Ikona Liverpoolu żegna się z klubem. Niedługo wzmocni wielki zespół. "Wydaje się idealnym rozwiązaniem"

Ikona Liverpoolu żegna się z klubem. Niedługo wzmocni wielki zespół. "Wydaje się idealnym rozwiązaniem"
Mike Jones / News Images / PressFocus
Czas nieubłaganie kieruje Liverpool w stronę końca rymowanki o dziesięciu małych żołnierzykach. Po sezonie 2022/23 z pamiętnego tercetu, który trząsł całą Premier League, zostanie tylko Mo Salah. Z "The Reds" pożegna się bowiem Roberto Firmino, który, w przeciwieństwie do Sadio Mane, nie ma jeszcze nowego pracodawcy. Brazylijczyk nie może jednak narzekać na brak możliwości.
Roberto Firmino jest jedną z ikon współczesnej historii Liverpoolu. Niektórzy używają nawet słowa legenda, co wcale nie musi być stwierdzeniem na wyrost - rozmawiamy w końcu o człowieku, który na Anfield spędził osiem owocnych lat. W tym czasie Brazylijczyk zdołał wystąpić w 354 oficjalnych spotkaniach i zdobyć 108 bramek, a przecież dorobek ten może być jeszcze bardziej imponujący.
Dalsza część tekstu pod wideo
31-latek dał dowód na dobre funkcjonowanie swojego snajperskiego nosa w spotkaniu-apokalipsie z Manchesterem United. Doświadczony piłkarz dokończył dzieła i wbił gola na 7:0 - świetnie wybiegł na pozycję i bez konieczności patrzenia na bramkę posłał piłkę między nogami Davida de Gei. Tym samym wskoczył na 17. miejsce w klasyfikacji wszech czasów strzelców - wyprzedza w niej między innymi Kevina Keegana (100), Luisa Suareza (82) i Fernando Torresa (81).
Zapowiedziane odejście Brazylijczyka będzie zatem końcem pewnej epoki. Po sezonie ze słynnego tercetu ofensywnego zostanie już jedynie Mohammed Salah, który na Anfield będzie pewnie grał do końca swojej kariery. Roberto Firmino pójdzie zaś w ślady Sadio Mane i spróbuje szczęścia gdzie indziej. Bo chociaż jego dalszy związek z Liverpoolem jest niemożliwy, jako że klub pilnie potrzebuje kompleksowej wymiany pokoleniowej, to były gracz Hoffenheim nadal ma wiele do zaoferowania i zarządy licznych klubów są tego w pełni świadome. Gdzie zatem może trafić słynny "Bobby"?

Inter Miami

Amerykanie śnią o sprowadzeniu Leo Messiego, o czym ostatnio otwarcie powiedział sam Phil Neville. Cena marzeń może być jednak zbyt wysoka, bo chociaż MLS to jedna z najbogatszych lig, zasoby klubów nie są niewyczerpalne. Przed takim podejściem przestrzegają przedstawiciele zarządu, którzy podkreślają, że sprowadzenie Argentyńczyka wymagałoby od drużyny Davida Beckhama pewnej kreatywności.
Poza tym trzeba zwrócić uwagę na sporą konkurencję, bo mistrza świata chcą także zespoły z Arabii Saudyjskiej, gdzie nie sięgają żadne regulacje finansowe. Wobec tego nie można wykluczyć, że Inter Miami ostatecznie postawi na gwiazdę mniejszego kalibru, czyli właśnie Roberto Firmino. Sam Brazylijczyk dość niechętnie zapatrywał się do przeprowadzki na Bliski Wschód, ale przenosiny do Ameryki Północnej nie powinny stanowić takiego wyzwania.
Perspektywa jest tym bardziej kusząca, że obecnie w Interze Miami nie ma gracza o statusie ikony Liverpoolu. Szeroko kojarzeni są może DeAndre Yedlin oraz Josef Martinez, ale to zawodnicy zupełnie innego formatu, kalibru. Firmino z miejsca byłby największą gwiazdą w układance Neville'a i rozwiązaniem potencjalnych kłopotów Anglika. Wspomniany Martinez jest regularnie kuszony przez kluby z Europy, a Leonardo Campana i Corentin Jean nie należą do ligowej czołówki.
W gruncie rzeczy nadszedł czas na to, aby w Miami ktoś w pełni zastąpił Gonzalo Higuaina.

