Legenda szaleje po 50-tce, w Polsce gole strzela 74-latek! Oto najsłynniejsi długowieczni piłkarze

Legenda szaleje po 50-tce, w Polsce gole strzela 74-latek! Oto najsłynniejsi długowieczni piłkarze
mooinblack/shutterstock.com
Podczas gdy w wielu klubach coraz częściej stawia się na młodych zawodników, stare wygi wcale nie zamierzają odpuszczać. Historia piłki pamięta kilku “dziadków”, którzy w leciwym jak na piłkarza wieku wciąż byli na samym szczycie lub po prostu nadal cieszyli się z gry. W ich przypadku śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że na boisku byli niczym wino - im starsi, tym lepsi.
Na początku stycznia gruchnęła informacja, że Kazuyoshi Miura w wieku 53 lat (!) podpisał nowy kontrakt z Yokohama FC. “King Kazu”, który jako jeden z trzech piłkarzy strzelił w reprezentacji Kraju Kwitnącej Wiśni ponad 50 goli, karierę rozpoczynał, gdy w Polsce trwał jeszcze stan wojenny. W minionym sezonie pojawił się na boisku w sumie w sześciu spotkaniach. Kilka dni temu skończył 54 lata. Więcej o jego historii przeczytacie W TYM MIEJSCU.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Kiedy wchodzę na boisko, czuję głębokie pragnienie spełnienia swojego obowiązku i okiełznania emocji wszystkich wokół, nosząc opaskę kapitana - przyznał po wrześniowym meczu z Kawasaki Frontale, w którym zdobył bramkę i stał się tym samym najstarszym strzelcem w historii J1 League.

Wciąż się nie poddają

Miura to odosobniony przypadek, jeśli chodzi o 50-latków w profesjonalnej piłce na solidnym poziomie. Nie jest jednak jedynym przykładem zawodnika, który wciąż kontynuuje przygodę z futbolem, choć większość kolegów już dawno zdecydowała się zawiesić buty na kołku.
Szukać nie musimy zresztą daleko od Miury. Również w Yokohamie od półtora roku występuje doskonale znany z europejskich boisk Shunsuke Nakamura. 42-letni były pomocnik Celtiku w zakończonych rozgrywkach ligi japońskiej rozegrał dziesięć spotkań. - Dopóki nie usłyszę "nie chcemy cię", będę dalej grał w piłkę - mówił w rozmowie z Jakubem Białkiem z “Weszło” w 2018 roku.
Tak jak w samej Yokohamie, tak i we wszystkich czołowych pięciu europejskich ligach w obecnym sezonie występuje dwóch piłkarzy z minimum czterdziestoma wiosnami za sobą. Jednym z nich jest rzecz jasna 42-letnia legenda Juventusu Gianluigi Buffon, który został uznany przez IFFHS za drugiego najlepszego bramkarza ostatniej dekady na świecie. Z opaską kapitańską w Montpellier biega zaś o rok starszy od Buffona Vitorino Hilton. Brazylijczyk to przy tym najstarszy zawodnik z pola w tychże ligach. Więcej o niesamowitej historii Hiltona przeczytacie TUTAJ.
Jeszcze we wrześniu w wieku 41 lat w Primera Division w barwach Cadiz zadebiutował były bramkarz Piasta Gliwice, Alberto Cifuentes. Chwilę po tym zdecydował się jednak zakończyć karierę. Wcześniej, bo jeszcze latem, z futbolem w tym samym wieku zdecydował się rozstać - również wydawałoby się nieśmiertelny - Claudio Pizarro, który na sam koniec zdołał jeszcze z Werderem utrzymać się w Bundeslidze.
Dwóch starych znajomych z Ameryki Południowej rywalizuje natomiast wciąż w swoich ojczyznach. 40 lat w tym roku skończy Roque Santa Cruz, aktualnie kapitan paragwajskiego Club Olimpia. Z kolei jego rówieśnik, Maxi Rodriguez, powoli zbliża się do końca kariery w klubie, w którym ją rozpoczął, czyli w Newell's Old Boys.

Zwykle byli to bramkarze

Do piłkarza z Ameryki Południowej przez kilka lat należał też tytuł najstarszego zawodnika, który zagrał na mistrzostwach świata. Podczas mundialu w Brazylii w 2014 roku dokonał tego w wieku 43 lat i 3 dni Faryd Mondragon. Bramkarz reprezentacji Kolumbii na boisku pojawił się w 85. minucie jako zmiennik w ostatnim grupowym spotkaniu “Los Cafeteros” przeciwko Japonii.
Jego rekord został pobity przez innego golkipera już cztery lata później. Podczas mistrzostw w Rosji również w ostatnim meczu w grupie, tyle że w reprezentacji Egiptu i to od pierwszej minuty, w wieku 45 lat i 161 dni wystąpił legendarny Essam El-Hadary. Czterokrotny mistrz Afryki w starciu z Arabią Saudyjską zdołał nawet obronić rzut karny.
Ze względu na specyfikę pozycji, często to właśnie bramkarze bili rekordy tych najstarszych. John Burridge, który w sezonie 1994/1995 strzegł bramki Manchesteru City, do dzisiaj dzierży rekord Premier League. Rozegrał w niej mecz w wieku 43 lat i 26 dni. Najstarszym piłkarzem w historii Ligi Mistrzów jest natomiast włoski bramkarz Marco Ballotta, który w 2008 roku dla Lazio zagrał w spotkaniu przeciwko Olympiakosowi w wieku 43 lat i 163 dni.

