"Kolejna rodzina, którą zrujnowałeś dla dz*wki". Kłopoty Icardich. Historia znienawidzonego małzeństwa

"Kolejna rodzina, którą zrujnowałeś dla dz*wki". Kłopoty Icardich. Historia znienawidzonego małzeństwa
ph.FAB/shutterstock.com
To nie kurcząca się owieczka, która kryje się w cieniu kariery swojego mężczyzny. Wanda Icardi z plotkami o seks taśmach, nagich zdjęciach na Instagramie i z bujnym życiem towarzyskim jest uważana za najbardziej kontrowersyjną WAG na świecie. I nie ma w tym krzty przesady. Jej związek z Mauro Icardim, o którym znów bardzo, bardzo głośno, to z kolei materiał na mocną telenowelę.
W środku gorącego piłkarskiego weekendu we Francji, gdy środowisko rozprawiało jeszcze o rzucie karnym w spotkaniu PSG przeciwko Angers, argentyński napastnik Mauro Icardi miał bardzo niespokojny sobotni wieczór. Jego żona (i przy okazji agentka), zamieściła około godziny 21 w relacji na Instagramie jedną, krótką, acz dobitną i brutalną wiadomość na czarnym tle:
Dalsza część tekstu pod wideo
“Kolejna rodzina, którą zrujnowałeś dla dz*wki”.
Wiadomość, która nieuchronnie musiała zaskoczyć przynajmniej jednego z 8,2 mln followujących influencerkę, znanej w Argentynie ze sceny modowej i promowania produktów kosmetycznych. Wanda również przestała obserwować profil swojego męża. Na reakcję mediów nie trzeba było długo czekać: związek runął, para jest w separacji. Tak rozpoczęła się kolejna drama w rodzinie Icardich. Nie pierwsza i pewnie nie ostatnia.

Romans na łódce

Historia rozpoczyna się w 2008 roku, kiedy Maxi Lopez, były napastnik Barcelony, po przejściach, otrzaskany na arenie międzynarodowych, postanawia, że partnerką na całe życie będzie niejaka Wanda, dobrze znana modelka. Małżeństwo im służy, owocem związku jest trójka dzieci, trzech synów. Właściwie wszystko przebiega tak, jak należy. Oprócz tego, że zawodnika coraz częściej nie ma w domu… W głowie Wandy kiełkują złe myśli.
Maxi nie może sobie zagrzać miejsca w jednym klubie, w wieku 31 lat idzie na wypożyczenie do Sampdorii, próbując odbudować się we włoskiej ekipie ze średniej półki. Tam spotyka Mauro Icardiego, utalentowanego snajpera, dziurawiącego bramki w Primaverze, nastolatka, który nie dostając szansy w Barcelonie postanawia skorzystać z innej, jaką dała “Sampa”. W jednej drużynie mamy więc doświadczonego reprezentanta Argentyny i młodszego rodaka. Panowie od razu się zaprzyjaźnili, razem organizowali wypady na miasto, bawili się we wspólnym gronie. Nikt jeszcze nie mógł przewidzieć dramatu jednego i rozpoczęcia bardziej skomplikowanego życia drugiego.
Młodszy z Argentyńczyków stał się przyjacielem domu Lopezów. Wpadał kiedy chciał, zostawał na noc, trójka razem spędzała weekendy. Nie wzbudzało więc podejrzeń nawet fakt, że żona Maxiego zaproponowała mężowi, by zabrał kolegę na urlop. Wszyscy polecieli na gorące od słońca Wyspy Liparyjskie. To tam doszło do przełomu. Gdy Lopez z grupą innych przyjaciół pływał po morzu, Mauro miał leżeć w swojej kajucie zacumowanej do portu i słuchać muzyki. Na lądzie została również Wanda. W autobiografii Icardi ujawnił:
- Wanda nagle podeszła i usiadła obok mnie bez żadnego zażenowania. W tym czasie jej związek się skończył.
To był ostatni rok państwa Lopezów. Kolejne miały należeć do pary Icardich.

