Gdy zgłosił się po niego Bayern Monachium, myślał, że to żart. Wielką karierę dawno przewidział mu Guardiola

Gdy zgłosił się po niego Bayern, myślał, że to żart. Wielką karierę dawno przewidział mu Guardiola
Mitch Gunn / shutterstock.com
29. minuta ostatniego spotkania Bayernu z Fortuną Duesseldorf. Ekipa Hansiego Flicka podwyższa prowadzenie, a asystę przy kolejnym trafieniu zalicza niezastąpiony Joshua Kimmich. Dzień jak co dzień w biurze Niemca, który w bieżących rozgrywkach zanotował już dziesięć kończących podań. Wychowanek VfB Stuttgart pozostaje jednym z najlepszych kreatorów gry na Starym Kontynencie, chociaż w wieku 25 lat już kilkakrotnie zmieniał swoje miejsce na boisku. Constans w jego karierze dotyczy wyłącznie niezwykle wysokiego poziomu.
Obserwując jego grę, można czasem odnieść wrażenie, że Kimmich potrafi dosłownie wszystko. Zawodnik od zadań specjalnych w stylu: przynieś, podaj, pozamiataj rywali. Mimo że kilka sezonów spędził na boku obrony, nie traci instynktu strzeleckiego. Kolejne penetrujące podania nie hamują głodu wygrywania, nie usypiają gotowości do poświęceń. Jako gracz łączący walory techniczne z tzw. boiskową harówką, Joshua mógłby posłużyć za definicję nowoczesnego środkowego pomocnika.
Dalsza część tekstu pod wideo

"Bayern? Nie żartuj"

Jeden z filarów Bayernu zdobywał piłkarskie szlify w niemieckim zagłębiu młodzieżowych perełek. Chociaż ekipa Stuttgartu w ostatnich latach zanotowała wyraźny regres, jej akademia nadal musi uchodzić za prawdziwą kuźnię talentów. Werner, Gnabry czy właśnie Kimmich stanowią żywe dowody na skuteczność tamtejszych metod szkolenia.
Filigranowego chłopaka przyjęto do akademii, przechodził on przez kolejne drużyny młodzieżowe, a problem pojawił się dopiero w najważniejszym możliwym momencie. Gdy Kimmich skończył 18 lat i powoli pukał do drzwi pierwszego składu, uznano, że jest zbyt wątły fizycznie, aby regularnie grywać w środku pola. Okazję wykorzystał RB Lipsk, który występował wówczas na poziomie trzeciej ligi.
Z nowym nabytkiem w składzie "Byki" prędko wywalczyły awans, co nie umknęło uwadze klubom z czołówki. Stuttgart skorzystał z opcji odkupu wynoszącej 1.5 mln euro, ale tylko po to, aby wyekspediować pomocnika za niemal sześciokrotność tej kwoty. Po jego usługi zgłosił się wielki Bayern. Działacze z Mercedes-Benz Arena zapewne żyli w przekonaniu, że ubijają znakomity interes, jednak czas pokazał, że lekką ręką pozbyli się piłkarskiego brylantu. Na Kimmichu wyszli jak Zabłocki na mydle.
- Mój agent powiedział mi, że chce mnie Bayern. Zapytałem go: "Kto? Ten Bayern? Nawet nie żartuj". Ale on mówił poważnie. Nie mogłem w to uwierzyć, ponieważ gdy grasz w drugiej lidze, nie spodziewasz się, że chce cię taki klub. Bayern mógł kupić każdego piłkarza świata. Jeszcze trudniej było mi uwierzyć, że sam Guardiola prosił o ten zakup - zdradził 25-latek w rozmowie dla "The Guardian".

Uczeń Pepa

W okresie panowania Guardioli środek pola na Allianz Arena przypominał istne Eldorado. W szeregach "Die Roten" występowali m.in. Xabi Alonso, Arturo Vidal, Thiago, Mario Götze, Javi Martinez czy David Alaba, który z powodzeniem krył pozycję nr 6. Transakcja związana z pozyskaniem nieznanego szerszej publiczności zawodnika z drugiej ligi mogła wzbudzać niemałe zdziwienie. Na szczęście Pep dobrze wiedział, co robi.
- Na pierwszym spotkaniu zapytałem Guardiolę dlaczego mnie wybrał. Szczegółowo opowiedział o tym, jaką rolę miałbym pełnić w jego drużynie, które atuty go przekonały. Powiedział mi też, że jego zdaniem mogę grać na kilku pozycjach. Pep pokazał mi futbol z zupełnie innej strony - wyznał Kimmich. O ogromnej wierze trenera najlepiej świadczy wypowiedź, w której przewidział, że Joshua będzie jednym z najlepszych niemieckich piłkarzy. I to zanim Joshua w ogóle ugruntował swoją pozycję w Bayernie.
Klęska urodzaju nie przeszkodziła Guardioli znaleźć miejsca dla wychowanka Stuttgartu. Philipp Lahm został nieoczekiwanie przesunięty do środka pola, gdzie miał mieć większy wpływ na grę w fazie kreacji. Kapitan monachijczyków zmienił pozycję, co jednocześnie otworzyło Kimmichowi drzwi do pierwszego składu. W debiutanckim sezonie w Bawarii ziemi rozegrał aż 36 spotkań, zwiedzając praktycznie każdy zakątek boiska.
Dotychczas występował niemal wyłącznie w środku pola, lecz Pep testował go również na środku defensywy, prawej obronie czy nawet w roli skrzydłowego. Najwięcej razy zagrał jednak na pozycji okupowanej niegdyś przez Lahma, przez co natychmiast rozgorzała dyskusja na temat zbliżonej charakterystyki obu panów.
- Kimmich rozumie założenia taktyczne, wie jak się odnaleźć w poszczególnych strefach, rozumie grę, potrafi kontrolować jej rytm. Według mnie ma wszystko, aby zostać następcą Lahma - głosił Paul Breitner, mistrz świata z 1974 r. Sam zawodnik starał się ostudzić temperament ekspertów, zaznaczając, że tego typu zestawienia mogą mu jedynie zaszkodzić.
- Zawsze chcę być sobą, a nie klonem Lahma czy jego kolejnym wcieleniem. Oczywiście, że Philipp był wspaniałym zawodnikiem, wiele osiągnął, ale chcę zapracować na własne nazwisko - dodał uniwersalny gracz Bayernu. Proces walki o własną markę przebiegał znakomicie, nawet wtedy, gdy nauczyciel, mentor i pierwszy trener, który w niego uwierzył, opuścił Monachium i przejął Manchester City.