Anglicy też się nieźle konserwują

Nie tylko jednak golkiperzy w historii futbolu potrafili grać do naprawdę pięknego wieku. Poza wspomnianym już wyżej Miurą, piłkarzem, który nie chciał długo rozstać się z ukochanym sportem, był sam sir Stanley Matthews.
Zdobywca historycznej pierwszej Złotej Piłki na ligowym poziomie zaczął grać na niemal dekadę przed wybuchem II wojny światowej, a przecież “France Football” nagrodziło go tytułem najlepszego piłkarza globu dopiero w 1956 roku! Sir Matthews formę trzymał do 50-tki, a karierę zakończył w połowie lat 60.
Nieco wcześniej urodził się rodak słynnego napastnika, Harry Lowe. Ten obrońca nie miał oczywiście aż tak tak oszałamiającej kariery jak legenda Stoke i Blackpool, ale również zapisał się na kartach historii. Po latach gry w ojczyźnie, wyemigrował do Hiszpanii, gdzie został trenerem. To właśnie jako szkoleniowiec Realu Sociedad w 1934 roku w wieku 48 lat rozegrał jeden mecz dla baskijskiego klubu, co do dzisiaj jest rekordem La Ligi!

Przedemerytalne spotkanie na mundialu

Jako piłkarz świetnie zestarzał się również inny angielski zawodnik, Teddy Sheringham. Najlepszy strzelec w historii Millwall grał w piłkę przez niemal dwie i pół dekady! Karierę zakończył w 2008 roku w wieku 42 lat, ale ta statystyka mogła wyglądać jeszcze bardziej okazale. Siedem sezonów później, będąc menadżerem Stevenage, ze względu na plagę kontuzji w zespole, zarejestrował się również jako zawodnik. Choć miał zagrać w jednym z pucharowych spotkań, ostatecznie jednak nie dane mu było wejść na boisko.
Mimo że Sheringham do reprezentacji narodowej trafił w wieku dopiero 27 lat, to i tak zdołał rozegrać dla “Synów Albionu” 51 spotkań. Do dość ciekawego spotkania doszło podczas ostatniego z nich. Anglia mierzyła się w nim z Brazylią w ćwierćfinale mistrzostw świata w 2002 roku. Naprzeciw Sheringhama stanął wtedy inny z piłkarzy, który również miał wkrótce (no może trochę później) przejść do historii jako ten niemogący się rozstać z futbolem - Rivaldo.
Legenda brazylijskiego futbolu podczas mundialu w Korei i Japonii miała już trzydziestkę na karku, ale karierę zakończyła dopiero w 2015 roku. Po grze w takich egzotycznych krajach jak Uzbekistan czy Angola, Rivaldo na sam jej koniec postanowił związać się z rodzimym Mogim Miri, którego był zresztą wówczas właścicielem. Z boiska zszedł jako 45-latek.

W Polsce też zdarzają się długowieczni

A jak to wygląda na krajowym podwórku? U nas piłkarze na najwyższym poziomie stosunkowo rzadko kontynuują karierę do czterdziestki. W obecnym sezonie takim przykładem jest jednak Artur Boruc w Legii Warszawa. W przeszłości do klubu “40+” w Ekstraklasie dołączyli natomiast m.in. Piotr Reiss w Lechu Poznań, Marian Janoszka w Ruchu Radzionków czy Marcin Wasilewski w Wiśle Kraków.
W Polsce dużo więcej seniorów (w dosłownym tego słowa znaczeniu) znajdziemy w niższych ligach. W listopadzie ubiegłego roku w wieku 84 lat zmarł niestety Ryszard Kacysz. Słynny “Rico”, który najwyżej w swojej karierze doszedł do III ligi, w piłkę grał w sumie przez 70 lat! Jeszcze niedawno był zarejestrowany w C-klasie w ekipie Gromu Kraków.
Jednym z najstarszych zawodników w naszym kraju pozostaje więc Bogdan Głąbicki. 74-letni napastnik Hutnika Huty Czechy jeszcze w listopadzie wpisał się na listę strzelców w meczu swojej IV-ligowej ekipy przeciwko Pilicy Białobrzegi! Ostatnio zaś trafiał do siatki w lidze futsalu.
- Mówią, że jestem dziwak, ale ja się pytam, czy w moim wieku to muszę tylko o chorobach rozmawiać? Albo o tym, kto ostatnio umarł? - pytał retorycznie w czasie wywiadu z “Gazetą Wyborczą” w 2018 roku.
Zdecydowanie nie, panie Bogdanie! Jak bowiem widać, choćby na Pana przykładzie, w piłkę można grać przez całe życie!

Przeczytaj również