"Dziewczyna bramkarza na pewno zna agresorów". Nowe okoliczności zajścia z udziałem Komara, straż zabrała głos

"Dziewczyna bramkarza na pewno zna agresorów". Nowe okoliczności zajścia z udziałem Komara, straż zabrała głos
Lukasz Sobala / PressFocus
Kewin Komar w weekend został pobity podczas festynu w Wiśniczu Małym. Dziennikarze "Faktu" skontaktowali się z Ochotniczą Strażą Pożarną, która udzieliła pomocy bramkarzowi. Jej prezes, Piotr Put, przedstawił nowe okoliczności zdarzenia.
I zajściu z udziałem golkipera jako pierwszy poinformował Szymon Jadczak z "Wirtualnej Polski". Według przedstawionej przez niego wersji wydarzeń Komara mieli pobić i zastraszyć kibice związani z Wisłą Kraków.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pierwsze ustalenia policji zaprzeczają jednak, jakoby tak rzeczywiście się stało. Służby wydały w tej sprawie oficjalny komunikat. Więcej na ten temat możecie przeczytać TUTAJ.
Dziennikarze "Faktu" skontaktowali się natomiast z Ochotniczą Strażą Pożarną w Wiśniczu Małym. To właśnie jej członkowie udzielili pierwszej pomocy Komarowi.
- Było około północy. Zobaczyliśmy, że pomiędzy grupką chłopaków doszło do przepychanki. Interweniowaliśmy. Z jednej strony był ten Kewin Komar, później dowiedzieliśmy się, że to bramkarz klubu z Ekstraklasy, z drugiej trzech, może czterech chłopaków. A raczej chłopaczków - powiedział prezes OSP, Piotr Put.
- To nie były żadne karki i na pewno napastników nie było dwudziestu czy trzydziestu, jak podają media. Kiedy chcieliśmy wezwać policję, zaatakowany poinformował nas, że nic się nie dzieje, że to jego koledzy, że tak sobie żartują. Po czymś takim nie pozostało nam nic innego, jak wrócić do swoich obowiązków - zapewnił.
- Po dłuższej chwili zobaczyliśmy, że znów się szarpią. A potem doszło do bijatyki. Rozdzieliliśmy zwaśnione strony, rozgoniliśmy tamtych, a tego chłopaka, bramkarza, wyprowadziliśmy w bezpieczne miejsce. Miał spuchniętą rękę, dlatego od razu udzieliliśmy mu pierwszej pomocy przedmedycznej, ustabilizowaliśmy nadgarstek. Miał też zaczerwienienia na twarzy. Na ubraniu nie było żadnych śladów krwi, od poszkodowanego nie było też czuć alkoholu - dodał.
Put ujawnił nowe okoliczności zdarzenia. Okazuje się, że całe zajście może mieć związek z dziewczyną Komara. Pochodzi ona z Wiśnicza Małego i według relacji członka OSP doskonale zna napastników.
- Nie mam pojęcia, czy to kibice i jakiego klubu, ale agresorów na pewno zna dziewczyna poszkodowanego, która pochodzi z Wiśnicza Małego. Odprowadziliśmy go na parking, wsadziliśmy do samochodu i czekaliśmy na wezwaną wcześniej policję - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik28 Aug 2023 · 19:58
Źródło: Fakt

Przeczytaj również