Kiwior w tarapatach, Arteta dostał jasny sygnał. Media i kibice zgodni. "Nie wygląda komfortowo"

Kiwior w tarapatach, Arteta dostał jasny sygnał. Media i kibice zgodni. "Nie wygląda komfortowo"
Mark Cosgrove/News Images / Press Focus
Ciężary Jakuba Kiwiora w Arsenalu. We wtorkowym meczu Ligi Mistrzów Polak był najsłabszym punktem zespołu. Jaki jest tego powód i czy trzeba bić na alarm? Obserwatorzy zwracają uwagę na jeden, kluczowy problem.
Intensywny kalendarz i kontuzje obrońców spowodowały, że Mikel Arteta ostatnio chętniej niż wcześniej korzysta z usług Jakuba Kiwiora. Polak zagrał od pierwszej minuty w ubiegłotygodniowym meczu Premier League z Luton Town. Teraz zaś trener wypuścił go w bój w spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko PSV Eindhoven. Niestety, Kiwior raczej nie zrobił kroku ku temu, by ugruntować pozycję w składzie Arsenalu. Ale to nie do końca jego wina.
Dalsza część tekstu pod wideo

Objeżdżany

Co istotne, zarówno z Luton, jak i PSV Kiwior został ustawiony na pozycji lewego obrońcy. I właśnie w tym należy szukać źródła problemów reprezentanta Polski, które mocno uwypukliły się we wtorkowy wieczór w Eindhoven. 20-letni skrzydłowy Johan Bakayoko zabrał go na karuzelę, która trwała prawie 75 minut, kiedy to Belg opuścił boisko. Kiwior zupełnie sobie nie radził z błyskotliwym rywalem. Miał kłopoty właściwie od samego początku. Już w 6. minucie źle się ustawił i zdrzemnął, a Bakayoko mu uciekł i dograł w środek pola karnego. Było o włos od bramki na 1:0 dla gospodarzy.
Kiwior non stop męczył się z groźnym przeciwnikiem. Popełniał proste błędy, wyglądał niepewnie, w pojedynkach jeden na jeden nie miał szans. Mówiąc wprost: Bakayoko notorycznie go “objeżdżał”, uciekał, wrzucał, próbował strzelać, jak wtedy, gdy w 45. minucie Arsenal musiał ratować Aaron Ramsdale. Co więcej, wydawało się, że każda kolejna przegrana stykowa sytuacja zabiera Polakowi pewność siebie. W drugą połowę też wszedł słabo, był najmniej stabilnym elementem linii defensywy. Na pożegnanie, chwilę przed zejściem z boiska, Bakayoko doskonale podsumował to, co cały mecz robił z piłkarzem Arsenalu. Łatwo go ograł, włączył turbo, spóźniony Kiwior musiał ratować się faulem.
Belg, zanim został zmieniony przez Sergino Desta, skompletował pięć na pięć udanych dryblingów. Wygrał siedem z ośmiu pojedynków i zapewne podbił własną wartość o kilka milionów euro. Był najlepszym zawodnikiem na Philips Stadion. Kiwior - niestety najgorszym. Wprawdzie po wejściu Desta 23-latek dostał trochę oddechu, ale do sieci i tak przebił się fragment, jak Amerykanin w efektowny sposób zakłada polskiemu obrońcy “dziurę” i go mija.
Jakieś pozytywy występu Kuby Kiwiora w Eindhoven? Jak zwykle pokazał on niezłą technikę i generalnie w grze do przodu wyglądał lepiej niż w tyłach. W ostatnim kwadransie mocno udzielał się w ofensywie. Strzelił nawet ładnego gola głową, tyle że sędzia w kontrowersyjnych okolicznościach anulował to trafienie, argumentując swoją decyzję pozycją spaloną Gabriela Magalhaesa. Ponadto w ostatniej akcji meczu miał doskonałą sytuację bramkową, ale sprzed pola karnego huknął w trybuny, mimo że bramkarz raczej nie zdążyłby z interwencją.

