Damian Kądzior zdradził nam kierunek swojego transferu! Na dniach wylatuje z Hiszpanii [NASZ WYWIAD]

Damian Kądzior zdradził nam kierunek swojego transferu! Na dniach wylatuje z Hiszpanii [NASZ WYWIAD]
Pressfocus
Jak dziś poinformowaliśmy, Damian Kądzior przenosi się do Turcji i jest bardzo blisko Alanyasporu. Porozmawialiśmy z Polakiem o transferze i ostatnich miesiącach. Reprezentant Polski pierwszy raz potwierdził zmianę klubu!
Poza tematem transferu do Turcji spytaliśmy Damiana o mecz z Barceloną, który rozpoczął w wyjściowym składzie, relacje z trenerem Mendilibarem, kontakcie z Jerzym Brzęczkiem czy pogłoskach przejściu do Legii dla odbudowy formy przed Euro. Zapraszamy!
Dalsza część tekstu pod wideo
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Na czym ci najbardziej zależy przy transferze?
DAMIAN KĄDZIOR: Przede wszystkim zależy mi na regularnej grze. Wszyscy widzimy, jak to wygląda w Eibarze i wiadomo, że każdy na to patrzy ze swojej perspektywy. Dla mnie najważniejsza jest gra w piłkę. Z jednej strony super, bo jestem w La Liga, ale co z tego jeśli nie mam w ogóle szans do grania. To się mija z celem. Sam pobyt w klubie i trenowanie. Dla mnie najważniejsze jest teraz wyjść na boisko i znów cieszyć się z gry w piłkę. Czteromiesięczny rozbrat z piłką dobitnie to tylko człowiekowi potwierdza.
Poczułeś tę radość w meczu z Barceloną, jak wyszedłeś w pierwszym składzie?
Trudno, żebym tego nie poczuł. Byłem na to przygotowany, bo dużo czasu poświęciłem na treningi indywidualne z Olkiem Kowalczykiem, pomimo że ta moja przygoda nie wygląda dobrze w Eibarze. Zrobiliśmy 36 dodatkowe treningi w trzy miesiące. Wiadomo, że wszystko trzeba było robić z głową, żeby nie nabawić się żadnej kontuzji. Jechałem na mecz wyjazdowy, cały mecz przesiedziałem na ławce rezerwowych, a następnego dnia wolne. Jak w takiej sytuacji zawodnik może być w formie? Dzień przed meczem jest rozruch, w dniu meczu nie ma – dwa dni po jest wyrównawczy, więc te jednostki treningowe uciekają. Dla mnie to też nowa sytuacja, bo do tej pory gdziekolwiek byłem, to grałem. W Górniku, Wigrach, Dolcanie, w Dinamo – wszędzie grałem. Sezon w sezon rozgrywałem po 30 meczów, teraz mi tego brakuje. Spełniłem swoje marzenie, bo trafiłem do La Liga, ale mam obrany swój cel na przygodę z piłką. Nie chcę być w niej statystą. Szukam możliwości do znalezienie miejsca dla siebie, gdzie będę mógł grać w piłkę. Szukam minut co tydzień, a nie raz na jakiś czas przez 4 miesiące.
Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie z tego pobytu w Hiszpanii?
Trafiłem do Hiszpanii jako jedyny Polak w ostatnich sezonach, na ten moment będę cały czas piłkarzem Eibaru, bo idę na razie na wypożyczenie. Zobaczymy, co ma być to będzie. Nie mogę powiedzieć, nie żałuję tego, że trafiłem do Hiszpanii. Ale kończy się tak, że musiałem naciskać na to, by pozwolili mi odejść. Trafiłem pod koniec okienka za 2 miliony euro do klubu, no i po czterech miesiącach bez grania musiałem poprosić ich by pozwolili mi odejść. Zagrałem dobre spotkanie z Barceloną, a w następnym meczu nie dostałem szansy nawet przez minutę. Jak przyszła ta szansa i nie zawiodłem, później tych szans nie dostałem. Grasz dobre spotkanie, a później jesteś znów odstawiony, nawet nie idziesz się rozgrzewać. Można odczytać między wierszami, że trener mnie nie potrzebuje. To też nie pomaga mi mentalnie, hamuje mój rozwój. Powiedziałem trenerowi – szukam alternatywy do tego, by grać. Odpowiedział, że ceni piłkarzy z jajami i moje przyjście do niego. Jest kilku zawodników w takiej samej sytuacji jak ja, ale im wygodnie jest zostać w drugim szeregu ze względu na pieniądze. Dla mnie najważniejsze jest granie. Piłka jest moją pasją, muszę mieć mecz tydzień w tydzień.
Jesteś teraz wrakiem fizycznie czy czujesz się gotowy wejść od początku do składu w nowym klubie?