Galatasaray

Turecki futbol ma obecnie większe problemy i dylematy na głowie, ale o zainteresowaniu transferem Roberto Firmino mówi się wyjątkowo głośno. "Liverpool Echo", opierając się na zagranicznych źródłach, informowało, że przedstawiciele giganta są już na etapie zaawansowanych działań w wiadomej sprawie. Chcą wywalczyć sobie pierwszeństwo w prowadzeniu negocjacji, które - zgodnie z życzeniem samego zawodnika - mają rozpocząć się dopiero po zakończeniu bieżącego sezonu.
Wcześniej bowiem Brazylijczyk zamierza się skupić na swojej grze w Liverpoolu, któremu oddany będzie do samego końca. Dobrze pokazuje to stosunek 31-latka do "The Reds" i jednocześnie tłumaczy, dlaczego wyprawa do Stambułu jawi się jako znacznie bardziej prawdopodobna niż dołączenie do dowolnego zespołu z Premier League.
Galatasaray jest przy tym kierunkiem atrakcyjnym ekonomicznie. W drużynie grają już Juan Mata, Sergio Oliveira, Lucas Torreira, Dries Mertens, Mauri Icardi, a ostatnio udało się ściągnąć samego Nicolo Zaniolo. Żaden z nich nie narzeka na warunki zatrudnienia, a stworzona w ten sposób piłkarska śmietanka pozwala wierzyć, że "Aslanlar" powalczą o coś więcej także w międzynarodowych pucharach.
Obecnie zespół Okana Buruka walczy o krajowe mistrzostwo, lecz w przyszłym sezonie celuje w Stary Kontynent. Patrząc na dotychczasowe ruchy, naprawdę można zakładać, że Turcy narobią sporego zamieszania. Roberto Firmino mógłby wobec tego być idealnym uzupełnieniem ich kolekcji - to przecież piłkarz doświadczony w grze na najwyższym poziomie, w dodatku mający przed sobą jeszcze kilka lat świetnych występów.

Inter

Kiedy tylko włoskie kluby słyszą, że mogą sprowadzić kogoś na zasadzie wolnego transferu, wpadają w szał i zaczynają biec w tym samym kierunku. Tym samym trudno dziwić się niedawnym doniesieniom, które wskazywały, że Roberto Firmino trafił na celownik Interu, AC Milanu i Juventusu, o czym pisaliśmy już TUTAJ.
Wydaje się jednak, że "Starą Damę" wypada z tego grona skreślić. Ekipa z Turynu raczej musi pogodzić się z brakiem gry w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów, a problemy ekonomiczne odstraszają sporą grupę piłkarzy. Tym samym włoską rozgrywkę można sprowadzić do mediolańskich przedstawicieli, gdzie nieco bardziej prawdopodobnym wyborem wydaje się Inter.
Wynika to między innymi z fatalnej polityki transferowej AC Milanu, który może i miewa dobre zamiary, ale wychodzi mu fatalnie. Sięgnięcie po Firmino byłoby po prostu zbyt logiczne w wykonaniu tego zarządu, co z kolei premiuje Inter. Latem "I Nerazzurri" będą szukali sposobu na odświeżenie linii ataku - Edin Dzeko zbliża się do 40. roku życia, powrót Romelu Lukaku okazał się niewypałem, natomiast Joaquín Correa bliżej ma do odejścia, niż do pełnienia kluczowej roli w układance Simone Inzaghiego.
Lautaro Martinez wręcz domaga się zawodnika na poziomie, będącego dla niego równorzędnym partnerem. Pod tym kątem Brazylijczyk z Anfield wydaje się idealnym wzmocnieniem - to piłkarz zjawiskowy pod względem techniki, inteligentny i pracowity. Wszystkie te walory mogą tylko zostać uwypuklone przez Serie A, gdzie tempo, przynajmniej w porównaniu do Premier League, jest bardziej leniwe.