Tatuaże, oskarżenia i zła krew

Wanda w przekonującym wywiadzie twierdziła, że Mauro uwiódł ją chwilę po rozpadzie małżeństwa:
- Po rozwodzie wróciłam do Argentyny i zapisywałam dzieci na nowy rok szkolny. Musiałam jeszcze raz przylecieć do Włoch, żeby załatwić jakąś papierkową robotę, a wtedy on zaproponował mi wypożyczenie swojego auta. Razem z kluczykami do wozu, zostawił mi też dostęp do własnego mieszkania.
Akcja nabierała rozpędu:
- Przyszłam do niego, a on zapytał, czy chcę zjeść z nim kolację. Lodówka była pusta, na szczęście miałam trochę makaronu… Reszta to kompletny spontan.
W międzyczasie prasa kolorowa żyje już tylko tym, co wydarzyło się w miłosnym trójkącie. Modelka zaprzeczała, jakoby doszło do zdrady, że zaczęła spotykać się z 20-latkiem dopiero, gdy skończyła z mężem. Mówiła o życiu w luksusie, ale z poczuciem bólu i zaniedbywania. Jasnym jednak stało się, że dwaj piłkarze nie mogli być już dalej przyjaciółmi. Tym bardziej, że młody napastnik lubił dolewać oliwy do ognia.
W maju 2014 roku Mauro poślubił wybrankę w Buenos Aires na oczach zaledwie dwunastu gości. W uroczystości nie uczestniczył żaden z jego kolegów z drużyny. W czerwcu, pięć miesięcy po tym, jak Wanda opuściła Lopeza, napięcie sięgnęło zenitu, gdy Icardi zamieścił na Twitterze zdjęcia nowego tatuażu na ramieniu: trójki dzieci Wandy z podpisem: “Kocham te trzy małe aniołki”. Łatwo sobie wyobrazić stan Lopeza, jak bardzo się w nim gotowało. Prosił za pośrednictwem mediów, by Mauro nie publikował w sieci zdjęć jego pociech. A już na pewno nie w sytuacji, gdy ubrane są w koszulki Interu. Odpowiedź przyszła bardzo szybko:
- Mówisz o trójce swoich synów, do których nigdy nie miałeś czasu zadzwonić?
Wojna więc trwała w najlepsze, a Wanda kochała w niej uczestniczyć i dokładać swoje trzy grosze. Dobrze wiedziała, jak utrzymywać rozgłos, a jednocześnie skrzywdzić swojego byłego. W mediach społecznościowych chwaliła się np. tym, że z nowym partnerem w nieco tylko ponad dobę odbyła kilkanaście stosunków. Ok.

Bez wsparcia i bez przyszłości

Do scysji między piłkarzami nie doszło tylko dlatego, że Mauro został wytransferowany do Interu. Pozostali jednak we Włoszech, grali w innych klubach, więc ich drogi prędzej czy później musiały się przeciąć. Wyczekiwano na bezpośrednie spotkania dwóch niegdysiejszych przyjaciół, obecnie wrogów. Dziennikarze ukuli na te spotkania specjalny termin: Wanda Derby, a bukmacherzy wprowadzali do swej oferty zakład specjalny: czy panowie uścisną sobie dłonie? Nie zrobili tego ani razu. Nawet po statystykach widać, kto czuł się lepiej w stresowej sytuacji: lepszy bilans w tych potyczkach ma Mauro: dwa strzelone gole. Maxi Lopez jedynie zmarnował karnego.
Nic zatem dziwnego, że cały świat stanął po stronie poszkodowanego. Świństwa nie da się tak łatwo wybielić. Diego Maradona, patron argentyńskiego futbolu, chcąc nie chcąc, zmuszony był o wydanie komentarza w tej sprawie. Nie owijał w bawełnę:
- Icardi jest dla mnie nikim, to trup. Mógłby być nawet kapitanem całego kosmosu, a i tak wolę być fanem Lopeza. Spójrzcie na tego typa: karmisz go, wpuszczasz do domu, a potem robi ci takie rzeczy? Ludzie, którzy nie mają zasad moralnych, dla mnie nie istnieją. Jedynie, co potrafi, to uprawiać seks z żoną swojego przyjaciela.
Tak naprawdę od tamtej pory małżeństwu Icardich nikt nie życzy dobrze. Oni sami po prostu nie dają się lubić. Ona: prowokująca na Instagramie, pragnąca luksusów, żądająca miejsc w lożach vipowskich i robiąca awantury, gdy otrzymuje bilety na “zwykłe” trybuny”. On: butny, bezczelny, piszący autobiografię w wieku 23 lat, w której grozi kibicom Interu konfrontacją z kryminalistami. To za dużo nawet jak na wykrzywionego człowieka z południowym temperamentem.
Czy ich związek przetrwa? Nie wiadomo. Mauro po przeczytaniu publicznej wiadomości od Wandy rzucił się w pogoń za nią do Włoch, opuszczając trening PSG. W niedzielę wieczorem uspokoił, trudno powiedzieć kogo, chyba siebie, wrzucając do sieci wspólne zdjęcie z żoną. W poniedziałkowy poranek 18 pażdziernika jeszcze-pani-Icardi w rewanżu odpisała:
- Moja ręka wygląda lepiej bez pierścionka.
Opera mydlana trwa, ale zakończenia nie trudno przewidzieć.

Przeczytaj również