Legia. Dariusz Mioduski znowu strzelił sobie samobója. "Raków nie chce zostać uznanym za frajera"

Dariusz Mioduski znowu strzelił sobie samobója. "Raków nie chce zostać uznanym za frajera"
Adam Starszynski / PressFocus
Wywiad Dariusza Mioduskiego, w którym prezes Legii potwierdził chęć jak najszybszego zatrudnienia Marka Papszuna, mocno zirytował środowisko Rakowa Częstochowa. Pod Jasną Górą nie zamierzają jednak odpuszczać. Wręcz przeciwnie.
Jeszcze w październiku informowaliśmy TUTAJ i TUTAJ, że Marek Papszun to faworyt Dariusza Mioduskiego i jedyny realnie brany pod uwagę kandydat do objęcia posady trenera Legii Warszawa. Prezes mistrzów Polski potwierdził te doniesienia w ubiegłotygodniowym wywiadzie dla oficjalnej strony klubu. Powiedział m.in.:
Dalsza część tekstu pod wideo
- Mogę potwierdzić, że chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. Jeśli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Uważam, że Marek Papszun przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest obecnie najlepszym kandydatem, by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, że charyzma, wiedza, doświadczenie trenera Papszuna bardzo pozytywnie połączy się z filozofią klubu.

Fifty fifty

Wiadomo więc, że Legia chce. Na stanowisko wicedyrektora sportowego ściągnęła już Pawła Tomczyka, byłego bliskiego współpracownika Papszuna w Rakowie, co w środowisku piłkarskim zostało odebrane jako przygotowanie pod powrót trenera do Warszawy. I to najprawdopodobniej już zimą.
Zainteresowanie Legii potwierdził też prezes Rakowa Wojciech Cygan w rozmowie z “Viaplay”:
- W polskiej piłce wszystko jest możliwe, tak więc nie możemy wykluczyć żadnego scenariusza. Trener ma jednak podpisaną umowę z Rakowem do końca sezonu, a ja mam nadzieję, że ta umowa zostanie przedłużona.
Jak udało nam się dowiedzieć, na ten moment nic nie jest przesądzone. - To co opowiada Dariusz Mioduski to, jak na razie, jedynie jego życzenia. Nie zapadły żadne decyzje - usłyszeliśmy w Częstochowie.

Urażony Raków

Słowa Mioduskiego zostały zresztą bardzo źle odebrane przez właściciela Rakowa Michała Świerczewskiego, który w rozmowie z naszym dziennikarzem Tomaszem Włodarczykiem stwierdził:
- Zakładam, że jest to również próba wywarcia presji na mnie, być może na trenerze Papszunie - to się jeszcze okaże, czy udana... Nie wiem, jaki dokładnie cel miał ten wywiad, bo nie rozmawiałem o nim z prezesem Mioduskim, ale na pewno uderza on w nasz klub i w naszą szatnię.
Natomiast w rozmowie ze sport.pl powiedział: - Dariusz Mioduski mówi dużo o kulturze i współpracy między klubami, ale jego pewne zachowania świadczą o tym, że chyba nie wie, o czym mówi.
Jak się dowiedzieliśmy, Świerczewski jest zirytowany impertynencją Mioduskiego. Jego słowa odebrał jako brak szacunku względem Rakowa, ale i jego samego.
- Jakby nie patrzeć, to w Ekstraklasie historia bez precedensu, by prezes jednego klubu publicznie wiązał długofalowe plany ze szkoleniowcem, który ma pracę w innym - podkreślają pod Jasną Górą.

Papszun już zimą?

