszcze po treningach doskwierał ból, a po treningach czekała świeża porcja newsów, plotek.
Na ile byłeś zaangażowany w rozmowy?
Ja wielokrotnie rozmawiałem z właścicielem, prezesem i trenerem naszego klubu. Znają mnie jako człowieka. W każdym klubie odchodziłem drożej niż mnie kupowano. Chcę, żeby zawsze to była obopólna korzyść, dla mnie i klubu. Gdyby Lechowi mocno zależało, to by przyśpieszył temat i byłbym w Poznaniu. Jeśli Piast uważa, że jestem dla nich wart więcej, to ma do tego prawo. Ostatnia oferta Lecha była na 500 tys euro. Dla Piasta było to ciut za mało. Jestem w Piaście, szanuję swoją pracę i będę się dalej mocno przykładał.
Lech musiał wyłożyć na stół wiele więcej?
Moim zdaniem nie. Jakby dołożyli 100 tysięcy, to mogłoby do tego tematu dojść, Piast mógłby zaakceptować kwotę 600 tysięcy euro. Ale to trwało za długo, Lech zaczynał negocjacje od zbyt niskich stawek. W klubie z Lecha były trzy lub cztery oficjalne oferty i żadna przekonująca.
Masz jakiś żal?
Nie, bardziej dziwi mnie to, że Lech podchodził do mnie trzy razy i bez skutku. Nie ma co ukrywać - pierwsze rozmowy były jak grałem w Górniku, potem rok temu, teraz trzeci raz.
Lech jest lepszy sportowo czy na rynku transferowym?
Chcesz wbicia szpilki z mojej strony? (śmiech) Hm, Lech w tamtym sezonie pokazał że jest mocny sportowo. Niech to będzie moja odpowiedź, a niech sprawę rozwijają inni ludzie, na przykład na Twitterze. Ja się cieszę z tego, ze wracam do sprawności. To mi już uwierało, że każdy wiedział wszystko lepiej ode mnie czy gdzieś odchodzę czy nie odchodzę.
Zbigniew Boniek twierdzi, że nie jesteś wart 800 tysięcy euro.
Byłą gruba szyderka w szatni po wpisie pana Bońka. Ja nie mam Twittera, zbytnio nie czytam. Miałem dosyć tego, co się dzieje wokół mnie. Żona się śmiała, że otwiera lodówkę i nawet tam można wyczytać, że Lech Poznań jest zainteresowany Kądziorem. Nie rusza mnie to, jak wycenia mnie pan Zbigniew Boniek. Szczerze mówiąc - też nie wiem, czy bym za siebie zapłacił 800 tysięcy. Mam pewność siebie, wiem, że w Lechu bym sobie spokojnie poradził, ale patrząc realnie - jak ktoś kupi mnie dziś i podpiszemy umowę na 3 lata, to mogę się okazać zawodnikiem nie do sprzedania po wygaśnięciu kontraktu. Mam 30 lat, myślę że za mnie 600 tys euro to optymalna kwota.
Co dalej z Twoją karierą? Mówiło się o zainteresowaniu z Izraela - z Hapoelu Beer Szewa oraz z Fortuny Sittard z Holandii.
Byłem już trochę w ligach zagranicznych i nie wyjadę do Izraela od tak, jeśli oferta nie będzie tak mocna, żeby faktycznie mnie poruszyła. Liga holenderska jest ciekawą opcją, ale na ten moment oferta nie była na tyle wysoka, by doszło do konkretów. Nie spodziewaliśmy się tylu zapytań i ofert tego lata. Piast nie jest zadowolony z cen, które są proponowane. Nie chcą sprzedawać zawodnika, który w tamtym sezonie miał najlepsze liczby w drużynie. Jest jeszcze 20 dni okna - wszystkie propozycje, które przychodzą są w okolicach pół miliona euro. Na ten moment zostaję w Piaście i nie narzekam z tego powodu, daję z siebie maksa.

Przeczytaj również