Lech Poznań. Mocni w Europie, kiepscy w Ekstraklasie. “Kolejorz” w kilka dni “wypisze się” z dwóch rozgrywek?

Mocni w Europie, kiepscy w Ekstraklasie. “Kolejorz” w kilka dni “wypisze się” z dwóch rozgrywek?
Damian Kosciesza / PressFocus
Gdy idzie zbyt dobrze, zazwyczaj coś musi się zepsuć. Lech Poznań dał nam w końcu trochę radości, bo na awans do fazy grupowej europejskich rozgrywek czekaliśmy kilka dobrych lat. Problem w tym, że w międzyczasie “Kolejorz” całkowicie przespał start w Ekstraklasie, a i Europa za kilka dni może powiedzieć mu do widzenia. Nadchodzą dwa arcyważne mecze dla klubu z Bułgarskiej.
Tabelki w excelu się zgadzają. Miliony zarobione na transferach Kamila Jóźwiaka, Roberta Gumnego i Jakuba Modera. Do tego duże kwoty za awans i udział w fazie grupowej Ligi Europy. Powodzi się. Problem w tym, że pieniądze nie grają. Pokazują to zwłaszcza boiska rodzimej Ekstraklasy, gdzie Lech po ośmiu rozegranych meczach zajmuje odległe 12. miejsce.
Dalsza część tekstu pod wideo
Tabela Ekstraklasy
własne
Mityczna gra co trzy dni póki co okazuje się dla “Kolejorza” zabójcza. Podopieczni Dariusza Żurawia wygrali tylko dwa spotkania - w imponującym stylu z Piastem Gliwice oraz rzutem na taśmę, gdy na Derby Poznania wpadła Warta. Poza tym:
  • trzy remisy - Cracovia, Śląsk, Wisła Płock
  • trzy porażki - Zagłębie, Jagiellonia, Legia

W Poznaniu zatęsknią za ESA37?

Nie mówimy tu już tylko o starcie sezonu. Ekstraklasa nie ma za sobą dwóch, trzech, czterech kolejek. Już za moment wkroczymy w trzecią tercję wyścigu o mistrzostwo Polski, bo przecież nie gramy kolejny raz 37 kolejek, a zaledwie 30. Lech ma więc ostatni moment, by jeszcze włączyć się na krajowym podwórku do walki o najwyższe cele.
Ostatnio piłkarze z Poznania w spektakularny sposób przegrali arcyważny mecz z największym rywalem i jednym z głównych pretendentów do tytułu. Chociaż długo prowadzili w Warszawie, przegrali 1:2, tracąc decydującego gola w ostatniej akcji meczu. W efekcie zamiast tracić teraz do Legii cztery punkty, tracą dziesięć. A to już bardzo dużo.

Lider zweryfikuje

Jeszcze dalej im do rewelacji sezonu - Rakowa Częstochowa. Piłkarze Marka Papszuna krok po kroku realizują swoje cele. Chociaż ostatnio zgubili punkty w meczu z Wisłą Kraków, dalej są liderem, a nad Lechem mają 11 punktów przewagi. I to właśnie spotkanie “Kolejorza” z Rakowem odbędzie się już jutro w Poznaniu.
Jeśli kibice Lecha po przeżyciu pięknych chwil związanych z europejską przygodą myśleli, że ich zespół w końcu powalczy też o upragniony tytuł w Polsce, to chyba powoli muszą redukować swoje oczekiwania. Zwycięstwo w meczu z Rakowem jeszcze te nadzieje przedłuży. Jakakolwiek strata punktów sprawi raczej, że w stolicy Wielkopolski znów dominować będzie hasło - może w następnym sezonie.

Tu nie ma punktów za styl

Jutro “Kolejorz” może wypisać się z walki o mistrzostwo Polski, a niewykluczone, że kilka dni później zostaną mu tylko matematyczne szanse na pozostanie w LE. Chociaż w każdym z trzech rozegranych na tym polu spotkań poznaniacy mogli się w większym lub mniejszym stopniu podobać (najmniej w Glasgow), to na koncie mają dziś tylko trzy punkty. Benfica i Rangersi po siedem. Sytuacja nie jest więc kolorowa, ale wciąż nie krytyczna. Kluczowy będzie czwartkowy mecz ze Standardem Liege.
Liga Europy
własne
Póki co Belgowie są outsiderem grupy. Trzy mecze - zero punktów. Drugie zwycięstwo w rywalizacji z nimi utrzyma Lecha przy życiu. Wtedy podopieczni Żurawia będą mieli właściwie wszystko w swoich nogach. Zadecydują mecze z Benfiką (w Lizbonie) i Rangersami (w Poznaniu). Jeśli jednak w Belgii nie uda się wygrać, to zostanie już tylko liczenie na cud, który raczej się nie wydarzy.
Nie jest żadną tajemnicą, że nastroje, które już dziś w Poznaniu są trochę mieszane, za kilka dni mogą być kiepskie. Nadchodzi kluczowy tydzień.

Przeczytaj również