Transformacja

W 2017 r. Lahm zawiesił buty na kołku, co sprawiło, że Kimmich stał się etatowym prawym defensorem "Die Roten". Carlo Ancelotti i Jupp Heynckes nadal stawiali na Niemca, który odwdzięczał się hurtową wręcz liczbą udanych zagrań. Sezon 2017/18 zakończył ze spektakularnymi liczbami w postaci sześciu trafień i aż siedemnastu asyst. Tego typu wyczyn wywindował jego nazwisko w rankingu najlepszych wahadłowych świata. A to był dopiero przedsmak prawdziwego pokazu jakości.
Grę Kimmicha dosyć ciężko jest scharakteryzować. Patrząc powierzchownie, można by dojść do wniosku, że Niemiec nie został obdarzony wybitnymi umiejętnościami. Biega dużo, ale w niezbyt szybkim tempie, nie dysponuje świetnymi warunkami fizycznymi, a jednak wszystko to nadrabia czymś, co można nazwać boiskową inteligencją, szóstym zmysłem. W fazie odbioru wie, w którą stronę zrobić krok, aby zdusić rywali w zarodku. Nie ucieka od gry, lubi czuć piłkę, dyktować tempo, stawiać stempel w każdej akcji. Widzi więcej od innych, dzięki czemu notowanie kolejnych asyst przychodzi mu z niespotykaną łatwością.
Szeroki wachlarz umiejętności predestynuje go do owocnych występów we wszystkich możliwych formacjach czy ustawieniach. Hansi Flick uważa za to, że jego najlepsza wersja wiąże się z grą w środku pola, gdzie Kimmich cały czas ma wszystko pod kontrolą.
- Joshua gra w pomocy, ponieważ tam jest jeszcze lepszy. Na "szóstce" jest bardziej skoncentrowany, z łatwością czyta boiskowe wydarzenia - chwalił szkoleniowiec Bayernu. Pod jego wodzą 25-latek rozegrał większość spotkań jako dyrygent bawarskiej orkiestry. Nie zabrakło oczywiście epizodu na pozycji pół-prawego środkowego obrońcy, gdy Flick ustawił swój zespół w systemie 3-4-3 z Alvaro Odriozolą na wahadle. Doszło do tego w meczu przeciwko Paderborn. Co warte odnotowania, w następnej kolejce Kimmich wrócił do centralnej strefy i zaliczył bramkę oraz asystę. Maestro w każdym calu.
Powrót Bundesligi do żywych sprawił, że znów możemy podziwiać kunszt byłego gracza Stuttgartu i RB Lipsk. Któż z nas mimowolnie nie otworzył szerzej oczu w ramach wyrazu podziwu, gdy Kimmich w pojedynkę rozstrzygnął losy Der Klassikera? A przecież lob nad bezradnym Romanem Burkim to tylko kropla w morzu udanych zagrań.
W meczu z Duesseldorfem Joshua zanotował 116 kontaktów z piłką oraz 89 celnych podań przy niemal 90% skuteczności. Z Unionem Berlin schodził z boiska jako gracz z największą liczbą celnych podań, odbiorów i wygranych pojedynków, nie omieszkał też zanotować kolejnej asysty. Niemal każda kolejka stanowi małą laurkę, której autorem jest sam Kimmich, przyszła legenda "Die Roten".
- Gdy byłem młodszy, starałem się naśladować Bastiana Schweinsteigera. Był moim idolem - przyznał 25-latek, który od kilku lat z powodzeniem buduje własny pomnik. Już wiemy, że gracz z numerem 32 nie będzie ani drugim Lahmem, ani kolejnym Schweinsteigerem. Wystarczy, że Kimmich po prostu pozostanie...Kimmichem.
Mateusz Jankowski
***
A jak Joshua Kimmich spisze się w dzisiejszym hitowym starciu Bayernu z Bayerem Leverkusen? Śledź na naszej stronie relację na żywo z tego znakomicie zapowiadającego się szlagieru Bundesligi. Startujemy o 15:00, pół godziny przed pierwszym gwizdkiem... i czekamy na gole Roberta Lewandowskiego! Zapraszamy do wspólnego przeżywania wspaniałych piłkarskich emocji razem z Meczykami.

Przeczytaj również