Czuję, że jestem bardzo dobrze przygotowany. Widziałem, że coś się dzieje, powiedziałem mojemu trenerowi indywidualnemu, co potrzeba. Nie jestem typem gościa, który zapuści się i zaniedba treningi. Nie może być tak, że nie grasz, to mówisz: „po cholerę trenować?”. Wyszedłem na Camp Nou, pokazałem, że nie odstaję, ludzie mnie chwalili, a reszta to już są decyzje trenera. Jeśli chodzi o Eibar, to po raz pierwszy przed zdecydowaniem się na transfer nie porozmawiałem z trenerem. Wszyscy wiedzą, jaki jest trener Mendilibar. Pierwszy raz rozmawiałem z nim w momencie, kiedy… chciałem odejść. Wiedziałem, że nie ma tu szansy na zmianę sytuacji. Podjąłem decyzję, że chcę odejść.
Na jakim poziomie jest twój hiszpański?
Poszedłem do trenera Mendilibara, pogadaliśmy, a na koniec stwierdził że nie wiedział nawet że tak dobrze mówię po hiszpańsku… Pośmialiśmy się, no ale niestety – pierwsza rozmowa była po czterech miesiącach. W języku hiszpańskim nie mam problemu z rozumieniem. Te lekcje na pewno będę kontynuował, to język piłkarski – może mi się przydać, nawet jeśli nie wrócę do Hiszpanii, to będę mógł pogadać sobie z Tomkiem Ćwiąkałą po hiszpańsku. (śmiech)
Przed sezonem rozmawiałem z Kibu Vicuną. On powiedział, że nie zdziwi się, jeśli Damian będzie wyglądał dobrze na treningach, a nie zagra w pierwszych 10 meczach ani minuty. On stwierdził, że Mendilibar jest takim trenerem.
No właśnie, jak ty tego nie rozumiesz, to co ja mam o tym myśleć? Każdy jest kowalem swojego losu, szykujesz się na kolejny mecz po dobrym występie, a tutaj nic. Najważniejsze, żeby samemu dobrze poczuć się ze sobą. Trudno, żebym na Camp Nou zdobył trzy bramki. Wiele jest składników tego, dlaczego stało się tak, jak się stało. Przyszedłem, byłem bez okresu przygotowawczego, bez sparingu, a zagrałem 30 minut z Celtą Vigo. Byłem świeżo po złamaniu nosa. Przychodząc do klubu chciałem przejść jakiś okres przygotowawczy. A decyzja była inna – masz grać od początku. Nie wiadomo, czy jakbym przepracował normalnie okres przygotowawczy, to wyglądałoby to inaczej. Wydaje mi się, że ciężko to wyjaśnić. Widocznie tak miało być. Ja cieszę się, że chłopaki od początku zaczęli mnie szanować. Dla Polaków to nie jest łatwy i popularny kierunek. Miałem bardzo fajną rozmowę z kapitanem, który mnie podbudował. Po meczu z Barceloną powiedział mi, że wykorzystałem swoją szansę i na pewno wskoczę do składu na stałe. No i nie wskoczyłem. Kiedyś w Jagiellonii też mi podziękowano, a później dostałem szansę zagrania w Lidze Mistrzów. Kike Garcia, nasz napastnik powiedział, że był ze mnie bardzo zadowolony, to samo Sergi Enrich. Rozmawiamy z zawodnikami i wiem jakie jest ich postrzeganie tej sytuacji.
Jak przez ostatnie cztery miesiące wyglądały twoje relacje z Jerzym Brzęczkiem?
Wiesz co, parę razy rozmawialiśmy. Jak trafiłem do Eibaru, to rozmawialiśmy na ten temat. Każdy zawodnik – Polak – który dostał ofertę z Hiszpanii na pewno by się nad nią pochylił. Zwłaszcza taki grający jeszcze w wieku 24 lat w pierwszej lidze. Jak przyszedłem do klubu, to było widać że wyglądało to trochę inaczej, niż myślałem. Nie pojechałem na kadrę, bo chciałem trenować. Potem na zgrupowaniu w październiku dostałem szansę od trenera Brzęczka z Finlandią. Zagrałem dobry mecz, potem wszedłem z Bośnią. Na kadrę pojechałem ja i Dmitrović – Serb, a on nie zagrał nic. I po tym byłem jak powietrze w klubie. Nie chciałbym do tego wracać, ale widzisz. Starałem się wpłynąć na sytuację. Dałem trenerowi znak – chcę zostać i nie jadę na jedno zgrupowanie na kadrę. Reakcja na to to był dla mnie cios mentalny. Trener Brzęczek powiedział, że to moja decyzja, że rozumie. No więc zostałem, trenowaliśmy. Była taka sytuacja, że trener podczas gierki wystawił mnie w tej jedenastce podstawowej. Dobrze wyglądałem, wróciłem do domu, mówię do żony, że strzeliłem gola i zaliczyłem asystę w tej gierce. No i do końca tygodnia czekanie, czy zagram w weekend. W Eibarze dopiero półtorej godziny przed meczem dowiedziałem się, że nie gram. A przygotowywałem się z panią dietetyk pod mecz. Ona się pytała, jak mamy się przygotować. Czy mamy ładować węglowodany? Czy gram czy nie? Mecz był chyba o 14:00. Po tym jak zapadła decyzja, że nie gram, pomyślałem sobie: no dobra, myślę sobie, że może pierwszy z ławki tak to. Nawet się nie rozgrzewałem w tym meczu. A w całej rundzie zagrałem w Eibarze na swojej pozycji 81. minut z Barceloną, a w innych meczach zbierałem minuty na lewym skrzydle. To jak mnie obserwowano? Wiesz kiedy ostatnio grałem na lewym skrzydle? W Górniku z Legią Warszawa, jak wygraliśmy 3:1. Trzy lata temu.
