Polska medalistka rozbroiła. "Chce mi się spać i jeść"

Maria Żodzik została wicemistrzynią świata w skoku wzwyż. 28-latka podsumowała swój wielki sukces na antenie TVP Sport. Zdradziła, co czuje po takim osiągnięciu.
Do pewnego momentu wydawało się, że Polska nie zdobędzie ani jednego medalu na lekkoatletycznych MŚ. Byłby to najgorszy wynik od 1987 roku. Na szczęście nie został on wyrównany.
Ostatniego dnia w Tokio odbył się konkurs skoku wzwyż. Maria Żodzik była jedną z głównych bohaterek zmagań. Polka rozpoczęła od zrzutki na 1,88 metra, ale później zaliczyła tę wysokość. Następnie w pierwszej próbie pokonała 1,97 m. Wtedy zawody przerwano z powodu obfitych opadów deszczu. W tym momencie nasza reprezentantka była czwarta.
Kiedy opady się zmniejszyły, wznowiono rywalizację. Żodzik dwukrotnie strąciła poprzeczkę zawieszoną na dwóch metrach. Za trzecim razem pokonała ją, ustanawiając nowy rekord życiowy.
Żodzik finalnie została wicemistrzynią świata. To największy sukces w jej dotychczasowej karierze. Złoty medal zgarnęła zaś Nicola Olyslagers.
- Bawiłam się do dwóch metrów, a potem kiedy spadł deszcz, o ciężko było się skupić. Ale udało się, jest fajnie. W czasie przerwy musiałam się dogrzewać i myśleć o medalu. Wiedziałam, że jestem czwarta i w moim zasięgu są dwa metry, więc musiałam to zrobić, zrobiłam i jest - powiedziała Żodzik na antenie TVP Sport.
- Wiedziałam, że wraz z innymi zawodniczkami jesteśmy na podobnym poziomie i wygra ten, kto najlepiej wytrzyma presję. Nie wiem, co powiedzieć. Jestem teraz bardzo zmęczona, chce mi się spać, jeść i nic więcej. Ale medal jest bardzo piękny, jestem wdzięczna trenerowi, że razem to zrobiliśmy. Rok temu nie mogłam nawet myśleć o srebrze. Tamten rok był nieudany, nic nie wychodziło, teraz ten medal. Dziękuję trenerowi - dodała wicemistrzyni świata.