Kłopoty reprezentantów Polski. "Rozwiązaniem problemu powinien być transfer. Szkoda kariery"

Kłopoty reprezentantów Polski. "Rozwiązaniem problemu powinien być transfer. Szkoda kariery"
PressFocus
Są polscy piłkarze, którzy w kadrze mają się znakomicie (a przynajmniej liczba ich minut gry), a w klubie wiedzie im się dużo gorzej. Przejrzeliśmy, co dzieje się u poszczególnych reprezentantów Polski i niestety w wielu przypadkach jest kiepsko. Szczególnie dziwi różnica na poziomie klub - kadra u Karola Świderskiego.
Znany i szeroko omawiany jest przypadek Tymoteusza Puchacza. To zawodnik cieszący się olbrzymim zaufaniem ze strony Paulo Sousy, ale jednocześnie nie dający mu żadnych argumentów w Bundeslidze. Dosłownie żadnych, bo nie zadebiutował w niej od sierpnia. Tylko dwukrotnie znalazł się w kadrze meczowej. A to świadczy o tym, że nie ma co go bronić występami w Lidze Konferencji.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wszystko na lewym wahadle gra Niko Giesselmann, a wyższe noty u trenera Ursa Fischera ma nawet 32-letni Bastian Oczipka, który spadł z Bundesligi z Schalke i został ściągnięty w ostatnich godzinach okienka transferowego. O Puchaczu jest najgłośniej, gdy po kolejnym weekendzie rośnie licznik tygodni bez debiutu w Bundeslidze.

Grecka komedio-tragedia

Przyczynkiem do napisania tego artykułu jest jednak historia Karola Świderskiego. A to dlatego, że Świderski to absolutne odkrycie roku w reprezentacji Polski. Nie w polskiej piłce, bo ma już 24 lata, ale w kadrze już tak, skoro zawodnik, który zadebiutował w marcu 2021 roku, zdobył dotąd sześć goli z orzełkiem na piersi. To o jeden więcej niż przez całą karierę zdążył strzelić taki Andrzej Niedzielan.
Jerzy Brzęczek nie chciał dać mu szansy i nigdy go nie powołał, natomiast Paulo Sousa zaprosił piłkarza PAOK-u już na swoje premierowe zgrupowanie. I od tamtego czasu na każdym zgrupowaniu Karol Świderski zdobywa bramkę, nie licząc samego turnieju EURO 2020. Okazuje się bardzo przydatnym zawodnikiem w naszej ofensywie. Potrafi znaleźć sobie miejsce, wszędzie jest go pełno, to nie piłkarz z rodzaju tych, którzy przechodzą obok meczu.
Jednak PAOK Saloniki nie ceni go tak bardzo, jak Polacy. We wszystkich rozgrywkach wyszedł w pierwszym składzie tylko w połowie spotkań. Na dziesięć kolejek ligi greckiej - wyszedł pięć razy. Na cztery kolejki Ligi Konferencji - dwa razy i na cztery mecze eliminacji do tych rozgrywek - także dwa razy. Na możliwych 1620 minut zagrał zaledwie 876.
Jego rywal do gry w ataku to Chuba Akpom, talent z przeszłością w Arsenalu, ale jednak możemy tutaj mówić o niewypale potencjału. Anglik ma już 26 lat i poleciał odbudować się do ligi greckiej… Brzmi to niepoważnie, zwłaszcza, że Akpom jest jedynie wypożyczony z Middlesbrough. Jak mu idzie? Zagrał w bieżących rozgrywkach 15 meczów, strzelił cztery gole i zaliczył dwie asysty.
Oczywiście Świderski także nie daje argumentów w klubie, bo ten sezon to zaledwie dwa gole i trzy asysty, ale nie dano mu nawet dwóch spotkań z rzędu do rozegrania w pełnym wymiarze czasowym. Rozwiązaniem problemu powinien być transfer, bo szkoda hamować karierę piłkarza z dużym potencjałem.

Piątek nie jest sobą, a Jóźwiak nikim ważnym

Mecz z Węgrami doszczętnie obnażył braki Krzysztofa Piątka. Mamy nadzieję, że wynikały one z dyspozycji dnia czy chociaż aktualnej formy napastnika, a nie jego ogólnego regresu, którego jednak nie da się nie zauważyć. Krzysiek po kontuzji nie jest sobą.
Krytykuje go publicznie Pal Dardai. Trener Herthy wyraźnie mówi, że potrzebuje napastnika wielowymiarowego, z dobrą techniką, a nie takiego, który jedynie czeka na piłkę. To spory przytyk w stronę polskiego zawodnika. Szansę na ugranie sobie lepszej pozycji dała mu kontuzja Stefana Joveticia. Piątek zagrał w weekend w derbach Berlina, ale został zmieniony po godzinie gry, a Union ograł jego zespół 2:0.
O Kamilu Jóźwiaku mówiło się przez ostatni miesiąc jako o głównym przegranym tego, że Matty Cash dostał polski paszport. Tylko że on tę sytuację przegrywa sobie sam. Stacjonuje w klubie z dołu Championship. Derby County ma odjęte punkty, ukarano ich za problemy finansowe, ale nie powinno to wpływać na samego Jóźwiaka. A ten nie gra.
Ostatnie dwa miesiące to 180 minut na boisku. Reprezentantowi Polski po prostu nie przystoi mieć takich liczb. W bieżącym sezonie nie ma gola ani asysty, a w poprzednim w 41 spotkaniach uzbierał zaledwie jednego gola i trzy ostatnie dogrania. Typowy skrzydłowy bez liczb, niestety.
Przemysław Płacheta to etatowy reprezentant Paulo Sousy. Pojawił się on ostatnio na boisku z numerem ’’9”, by ratować wynik z Węgrami. Tymczasem zagrał on w tym sezonie dwie minuty. Ale chociaż ma koszulkę z debiutu w Premier League. I niech to będzie komentarzem do jego sytuacji klubowej, choć wcześniej sporo stracił przez problemy zdrowotne.

Przypadki nie takie straszne

Można zauważyć, że ostatnio mniej minut łapie Mateusz Klich, ale nie będziemy rozpisywać się o jego problemach klubowych, bo to byłoby zbyt daleko idące. W miniony weekend Marcelo Bielsa wpisał go już w wyjściowej jedenastce na mecz z Tottenhamem, a to świadczy, że nie jest źle z pomocnikiem reprezentacji Polski.
Poziom niżej, bo w Championship, gra Michał Helik, który co prawda zalicza pełne 90 minut co kolejkę ligową, ale o ile Barnsley w poprzednim sezonie było w czołówce tabeli i walczyło o awans do Premier League, o tyle teraz jest dramatycznie słabo. W tym sezonie Barnsley z Polakiem w składzie ma bilans: 12 porażek, dwie wygrane, pięć remisów. Strefa spadkowa i niestety śmierdzi spadkiem, oby sytuacja się polepszyła.

Przeczytaj również