Messi i Ronaldo po raz ostatni przeciwko sobie? Czas na epilog najwspanialszej rywalizacji w historii piłki

Messi i Ronaldo po raz ostatni przeciwko sobie? Czas na epilog najwspanialszej rywalizacji w historii piłki
Carla Cortes/shutterstock.com/Marco Iacobucci/PressFocus/własne
Ich rywalizacja przez lata elektryzowała media, kibiców, a nawet laików, którzy chcieli chociaż raz zobaczyć w akcji starcie piłkarskich bogów. Dziś Leo Messi i Cristiano Ronaldo prawdopodobnie po raz ostatni staną naprzeciw siebie. Choćby dlatego warto śledzić pojedynek Barcelony z Juventusem.
Im dłużej na coś czekasz, tym większe budzi emocje. Nie inaczej jest w tym przypadku. Odejście Ronaldo z Hiszpanii do Włoch sprawiło, że od ponad dwóch lat nie odbyła się żadna bezpośrednia konfrontacja Portugalczyka z Argentyńczykiem. Dodatkowo, przy okazji pierwszego spotkania “Blaugrany” i “Starej Damy”, Cristiano wyeliminował z gry koronawirus. Ale dziś wreszcie ujrzymy kolejny rozdział wyścigu o miano tego najlepszego. Być może będzie to epilog wspaniałej rywalizacji dwóch wybitnych futbolowych geniuszy.
Dalsza część tekstu pod wideo
Messi i Ronaldo
wlasne

Szczyt dla dwojga

Żaden sympatyk Messiego nie przyzna, że CR7 jest najlepszym piłkarzem w historii. I vice versa. Ale nikt też nie powinien odważyć się zepchnąć któregoś z nich na niższe miejsce niż drugie. Bo to właśnie oni dwaj naznaczyli pewną epokę. Ukształtowali współczesny futbol, nadając mu nieznanego dotąd kolorytu.
Dziesiątki osiągnięć. Setki bramek. Tysiące szczęk zbieranych z podłogi po kolejnych popisach jednego, drugiego lub obu z nich. Wystarczy spojrzeć na listę ważnych piłkarskich rekordów. Tam właśnie powtarzają się te dwa nazwiska. Najwięcej Złotych Piłek? Messi. Najwięcej bramek w Lidze Mistrzów? Ronaldo. Najwięcej Złotych Butów? Messi. Najwięcej Pucharów Mistrzów? Ronaldo. I tak dalej, i tak dalej. Gole w La Liga, w El Clasico, w fazie grupowej i pucharowej europejskich rozgrywek. Wszystko zdominowane przez ten niesamowity tandem.

Klasyk nad Klasykami

Aby zobrazować ich potęgę, warto przypomnieć sobie atmosferę towarzyszącą hiszpańskiemu klasykowi w czasach, kiedy Cristiano występował w Realu. To nie był tylko szlagierowy mecz, ale prawdziwe piłkarskie święto. Oto dwóch najlepszych piłkarzy spotykało się twarzą w twarz na jednej murawie. Mieli idealną okazję, by udowodnić sobie nawzajem i całemu światu, który z nich faktycznie jest na samym szczycie. I robili to przez wiele sezonów.
Dziś stacje telewizyjne nadal stają na głowie, aby odpowiednio opakować hiszpański klasyk, jednak to już nie to samo. Nie da się oddać klimatu z lat 2010-2017, reklamując potyczkę Leo Messiego z Karimem Benzemą czy Sergio Ramosem. Nawet największy sportowiec potrzebuje mieć równie wybitnego przeciwnika, aby wciąż być lepszym, przesuwać tę granicę doskonałości.
- To największa rywalizacja współczesnego sportu. Nie ma drugiego takiego przypadku piłkarzy, którzy pobili wszystkie rekordy, zdobyli tyle nagród. Niesamowite jest, że obaj pozostają na szczycie od kilkunastu lat - mówił Jimmy Burns, autor książki pt.” Historia rywalizacji Messiego z Ronaldo”.
Gdy obaj występowali na Półwyspie Iberyjskim, dokonywali rzeczy absolutnie szalonych. Jeden zdobywał dublet, drugi zaraz rewanżował się hat-trickiem. Później czterema golami w jednym meczu. W sezonie 2011/12 Cristiano zanotował 60 bramek i 15 asyst w 55 spotkaniach. W normalnych warunkach byłby bezsprzecznie uznany za numer 1 na świecie. Sęk w tym, że Messi odpowiedział udziałem przy 106 trafieniach. A mówimy jedynie o skromnym wycinku z całej dekady. Dość powiedzieć, że w latach 2011-13 obaj znajdowali drogę do siatki ponad 300 razy. Mało który klub potrafiłby utrzymać tempo tej dwójki.

