Kolejny Portugalczyk poprowadzi reprezentację Polski? "Jest inny niż Sousa. Optymalny kandydat"

Kolejny Portugalczyk poprowadzi reprezentację Polski? "Jest inny niż Sousa. Optymalny kandydat"
Xinhua/Press Focus
Był niezłym piłkarzem, który zebrał blisko 300 meczów w lidze portugalskiej, a z kadrą zdobył nawet medal mistrzostw Europy. Jako trener dwukrotnie pojechał na mundial. Ostatnio pracował w Azji, ale teraz Paulo Bento chce wrócić na Stary Kontynent i być może poprowadzi reprezentację Polski.
Na liście kandydatów do zastąpienia Czesława Michniewicza w roli selekcjonera reprezentacji Polski często przewija się kandydatura Paulo Bento. Portugalczyk miał już się nawet zgłosić do władz PZPN. Nic dziwnego, bo dla niego praca w futbolu reprezentacyjnym to żadna nowość. W przeszłości trenował rodzimą kadrę, a przez ostatnie cztery lata prowadził Koreę Południową. I choć z "Tygrysami Azji" na mundialu w Katarze osiągnął jeden z najlepszych wyników w historii, wychodząc z grupy, po zakończeniu mistrzostw odszedł z pracy. Teraz chciałby spróbować swoich sił w Polsce i ma ku temu kilka wyraźnych argumentów.
Dalsza część tekstu pod wideo

W Portugalii o nim pamiętają

Jest lizbończykiem z krwi i kości, który w stolicy Portugalii spędził większą część kariery piłkarskiej. Grał w Benfice, Sportingu, kilka lat spędził też w hiszpańskim Realu Oviedo. Podobnie jak Paulo Sousa występował na pozycji defensywnego pomocnika i odniósł jako piłkarz parę znaczących sukcesów. Tym najważniejszym wydaje się półfinał EURO 2000, w którym to Francja okazała się lepsza od Portugalii dopiero po złotym golu Zinedine'a Zidane'a w końcówce dogrywki.
Przygodę z trenerką Bento również rozpoczął w Lizbonie. Pracował krótko z młodymi zawodnikami Sportingu, a w 2005 roku dostał szansę pracy z pierwszym zespołem "Lwów". Choć w klubie z Estadio Jose Alvalade miał do ogarnięcia wtedy dość spory bałagan, udało mu się to z nawiązką. Zdobył z nim w sumie cztery trofea (po dwa krajowe puchary i superpuchary). Także cztery razy kończył ligę jako wicemistrz Portugalii.
- Być może niektórzy ludzie w Portugalii w ostatnich latach nieco zapomnieli o Bento, ale mundial to zmienił. Należy też mieć na uwadze, że w przeszłości był naprawdę niezłym piłkarzem, który grał w reprezentacji, więc jest tu powszechnie rozpoznawalny. Portugalczycy mają go za dobrego szkoleniowca. Gdy zaczynał pracować w Sportingu, panował tam spory chaos, a on potrafił wtedy to wszystko okiełznać, wywalczył z nim trofea i był nawet bliski sięgnięcia po mistrzostwo kraju. To dobry trener - mówi nam Vitor Maia, dziennikarz “maisfutebol.pt”.

Chce wrócić do Europy

To właśnie praca ze Sportingiem wypromowała Bento do reprezentacji Portugalii. Objął ją w 2010 roku. Dwa lata później na mistrzostwach Europy Portugalczycy pokazali się z dość dobrej strony, a Hiszpanie, późniejsi zwycięzcy, rozprawili się z nimi w półfinale dopiero po rzutach karnych. Bento kontynuował pracę z kadrą, ale ta na mistrzostwach świata w Brazylii niespodziewanie odpadła już w grupie, dając się wyprzedzić przez bilans bramkowy Stanom Zjednoczonym.
Od tego czasu Portugalczyk stał się trenerskim obieżyświatem. Pracował przez moment w brazylijskim Cruzeiro, Olympiakosie, chińskim Chongqing Lifan, a przez ostatnie cztery lata prowadził reprezentację Korei Południowej. Choć być może rzeczywiście mógł zniknąć z europejskich radarów, wcale nie oznacza to, że nie odnosił w tym czasie sukcesów, a ewentualna praca w Polsce byłaby wyzwaniem ponad jego możliwości.
- W Portugalii nie za bardzo śledziliśmy jego karierę w Azji. Oczywiście docierały do nas informacje o solidnych wynikach, ale raczej ciężko było znaleźć transmisje ze spotkań Koreańczyków. Portugalska telewizja pokazywała za to ich mecz towarzyski z Brazylią tuż przed mundialem. Sądzę, że po tych kilku latach spędzonych poza Europą, teraz Bento będzie chciał tutaj wrócić - uważa Maia.

