"Pokazałyśmy polski pazur". Srebrne czterystumetrówki komentują wielki bieg w finale igrzysk olimpijskich

Polska sztafeta 4x400 m zdobyła srebrny medal igrzysk olimpijskich. - Pokazałyśmy pazur - cieszyły się zawodniczki.
Do historii przeszły Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic. To ich drugi medal w Tokio - wcześniej zdobyły złoto w sztafecie mieszanej.
- Jest cudownie. To wspaniałe uczucie. Przyjechałyśmy tu powalczyć o brąz, o jeden medal, a są dwa. Przegrać z USA to nie hańba. Jesteśmy przeszczęśliwe - mówiła Święty-Ersetic w rozmowie z TVP.
- Nie czułam za sobą Kanadyjki i Jamajki. Jak Gosia Hołub-Kowalik oddała mi pałeczkę, to wiedziałam, że będzie srebro. Dziewczyny wypracowały wielką przewagę - dodała.
Dla Polek to dopełnienie medalowej serii. Wcześniej stawały na podium mistrzostw świata i Europy.
- Bardzo ciężko pracowałyśmy, żeby być w tym miejscu. Prawie wszystko układało się idealnie. Justyna uprawiała czarnowidztwo, ale ja powiedziałam, że będzie rekord Polski i gruby medal - mówiła Hołub-Kowalik.
Nasza sztafeta nie dogoniła tylko biegnącej w gwiazdorskim składzie ekipy Stanów Zjednoczonych. Iga Baumgart-Witan na drugiej zmianie mocno zbliżyła się do Alisson Felix, ale nie zdołała jej wyprzedzić.
- One są w innej galaktyce, ale my pokazałyśmy nasz pazur, polski pazur. Potrafimy walczyć z najlepszymi. Jesteśmy twarde - podsumowała Baumgart-Witan.
Na olimpijskim podium stanęły cztery zawodniczki. Srebrny medal otrzyma też Anna Kiełbasińska, która biegała w półfinale.
- Dziękujemy Ani. Gdyby sztafeta była 5x400, to może byśmy wygrały. Ania była na równo z nami. Obiecałyśmy jej, że wróci z medalem - zakończyła Hołub-Kowalik.