Atletico Madryt

Diego Simeone się nie zmieni - nadal będzie cenił graczy pracujących na rzecz kolektywu. Roberto Firmino, autor 50 asyst dla Liverpoolu w Premier League, wygląda na zawodnika wpisującego się w ramy oczekiwań argentyńskiego szkoleniowca. Nie powinny zatem dziwić spekulacje łączące 31-latka z rychłą przeprowadzką do stolicy Hiszpanii.
Atletico Madryt to perspektywa kusząca przez samą wielkość klubu, regularną grę w Lidze Mistrzów, ale też atrakcyjna dzięki obecnej sytuacji w zespole. Niejasne pozostają relacje łączące Simeone i Joao Felixa, chociaż nie brakuje informacji, że Portugalczyk nie zagości w drużynie nawet po zakończeniu wypożyczenia do Chelsea. W rolę kreatywnego, ale i harującego, mógłby wcielić się właśnie Firmino.
Pod względem jakości nikt nie powinien się o Brazylijczyka martwić. W obecnym Atletico mógłby pełnić nie tylko funkcję cennego uzupełnienia składu, ale też kogoś, kto rości sobie prawa do regularnych występów w pierwszej jedenastce.

Real Madryt

Taki ruch może jawić się jako oderwany od rzeczywistości. W końcu Roberto Firmino jest już nieco zbyt słaby na Liverpool, a jednocześnie łączy się go z przenosinami do Realu Madryt, czyli etatowego zwycięzcy Ligi Mistrzów. Szkopuł jednak w tym, że trudno uniknąć wrażenia, iż Brazylijczyk po prostu by się "Królewskim" przydał.
W świetle wszystkich Edenów Hazardów i Marianów tego świata, 31-letni reprezentant "Canarinhos" wydaje się zbawieniem dla Carlo Ancelottiego. Włoch, jeśli kontuzji dozna Karim Benzema, ma skrajnie ograniczone pole manewru. Bywają też takie mecze, iż ciężko wskazać na piłkarza, który mógłby postraszyć rywala po wejściu z ławki. Firmino, chociaż powoli zbliża się do końca kariery, mógłby paradoksalnie odświeżyć szatnię na Santiago Bernabeu.
Jedną wątpliwością związaną z ewentualnym sprowadzeniem "Bobby'ego" wydaje się przyszłość Alvaro Rodrigueza, otrzymującego coraz więcej szans. Jest to jednak problem dość wyimaginowany, bo przy naładowanym do pełna sezonie - gdzie Real zwykle walczy na wszystkich możliwych frontach - o minuty nie musiałby martwić się ani 18-letni Hiszpan, ani 35-letni Francuz, ani 31-letni Brazylijczyk.
Wreszcie należy pamiętać, że wspomniany już kilkukrotnie Benzema miewa mocne wahania formy, czego dowodem są ostatnie mecze w jego wykonaniu. Jednocześnie legenda "Królewskich" trzyma się pierwszego składu nie ze względu na swój status, ale fakt, że Ancelottiemu brakuje naturalnego zmiennika swojego gwiazdora. Wolny transfer Firmino, dość nieoczekiwanie, wydaje się idealnym rozwiązaniem dla obu stron.
Czas pokaże, czy dotychczasowe pogłoski będą miały w sobie coś więcej niż tylko ziarno prawdy.

Przeczytaj również