Dominik Furman zarzuca kłamstwo Tarasowi Romanczukowi. "Nie doszło do takiego zdarzenia"

Dominik Furman zarzuca kłamstwo Tarasowi Romanczukowi. "Nie doszło do takiego zdarzenia"
Marcin Kadziolka/Shutterstock
Dominik Furman twierdzi, że nie obraził Tarasa Romanczuka w trakcie sobotniego meczu Wisły Płock z Jagiellonią Białystok. - Będę bronił swojego dobrego imienia - podkreśla piłkarz.
Romańczuk poinformował po meczu, że Furman nazwał go "banderowcem" i kazał "wyp... na Ukrainę". Dla kapitana Jagiellonii, który w zeszłym roku odebrał polski paszport i zagrał już jeden mecz dla biało-czerwonych, był to poważny cios, bo członkowie jego rodziny zostali zamordowani przez oddziały Bandery.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Ciężko coś powiedzieć. To brak szacunku. Myślę, że ostatni raz podałem mu rękę. Więcej tego nie zrobię - przyznał Romanczuk.
Furman zarzuca jednak rywalowi kłamstwo. Piłkarz w oświadczeniu opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej Wisły Płock napisał, że w trakcie meczu nie użył przypisywanych mu słów. - W żadnym momencie nie doszło do takiego zdarzenia - twierdzi pomocnik Wisły Płock.
Co więcej, Furman przekonuje, że to Romanczuk w trakcie meczu zachowywał się agresywnie. Według niego piłkarz Jagiellonii wielokrotnie prowokował przeciwników. Poniżej w całości publikujemy stanowisko gracza Wisły.

Oświadczenie Dominika Furmana po meczu Jagiellonia - Wisła Płock

W nawiązaniu do wydarzeń, które miały miejsce podczas meczu 22. kolejki Lotto Ekstraklasy Jagiellonia Białystok - Wisła Płock, a także oskarżeń kierowanych przez przedstawicieli Klubu z Białegostoku wobec mojej osoby, chciałem stanowczo i kategorycznie zaprzeczyć, by w trakcie całych zawodów z moich ust padły w stronę Tarasa Romanczuka cytowane po meczu przez przedstawicieli Jagiellonii obraźliwe słowa.
Faktem jest, że podczas spotkania wielokrotnie dochodziło do spięć pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Prawdą jest także to, że piłkarze nie szczędzili sobie sobie złośliwości i kierowali w swoją stronę słowa uznawane za wulgarne. Mocne, męskie słowa padają zwykle podczas każdego meczu ligowego. Emocje, walka o punkty i zajęcie jak najwyższego miejsca w tabeli sprawiają, że zawodnicy w emocjach często kierują do siebie różne słowa, czasem jest niemiło, ale to sport.
W żadnym momencie nie doszło jednak do zdarzenia opisywanego przez zawodnika Jagiellonii Tarasa Romanczuka, a także kierownika drużyny Pana Arkadiusza Szczęsnego.
Nadmienię tylko, że sytuacja: Romanczuk - Furman była jedna podczas sobotniego meczu. A sytuacji: prowokujący Romanczuk - pozostali zawodnicy Wisły Płock było w sobotę wiele i nie zostały one w ogóle zauważone, gdyż tak jak wspomniałem, w każdym meczu się zdarzają i będą się zdarzać.
Będę walczył o swoje dobre imię. Zwróciłem się już z prośbą do Klubu Wisła Płock o wsparcie i pomoc prawną. Liczę, że cała sprawa zostanie w jak najszybszym czasie wyjaśniona.
Redakcja meczyki.pl
Kamil Kaczmarek17 Feb 2019 · 15:31
Źródło: Wisła Płock

Przeczytaj również