Lech Poznań wygrał i sporo zarobił. Tyle dostał za zwycięstwo z Austrią. Radosny futbol z happy-endem

Lech wygrał i sporo zarobił. Tyle "Kolejorz" dostał za zwycięstwo z Austrią. Radosny futbol z happy-endem
Paweł Jaskółka/Press Focus
Lech Poznań zasłużenie wygrywa z Austrią Wiedeń 4:1 (1:1).. Trzeba docenić "Kolejorza", że mimo błędów w defensywie potrafił wyrwać zwycięstwo, które może być kluczowe w kontekście awansu z grupy. Filip Bednarek uratował "Kolejorza" przed golem z rzutu karnego, a jego koledzy w ofensywie zrobili, co do nich należy. Lech po dwóch meczach w Lidze Konferencji ma na koncie trzy punkty i aż siedem strzelonych goli. Znowu skuteczni w pucharach byli Michał Skóraś i Mikael Ishak.
John van den Brom na spotkanie z Austrią Wiedeń dokonał dwóch zmian w składzie względem starcia z Pogonią. Do wyjściowej jedenastki wrócili Joao Amaral i Pedro Rebocho. Miejsce w składzie utrzymał Lubomir Satka kosztem Filipa Dagerstala, a znowu mecz na skrzydle zaczął Filip Szymczak.
Dalsza część tekstu pod wideo
Rywale wyszli na Lecha w ustawieniu 1-4-2-3-1, choć grając w ofensywie, przechodzili na trójkę w obronie i dwa wahadła. Było widać, że goście nie są zgrani w defensywie, co Lech z czasem wykorzystał. Zostawiali dużo miejsca i dało się zauważyć, że jedno podanie poznaniaków potrafi rozmontować obronę zespołu z Wiednia. Tak się stało w 27. minucie, kiedy 15. gola w pucharach dla Lecha strzelił Mikael Ishak, który wytrzymał ciśnienie w sytuacji sam na sam po podaniu Joao Amarala.
Niestety lechici z prowadzenia cieszyli się tylko minutę, bo dali się też zaskoczyć w defensywie. To był mecz, gdzie taktyka schodziła na drugi plan. Obie drużyny do przerwy były dość słabo zorganizowane. Jeśli dodamy do tego sporo błędów w wyprowadzeniu piłki z obu stron, a przede wszystkim niedokładność, to oglądaliśmy ofensywny mecz toczony w stylu akcja za akcje. Był to też efekt tego, że oba zespoły potrafiły odebrać piłkę wysoko na połowie rywala i wyjść z kontrą.
Pierwsza połowa potwierdziła też dwie sprawy. Że Lech ma problem z lewą obroną, bo przed tygodniem mecz w Szczecinie swoimi błędami zwycięstwo zawalił Barry Douglas, a w czwartek bliski powtórzenia "wyczynu" Szkota był Pedro Rebocho, który w prostej sytuacji sfaulował rywala w polu karnym. Obaj piłkarze są obecnie bez formy, ale na szczęście w bramce poznaniaków był Bednarek, który znowu pomógł w pucharach, broniąc w świetny sposób jedenastkę wykonywaną przez Fischera. Zresztą bramkarz "Kolejorza" spisał się też dobrze w dwóch innych interwencjach do przerwy.

Odpowiedzialnej i mądrzej

Po zmianie strony Lech grał już odpowiedzialniej i mądrzej. Stwarzał też więcej sytuacji bramkowych, choć Austria mogła zaskoczyć lechitów. "Kolejorz" przejął inicjatywę i zdobył drugą bramkę, a sytuacje w sposób podobny jak przed tygodniem Chukwueze dla Villarrealu wykończył Michał Skóraś. Dwa gole po przerwie dołożył też wprowadzony na boisko Kristoffer Velde, dla którego gole w pucharach przy Bułgarskiej to też nie nowość, bo była to już jego trzecia i czwarta bramka zdobyta przed własną publicznością. Norweg po drugim golu usłyszał taką owację, jakiej jeszcze nie miał.
Ostatnie fragmenty meczu to dominacja Lecha. Szczególnie po zmianach Manfreda Schmidta, które rozmontowały jego ekipę do reszty, co wykorzystał Lech. W końcówce rywale nie stwarzali zbyt dużego zagrożenia pod bramką Bednarka, którego - jeszcze raz warto powtórzyć - warto docenić za postawę w pucharach.
Jak zwykle dla Lecha w Europie strzelali jego liderzy, czyli Skróaś i Ishak (w ostatnich czterech meczach 5 goli i 4 asysty), a asystował Amaral, który też powinien mieć gola na swoim koncie, ale zawiodła u niego skuteczność. Dwa ważne trafienia dołożył też Norweg, który w pucharach ma bilans już 5 goli i 3 asyst. Gorzej spisał się Kwekweskiri, który ewidentnie w pucharach nie ma tyle czasu, co w lidze. Na skrzydle znowu zagrał Szymczak, który potrafi wygrać pojedynek na pierwszych metrach, ale potem brakuje mu szybkości na skrzydle i dryblingu.

Wiele warta wygrana

Lech wygrał zasłużenie i pokazał, że w pucharach stadion przy Bułgarskiej jest twierdzą. To była piąta wygrana "Kolejorza" na pięć meczów domowych w pucharach, gdzie bilans bramkowy jest 16-2. Lech po tym meczu będzie na drugim miejscu w grupie i tym zwycięstwem przybliżył się do wyjścia z niej. Manfred Schmid, trener Austrii, mówił przed meczem, że to spotkanie o "drugie miejsce", zatem na dzisiaj bliżej awansu jest "Kolejorz". Czas na wygraną u siebie z Hapoelem Ber-Szewa, który Austria zdominowała w meczu wyjazdowym.
Jeszcze słowo o kibicach, bo Ci, którzy przyszli w czwartek na Bułgarską, mogą być zadowoleni, bo zobaczyli ważną wygraną Lecha w pucharach po dobrym, ofensywnym meczu. Oby więcej takich pięknych pucharowych wieczorów z udziałem polskich drużyn. Szczególnie że zwycięstwa i gra tutaj się opłaca, bo za wygraną Lech skasował 500 tysięcy euro.
Więcej o meczu Lecha Poznań z Austrią Wiedeń:

Przeczytaj również