Kiedyś to było

Niestety, transfer Cristiano do Juventusu był początkiem końca tej wielkiej konfrontacji. Messi i Ronaldo to wciąż światowa czołówka, jednak już nie osiągają tak kosmicznych wyników jak wcześniej. Wiek wiekiem, ale obu brakuje bezpośredniego, bliskiego konkurenta, który pełniłby rolę motywatora w drodze ku perfekcji. Dalej są wielcy, lecz mniej niż lata temu. W poprzedniej edycji Ligi Mistrzów po raz pierwszy od jedenastu lat królem strzelców nie został ani Leo, ani Cristiano. Duopol przerwał Robert Lewandowski.
- Mecze przeciwko Realowi zawsze mają znaczenie, ale gdy był tam Cristiano, były jeszcze bardziej wyjątkowe. To wyjątkowy pojedynek i pozostanie w pamięci na zawsze. Nie jest łatwo utrzymać określony poziom przez tak długi czas, a drużyny, w których występowaliśmy, były bardzo wymagające. Real i Barcelona były wtedy najlepsze na świecie - stwierdził niedawno kapitan “Dumy Katalonii”.
- Moja motywacja nie zależy od występów w El Clasico, ale tęsknię za Leo. Brakuje mi go w jednej lidze. Nasza rywalizacja była czymś szczególnym, pięknie to wspominać - wtórował mu Cristiano na łamach “France Football”.
Oni też czują, że coś się bezpowrotnie wypaliło. Piętno upływającego czasu to jedno, ale zarówno Messi w Hiszpanii, jak i Cristiano we Włoszech, nie mają z kim się ścigać. Trudno stawiać sobie nowe wyzwania, gdy walczysz z Benzemą czy Fabio Quagliarellą albo Ciro Immobile. Już nie wrócą czasy, kiedy w La Liga jeden uzbierał 50 trafień w sezonie, a drugi “tylko” 46. Właśnie dlatego dzisiejsze starcie Barcelony z Juventusem po prostu trzeba obejrzeć. Nie można przegapić pojedynku tej dwójki.
I Argentyńczyk, i Portugalczyk wciąż zdobywają po kilkadziesiąt bramek w roku. I nie mają zbytniego marginesu błędu. Po ledwie dwóch słabszych meczach wszyscy biją na alarm, mówiąc o ich kryzysie. Wobec żadnych innych piłkarzy poprzeczka nie jest ustawiona tak wysoko. Ale niedługo tego zabraknie, a nowa fala utalentowanych zawodników może nie udźwignąć tej presji. Cieszmy się, że mogliśmy na własne oczy obserwować bezpośrednie batalie dwóch najlepszych piłkarzy w XXI w., a prawdopodobnie także w całej historii tej dyscypliny. A teraz - po prostu warto korzystać z chwili. Godzina 21:00, Camp Nou. Leo Messi vs Cristiano Ronaldo. Być może po raz ostatni.
Messi i Ronaldo 2
włąsne

Przeczytaj również