W Warszawie bardzo chcą ściągnąć trenera już w przerwie między rundami. Drużynie nie idzie, długo przegrywała, teraz wygrywa, ale nie rokuje poprawy. Michał Świerczewski jeszcze w październiku oświadczył, że jest skłonny puścić Papszuna zimą. Stołeczny klub musiałby jednak go wykupić. Cena? Milion euro. Mioduski oczywiście nie chce wyłożyć tak potężnych pieniędzy i próbuje szukać innych rozwiązań. Przyjmując, że prezes Legii rzeczywiście chciał sprawić, że przy Limanowskiego zmiękną, to, jak się dowiedzieliśmy, osiągnął skutek odwrotny od zamierzonego.
- Nie zakładam takiej opcji, że trener Papszun odejdzie od nas zimą. Tym bardziej że wszystkie karty wciąż są w naszych rękach. Przynajmniej do lata - mówił Świerczewski w rozmowie ze “Sport.pl”.
I z tego co ustaliliśmy, na ten moment rzeczywiście tak to wygląda:
- Raków nie chce zostać uznanym za frajera, który tańczy, jak mu ktoś zagra. W obecnej sytuacji trudno się więc spodziewać, że dojdzie do porozumienia już zimą. Może, gdyby nie ten wywiad? - zastanawia się nasz rozmówca z Rakowa.

Co myśli Papszun?

Marek Papszun nie należy do wylewnych ludzi i trudno jednoznacznie wskazać, czy zależy mu na szybkich przenosinach do Warszawy. Z jednej strony, w takim wypadku miałby czas, by zacząć przebudowę zespołu i poukładać go po swojemu, tak by w przyszłym w sezonie móc mocno ruszyć do przodu. Z drugiej, w obecnej sytuacji legionistów nie trudno sobie wyobrazić, że wiosna będzie zaciętym bojem o punkty, w czasie którego niewiele jest do zyskania, za to dużo do stracenia. Łącznie z jedyną szansą na europejskie puchary, czyli pucharem Polski.
A po trzecie: - Marek jest w Częstochowie legendą. Osiągnął z drużyną historyczne wyniki, a jednocześnie wciąż ma realną szansę, by je jeszcze przebić - zdobyć tytuł, a może i dublet. Ma świadomość, że z kolejnymi medalami na szyi jego pozycja będzie jeszcze mocniejsza - usłyszeliśmy.
Dowiedzieliśmy się przy tym, że słowa Mioduskiego zezłościły również Papszuna, który został postawiony w niezręcznej sytuacji zarówno względem swoich przełożonych, jak i podwładnych.

Dalsze konsekwencje

Brak szacunku ze strony Dariusza Mioduskiego może przynieść też inne, dalej idące skutki. W Rakowie znajdziemy kilku wyróżniających się piłkarzy, którymi Legia jest/byłaby zainteresowana, zwłaszcza po przyjściu Papszuna.
Sęk w tym, że już wcześniej Świerczewski nie wydawał się być skłonny wzmacniać ligowego rywala swoim kosztem, a po afroncie Mioduskiego wydaje się to zupełnie niemożliwe. Jak słyszymy, piłkarze mają w Częstochowie znakomite warunki, a jeśli najlepsi będą chcieli zmienić otoczenie, to w klubie są otwarci na kierunki zagraniczne.
- Michał jest na tyle zamożny, że sytuacja go nie zmusza do wykonywania nerwowych ruchów. Może sobie pozwolić nie tylko na zatrzymanie Papszuna, ale i wybieranie najlepszych finansowo ofert dla swoich graczy - mówią w Rakowie.

A może jednak?

Mając to wszystko na uwadze należy jednak uwzględnić jeszcze jedną ewentualność. Papszun może chcieć niejako wymusić na Świerczewskim zgodę na przenosiny zimą do Warszawy. Ten zaś jako człowiek biznesu i chłodnych kalkulacje uzna, że jednak dla dobra Rakowa lepiej byłoby, by wiosną drużynę prowadził trener, który będzie w pełni skupiony na realizacji postawionych przed nim celów. I nie będzie myślami przy sprawach nowego klubu. Tym bardziej, że nadarzyła się znakomita okazja na powtórzenie, a nawet poprawę historycznych sukcesów. A może Papszun byłby w stanie pogodzić obie te kwestie?

Przeczytaj również