Polak przegrywał już 0-2, a później stało się to. Szaleństwo na mistrzostwach świata

Tego chyba nikt się nie spodziewał. Sebastian Białecki odpadł z mistrzostw świata w darcie po pojedynku ze Stephenem Buntingiem, ale faworyt miał gigantyczne problemy z pokonaniem młodego Polaka. Anglik triumfował ostatecznie 3-2, a ostatni set rozstrzygnęła gra na przewagi!
Bunting był zdecydowanym faworytem niedzielnego pojedynku. Anglik to dwukrotny półfinalista mistrzostw świata PDC (2021, 2025) i mistrz świata w federacji BDO (2014). Białecki zaś tylko raz grał na imprezie tej rangi, w 2023 roku odpadł na etapie I rundy.
Niestety, różnica klas przy tarczy była doskonale widoczna. W pierwszym secie Bunting zagrał na nieprawdopodobnym poziomie. "The Bullet" triumfował 3:1, jednego lega zamknął w jedenastu lotkach (minimalna liczba rzutów potrzebna do zakończenia do dziewięć). Rzucał ze średnią 119,4!
W drugiej partii Anglik prowadził 1:0, ale później spuścił z tonu. Dzięki temu Polak miał kilka szans i mimo pomyłek zdołał wyrównać na 1:1. Szybko okazało się, że kryzys faworyta był chwilowy. Kolejnego lega zamknął z poziomu 160 punktów (najwyższe możliwe zakończenie to 170), w następnym zaś przełamał Białeckiego. Było 2-0 w setach.
W trzecim Polak w końcu rzucił swoje pierwsze 180 i objął prowadzenie 1:0. Co więcej, wykorzystał kolejny gorszy moment rywala i przełamał go, wygrywał 2:0. W następnym legu zamknął zaś 116 i zmienił wynik na 1-2. Już ten rezultat był przyjemną niespodzianką.
Czwartą partię Białecki rozpoczął od przełamania, a "The Bullet" grał coraz słabiej, wyraźnie się denerwował, w pewnym momencie lotka wypadła mu z tarczy. Polak zaś robił swoje, prowadził 2:0. Ostatecznie zaś triumfował 3:1 i znów był remis w setach. Sensacja wisiała w powietrzu.
Decydującego seta otworzył Polak. Co więcej, otworzył go utrzymaniem licznika, chociaż przytrafił mu się błąd podczas ustawiania się. Później "The Bullet" wyrównał, ale po chwili znów prowadził 22-latek i to mimo próby rzucenia 40 punktów, gdy potrzebował 36. W czwartym legu górą był Bunting. To oznaczało, że zawodnicy musieli osiągnąć dwa legi przewagi, aby wygrać mecz lub triumfować w legu jedenastym.
Szkopuł w tym, ze pod presją lepiej poradził sobie 40-latek, który przełamał Białeckiego. Później zaś odjechał Polakowi i utrzymał licznik. Wygrał więc 4:2 w piątym secie, a całą batalię 3-2, awansował do II rundy. To był istny horror w Ally Pally.
W mistrzostwach świata zostało jeszcze dwóch Polaków. W najbliższy czwartek zaprezentuje się Krzysztof Ratajski, w piątek zaś Krzysztof Kciuk. Ratajski jest faworytem swojego pojedynku.