Jose Mourinho w poszukiwaniu zemsty. Odrodzony Tottenham Hotspur przybywa na deski "Teatru Marzeń"

Jose Mourinho w poszukiwaniu zemsty. Odrodzony Tottenham przybywa na deski "Teatru Marzeń"
Oleksandr Osipov / Shutterstock.com
Rzadko kiedy spotkanie drużyn, które zajmują miejsca piąte i dziewiąte można nazwać hitem, aczkolwiek bieżący sezon Premier League jest dosyć specyficzny. Dotychczasowi bywalcy najwyższych lokat w postaci Manchesteru United i Tottenhamu zanotowali niezwykle słaby start rozgrywek i tylko w przypadku “Kogutów” widoczne jest jakiekolwiek światełko w tunelu. Już dziś obie ekipy staną naprzeciw siebie na Old Trafford, a kolorytu temu starciu z pewnością dodaje osoba, która łączy oba kluby - Jose Mourinho.
Portugalczyk, który jak wiadomo obecnie pełni funkcję trenera Tottenhamu, spędził w Manchesterze niecałe 2,5 sezonu. Niestety po pewnym czasie jego współpraca z Edem Woodwardem przestała układać się pomyślnie, co zaowocowało zwolnieniem Mou w połowie grudnia poprzedniego roku. Czas pokazał, że decyzja włodarzy “Czerwonych Diabłów” nie była zbytnio przemyślana.
Dalsza część tekstu pod wideo

Urodzony zwycięzca

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy musi lubić Portugalczyka, który jest dosyć kontrowersyjną postacią w świecie sportu, jednak niezależnie od sympatii trzeba docenić jego kunszt. “Mou” pracował w wielu klubach i w każdym z nich dokładał do gabloty kilka zdobyczy. Manchester nie stanowił wyjątku od tej reguły.
Już w pierwszym sezonie pracy na Old Trafford Mourinho sięgnął po małą potrójną koronę, zdobywając angielski superpuchar - Community Shield, krajowy puchar oraz Ligę Europy. Może nie są to największe osiągnięcia w historii klubu z czerwonej części Manchesteru, jednak w obecnej chwili nawet te trofea znajdują się wyłącznie w sferze marzeń United.
Sezon 2017/18 nie zaowocował zdobyciem żadnego pucharu przez “Czerwone Diabły”, aczkolwiek podopieczni Mourinho mogli się przynajmniej pochwalić tytułem “best of the rest”, zdobywając wicemistrzostwo Anglii. Dogonienie rozpędzonej wówczas maszyny Guardioli zza miedzy było niemożliwe, ale wyprzedzenie w tabeli m.in. Liverpoolu, Tottenhamu czy Chelsea można uznać za swego rodzaju dowód jakości portugalskiego szkoleniowca.
W kolejnej kampanii forma “Czerwonych Diabłów” była istną sinusoidą. Manchester potrafił wygrywać z Juventusem na wyjeździe, aby zaraz potem tracić punkty z outsiderami. Brak stabilności skłonił zarząd United do podjęcia decyzji o zwolnieniu Mourinho w środku sezonu.
Od ręki pozbyto się trenera, który miał, uwaga, drugi najwyższy procent zwycięstw w historii klubu. Spośród 144 meczów na ławce trenerskiej MU Portugalczyk z 84 wychodził zwycięsko, co daje win ratio na poziomie 58%. Wyższe miał tylko legendarny Sir Alex Ferguson. Dla Woodwarda i spółki to było za mało.

“Ole na kole”