Był moment, który szczególnie dał ci do myślenia?
Wiesz, mój tata oglądał zawsze mój każdy mecz. Szukał streamów na jakichś chorwackich stronach internetowych, stawał na głowie, żeby śledzić każde spotkanie. A w Hiszpanii przestałem grać do tego stopnia, że tata raz zadzwonił do mnie w weekend po południu i pyta: Damian, o której ty dziś masz mecz wieczorem? A już było po meczu. Przegraliśmy z Levante. Jeśli tata nie załapał, że miałem już mecz, to co dopiero inni ludzie w Polsce.
Gdzie dziś w twojej głowie jest reprezentacja? Czy jest priorytetem?
Na pewno reprezentacja jest bardzo ważna. Wielki turniej to jest spełnienie marzenia i to jest cel, który na pewno mi w karierze został. Chyba moją decyzję jeszcze bardziej zdeterminował jednak mój głód gry. To, co powiedział Grosik – jeśli ktoś nie gra w klubie przez długi czas, to przyjeżdżając na kadrę pewnych rzeczy się nie oszuka. Jak byłem w mega gazie w Dinamo, gdzie byłem najlepszym piłkarzem w lidze przez dwa miesiące, to tych szans w kadrze nie dostawałem. Chcę łapać jak najwięcej minut i odzyskać tę radość z grania. Ciężko trenowałem, mam nadzieję, że to się opłaci.
Turcja to nie jest zbyt egzotyczny kierunek przed EURO?
Miałem zapytanie z ligi niemieckiej, ale co jeśli ten klub walczy o utrzymanie, nie ma opcji wykupu – widzi, że zaraz spadnie i co? Wystawi mnie w końcówce sezonu? Mogę znów być odstawiony na boczny tor. Szukam teraz klubu, gdzie będę czuł się podobnie jak w Dinamo. Pierwszym warunkiem jest rozmowa z trenerem. Wiele kierunków transferu odpadło, bo Eibar nie chce płacić pensji w tym czasie. Rozmawialiśmy z MLS-em, gdzie sezon zaczyna się w marcu. W tym momencie zabezpieczyłbym się finansowo, ale skreślam się z EURO. Chciały mnie kluby z Holandii czy Belgii, ale dla Eibaru to były opcje nie do przyjęcia. A kluby tureckie mają pieniądze, mogą zapłacić za wypożyczenie zawodnika, pokrywają pensję. Eibar chciałby odzyskać część pieniędzy, to logiczne. Śmiałem się z tego, kiedy ludzie mówili, żeby Legia i Lech brały Kądziora. To są transfery gotówkowe, bo za wypożyczenie trzeba Eibarowi zapłacić. Zresztą, żaden z polskich klubów do mojego agenta się nie zgłaszał. Nawet w tych kategoriach nie myślałem, bez sensu.
Jak postrzegasz ten kierunek turecki? Masz zamiar uczyć się języka czy jedziesz tam zadaniowo, na kilka miesięcy złapania formy?
Wiesz co, znając mnie to tak, będę się uczył... Z szacunku do kraju, fajnie byłoby złapać podstawy. Chociaż nie wiadomo jak rozłoży się ten natłok godzin. Z nauki hiszpańskiego nie zrezygnuję. Jeśli trafię do Turcji, to może ten klub da mi szansę, wykupi mnie i zostanę na dłużej. Albo spodobam się w tej lidze i latem powalczy o mnie ktoś inny stamtąd. Ciężko powiedzieć na tę chwilę jaka będzie przyszłość. Chcę grać w piłkę. To jest dla mnie najważniejsze w tej chwili.
Jeśli polecisz do Turcji to kiedy? Jutro, pojutrze?
Tak, na dniach.

Przeczytaj również