Media bez litości

“To nie jest lewy obrońca, to środkowy obrońca”. Te słowa przewijały się najczęściej wśród licznej społeczności kibiców Arsenalu, którzy oceniali grę wicemistrzów Anglii na zamknięcie fazy grupowej Ligi Mistrzów. Fani, od dawna darzący Kiwiora dużą sympatią i doceniający jego grę, nie mają wątpliwości, że Polak w roli lewego obrońcy prezentuje się znacznie słabiej niż gdy dostaje szansę w naturalnej roli. I trudno z tym polemizować. Reprezentant Polski wygląda na boku wyjątkowo niekomfortowo. Dla siebie, zespołu i opinii publicznej. Mikel Arteta musi to widzieć, nawet jeśli dziś dysponuje wyjątkowo krótką “kołdrą” w defensywie.
Litości dla Kiwiora po nokaucie od Bakayoko nie miały też brytyjskie media, które w ostatnim roku wielokrotnie obsypywały go komplementami. Niemal wszędzie Polaka uznano za najsłabszy punkt zespołu, obok skrzydłowego Leandro Trossarda.
- Słaby punkt defensywy. Źle się ustawiał i brakowało mu szybkości. Zostawił PSV zbyt dużo przestrzeni do atakowania - ocenił renomowany serwis “Goal.com”, wystawiając Kiwiorowi notę 4 w skali 1-10. - Większość wieczoru źle się ustawiał, nie radził sobie z pojedynkami jeden na jeden - dodała redakcja “Football London”. - Kolejny przykład na to, że Kiwior nie czuje się najlepiej na lewej flance - to opinia kibicowskiego portalu “Pain In The Arsenal”.
“Eurosport” wprost napisał, że Kuba Kiwior został “sterroryzowany” przez Bakayoko. Portal “90min.com” użył słowa “spalony”, ale jednocześnie zwrócił uwagę na istotną kwestię.
- Nie miał wystarczającego tempa, ale skoro jest stoperem, to nie należy tego od niego oczekiwać - zauważono, niejako częściowo rozgrzeszając 23-latka.

Nie jest i nie będzie

I tu właśnie leży problem. Kiwior-stoper dotychczas w Arsenalu wyglądał więcej niż dobrze, słabych występów było niewiele. Kiwior-lewy obrońca to piłkarz nerwowy, zagubiony, bez naturalnych predyspozycji do gry w tej roli. Mankamenty są powtarzalne: złe ustawienie, brak szybkości, nieumiejętność gry obronnej w pojedynkach jeden na jeden na skrzydle. O ile w meczach ze słabszymi, głębiej broniącymi się rywalami, taki eksperyment ma jeszcze rację bytu, o tyle gdy Arsenal mierzy się z kimś silniejszym, niedociągnięcia są jasno widoczne. Jakub Kiwior i najprawdopodobniej nigdy nie będzie lewym obrońcą pełną gębą. Sam zresztą wspominał, że woli grę w centralnej strefie.
Jednocześnie to nie tak, że reprezentant Polski właśnie zrobił krok w kierunku wylotu z Arsenalu. Włoskie media non stop żyją ewentualnym wypożyczeniem go zimą do Milanu, ale byłoby to szokujące, gdyby Arteta zapalił zielone światło na rozstanie z Polakiem. “Kanonierzy” są dziś ekstremalnie osłabieni w tyłach. Kiwior to jedyny backup zarówno na pozycji środkowego, jak i lewego obrońcy. Wynika to z kontuzji Takehiro Tomiyasu (który później jedzie na Puchar Azji) i dalszej nieobecności Jurriena Timbera. Najlepiej o kłopotach Arsenalu mówi fakt, że przeciwko PSV jako stoper testowany był z przymusu Declan Rice.
Kiwior dalej więc będzie jednym z pierwszych zmienników do wejścia. Nie wiadomo, czy w styczniu Arsenal planuje wzmocnienia w defensywie, ale na dziś trudno traktować poważnie temat ewentualnego odejścia Polaka z Londynu. Mikel Arteta wielokrotnie dawał do zrozumienia, że na niego liczy, że go ceni i chce, by ten rozwijał się wspólnie z drużyną. A że nie jest łatwo? Być nie miało. A przez te blisko 11 miesięcy Kiwior i tak chyba zrobił więcej pozytywnego niż można było się spodziewać.

Przeczytaj również