Jednego z najlepszych trenerów świata postanowiono zastąpić niemal kompletnie niedoświadczonym Ole Gunnarem Solskjaerem. Początkowo Norweg miał pełnić rolę strażaka, który latem ustąpiłby miejsce szkoleniowcowi z najwyższej półki pokroju np. Maxa Allegriego. Niestety Solskjaer, co brzmi nieco paradoksalnie, radził sobie zbyt dobrze, a to sprawiło, że otrzymał długotrwałą umowę. Z perspektywy czasu można uznać to za gwóźdź do trumny Manchesteru United.
Patrząc na rezultaty osiągane przez “Czerwone Diabły” pod wodzą Norwega trudno nie zaśmiać się pod nosem z przewrotności losu. Mourinho został zwolniony, ponieważ jego Manchester zajmował zbyt niską pozycję w tabeli. Solskjaer w poprzednim sezonie “awansował” z szóstej lokaty na...szóstą.
To jednak nie było apogeum bezradności następcy Jose Mourinho. W bieżącej kampanii jest jeszcze gorzej, ponieważ United na razie okupuje 9. pozycję. Solskjaer przechodzi do historii, ale tylko w rankingach, które demonstrują jego nikłą trenerską jakość. Nawet niezbyt dobrze wspominani w “Teatrze Marzeń” David Moyes i Louis van Gaal nie radzili sobie tak tragicznie, jak były szkoleniowiec Molde.
Klub z Old Trafford reklamował parafowanie wieloletniej umowy przez Solskjaera hasłem “Ole na kole”, które przy obecnej dyspozycji “Czerwonych Diabłów” brzmi nieco komicznie. Zakładam jednak, że sympatycy Manchesteru United znacznie częściej używają nieco mniej parlamentarnego wyrażenia, które notabene rymuje się ze słowem “kole”.

“Koguty” znów potrafią latać

United radzi sobie fatalnie, a Tottenham zdecydowanie nie jest rywalem, który mógłby posłużyć za okazję do odkucia się i wkroczenia na zwycięską ścieżkę. O ile pod wodzą Mauricio Pochettino “Koguty” zawodziły w niemal każdym wyjazdowym spotkaniu, tak Mourinho już odcisnął piętno na swoich nowych podopiecznych. Straty punktów z drużynami typu Brighton czy Olympiakos przestały wchodzić w grę.
Mourinho rozpoczął pracę w Tottenhamie ledwie kilkanaście dni temu, jednak już zauważalny jest progres poczyniony przez zawodników Spurs. Do wielkiej formy zaczyna wracać kapitan “Kogutów”, Harry Kane, Son utrzymuje wysoki poziom, większą swobodę ofensywną otrzymał prawy wahadłowy, Serge Aurier, który w pierwszych trzech meczach odpłacił się bramką i dwiema asystami.
Największy progres na przestrzeni ostatnich tygodni bez wątpienia poczynił Dele Alli. Mourinho znany jest z ustawiania gry w taki sposób, aby kluczową rolę w fazie ofensywnej pełniły tzw. dziesiątki. Na takim zabiegu Portugalczyka korzystali m.in. Deco i Mesut Ozil. Jeśli Alli utrzyma formę to z pewnością dołączy do tego zacnego grona.

Epilog Solskjaera

Tottenham po przeprowadzeniu roszad na ławce trenerskiej nabrał wiatru w żagle, zatem pozostaje jedynie współczuć Solskjaerowi i spółce, którzy staną przed karkołomnym zadaniem zatrzymania rozpędzonych “Kogutów”. Wszak ostatnimi czasy problemy “Czerwonym Diabłom” sprawiają nawet ekipy, jak Bournemouth, Astana czy Newcastle.
To pokazuje, że dalsza wiara w sprawczą moc 46-letniego Norwega donikąd nie zaprowadzi. United są w stanie wzbić się na wysoki poziom, co zaprezentowali choćby wygrywając 4-0 przeciwko Chelsea, jednak na dłuższą metę ten projekt nie ma prawa wypalić.
Klub z tak bogatą historią, renomą, o horrendalnie wysokim budżecie nawet nie wspominając, nie może borykać się w środku stawki. Chociaż nie należy nawet przywykać do United na 9. lokacie, ponieważ w najbliższych dwóch kolejkach “Diabły” zmierzą się właśnie z Tottenhamem, a następnie z Manchesterem City. Trudno oczekiwać, aby Solskjaer zdołał wyśrubować swój procent zwycięstw w roli trenera MU. O wiele prawdopodobniejszy scenariusz zakłada kolejny spadek w ligowej tabeli.
Ewentualna porażka w dzisiejszym starciu z “Kogutami” może być kroplą, która przeleje i tak pojemną czarę goryczy zarządu Manchesteru. Najbardziej zaskakujący jest fakt, że w rolę swoistego kata Solskajera najprawdopodobniej wcieli się Jose Mourinho, człowiek, którego wyrzucono z “Teatru Marzeń” po zaledwie dwóch “aktach”. Dziś to właśnie Portugalczyk może spuścić kurtynę nad przygodą Solskjaera w Manchesterze United.
Pierwszy gwizdek na Old Trafford rozbrzmi już dziś o 20:30.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również