Medialna wojna dyrektora Bayernu FC z agentem Alaby i Roberta Lewandowskiego. "Chyba zapomniał, kim jestem"
Zaostrza się konflikt między władzami Bayernu Monachium a Pinim Zahavim, który reprezentuje interesy Davida Alaby oraz Roberta Lewandowskiego. Trwa medialny spór między stronami na temat nowej umowy dla Austriaka. Chodzi o duże pieniądze.
Przedłużenie kontraktu z Davidem Alabą jest dla władz Bayernu priorytetem. Rozmowy są jednak bardzo trudne. Niedawno Uli Hoeness, honorowy prezes "Die Roten", nazwał Piniego Zahaviego, agenta piłkarza, piranią żądną pieniędzy.
Teraz w rozmowie z "Kickerem" głos zabrał dyrektor sportowy mistrzów Niemiec, Hasan Salihamidzić. On także nie szczędził Zahaviemu ostrych słów.
- Uli powiedział to, co Pini Zahavi już wie. W Bayernie są finansowe i sportowe limity, stanowią je Robert Lewandowski i Manuel Neuer. Nie sądzę, aby David uważał, że jest ponad tymi dwoma kolegami z drużyny - powiedział Salihamidzić.
- Zahavi myśli w innych wymiarach. Może to robić, ale my nie zamierzamy za nim podążać. Nie będziemy robić szalonych rzeczy, które może znać z innych klubów. A już na pewno nie w momencie, kiedy spadają zyski w futbolu i każdym innym biznesie. Wszyscy chcą, żeby David został. Wielokrotnie odrzucał naszą atrakcyjną ofertę. Mimo to wciąż staramy się go przekonać - zakończył.
Na odpowiedź Zahaviego nie trzeba było długo czekać. Agent odniósł się do słów o Alabie oraz Robercie Lewandowskim. Na łamach "Sky Sports" zarzucił dyrektorowi Bayernu mijanie się z prawdą.
- Pan Salihamidzić najwyraźniej zapomniał, kto jest agentem Roberta Lewandowskiego. Negocjowałem jego kontrakt w zeszłym roku i to logiczne, że wiem, ile on zarabia. To, o co prosimy w przypadku Davida, jest znacznie poniżej pensji Roberta - zaznaczył.