Koreańczycy są smutni

Przed tegorocznym mundialem reprezentacja Korei Południowej zdołała wyjść z grupy na zaledwie dwóch turniejach o Puchar Świata. Niewiele wskazywało, by miało się to zmienić. Korea znalazła się w grupie H z Portugalią, Ghaną i Urugwajem. Niespodziewanie jednak awansowała do fazy pucharowej, ogrywając w ostatniej kolejce gier rodaków Bento.
- Większość kibiców w Korei jest bardzo zadowolonych z pracy Bento przez ostatnie cztery lata i decyzja o jego odejściu spotkała się z rozczarowaniem z ich strony. Przed mundialem spotykał się jednak z krytyką ze strony niektórych kibiców i mediów. Wszystko przez to, że trzymał się kurczowo tej samej taktyki i był za mało elastyczny. Na mistrzostwach jego plan A, nad którym pracował z tą kadrą przez ostatnie cztery lata, okazał się jednak skuteczny. To uciszyło wszelkich krytyków jego warsztatu - mówi nam Sungmo Lee, południowokoreański dziennikarz piłkarski.
Koreańczycy zakończyli udział w MŚ na 1/8 finału, w której dużo lepsi okazali się reprezentanci Brazylii. Patrząc jednak na całokształt ich występu, można go ocenić naprawdę pozytywnie. Dlatego dla osób, które nie śledzą na co dzień portugalskiego futbolu, sporym zaskoczeniem była informacja o odejściu Bento z kadry tuż po mundialu. Nie wszyscy zdawali sobie jednak sprawę z tego, że ta decyzja została podjęta jeszcze przed początkiem mistrzostw, kiedy nikt nie mógł przypuszczać, że Koreańczycy odniosą sukces.
- Obie strony nie były w stanie osiągnąć porozumienia w sprawie przedłużenia tej współpracy. Według doniesień medialnych, Portugalczyk chciał czteroletniego kontraktu aż do kolejnych mistrzostw świata, natomiast federacja była bardziej skłonna zaproponować mu umowę w formie 2+2 lub 1+3. Bento tego nie zaakceptował. Kluczowy wydaje się jednak moment podjęcia tej decyzji. Wówczas nikt jeszcze nie wiedział, że Korea zajdzie do 1/8 finału mistrzostw świata - podkreśla Lee.

Optymalny kandydat

Bento nie zamierza robić sobie zbyt długich wakacji od trenerki. Zgodnie z ustaleniami mediów wciąż chce pracować jako selekcjoner. Ostatnio pojawił się na liście głównych kandydatów do objęcia kadry Ghany. W tle dość wyraźnie przewija się jednak opcja ewentualnej pracy z reprezentacją Polski. I to mimo że PZPN raczej nie ma najlepszych wspomnień ze współpracy z innym portugalskim szkoleniowcem, Paulo Sousą, który rok temu uciekł, by podjąć pracę we Flamengo.
- Bento i Sousa różnią się od siebie zarówno jako trenerzy, jak i ludzie. Pierwszy z nich jest bardzo przywiązany do swoich pomysłów i trudno zmienić jego zdanie na dany temat. Jego drużyny nie grają tak efektownie jak zespoły Guardioli i innych tego typu szkoleniowców. Bardziej nastawia się na prostą, ale inteligentną grę. Jest po prostu trenerem pragmatycznym i moim zdaniem lepszym od Sousy. Pokazuje to zresztą chyba jego dotychczasowa kariera szkoleniowa. Obaj zachowują się zupełnie inaczej, Bento jest dużo spokojniejszy i bardziej dyskretny - opisuje Maia.
Zaletą Bento jest to, że dotychczas w większości miejsc miał dość długi staż pracy. Sporting, Portugalię i Koreę prowadził po cztery lata. Dodatkowo wydaje się, że styl, który preferuje, a więc futbol prosty, lecz nie aż tak siermiężny, mógłby nieźle podpasować polskim reprezentantom. Doświadczenie w pracy na wielkich turniejach też przemawia za jego kandydaturą.
- To dobry kandydat na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski. Dla Bento powrót do Europy też byłby sporym wyzwaniem. Doświadczenie i pewność siebie, które zebrał przez ostatnie cztery lata w Korei, na pewno mu teraz pomogą. Jeśli jednak chce osiągnąć sukces z waszą reprezentacją, musi być nieco bardziej elastyczny niż dotychczas. Reprezentacja Polski to bowiem drużyna zupełnie inna od kadry Korei Południowej - podsumowuje Lee.

Przeczytaj również