Michał Pazdan: Robert Lewandowski zrobił coś bardzo rzadkiego. Pełen szacun [NASZ WYWIAD]

Michał Pazdan: Robert Lewandowski zrobił coś bardzo rzadkiego. Pełen szacun [NASZ WYWIAD]
własne
- Bardzo mi się to podobało. Z perspektywy stopera wiem jak trudno jest napastnikowi wygrać taką sytuację. A “Lewy” ośmieszył Aymerica Laporte'a. Przestawił go jak juniora. Uwierz, że to niezwykle rzadka sytuacja na tym poziomie. Z reguły jest odwrotnie. Robert pokazał timing, siłę i spryt. Pełen szacun - chwali Roberta Lewandowskiego Michał Pazdan. Były reprezentant Polski opowiedział nam także o tym, co jego zdaniem jest najważniejsze przed spotkaniem ze Szwecją i jak powinien wyglądać ten mecz. Ocenił też grę Kacpra Kozłowskiego. Razem z marką Okocim zapraszamy na wywiad w dobrym składzie z “Pazdkiem”, “ministrem obrony narodowej” z EURO 2016!
TOMASZ WŁODARCZYK: Muszę zacząć słowami dobrze znanej ci piosenki: “Bum tarararara, EURO nadal trwa...”. Reprezentacja Polski podała sobie tlen w meczu z Hiszpanią i przeciwko Szwecji gramy o awans.
MICHAŁ PAZDAN: Jestem szczęśliwy jako kibic, ale też piłkarz, który jeszcze niedawno z tymi chłopakami grał w reprezentacji Polski. Wiem, że spadł im kamień z serca. Po porażce ze Słowacją atmosfera była gęsta, bo wszyscy już kreślili standardowy scenariusz: “Mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor”. Ciśnienie było duże a szanse małe, ale udało się i chwała za to chłopakom. Zagrali na wysokim poziomie. Jednocześnie nie ma co zapominać, że w szerszej perspektywie ten mecz jeszcze nic nam nie dał. W Sewilli przywróciliśmy sobie wiarę, co jest bardzo ważne, bo na tym możesz zbudować swoją pewność siebie, ale trzeba teraz docisnąć Szwedów, żeby wynik z soboty smakował naprawdę dobrze. Jestem pewien, że Polska będzie mega zmotywowana w Sankt Petersburgu.
Jak po takim meczu ze Słowacją podnieść się i zagrać jak z Hiszpanią?
To inny gatunek spotkania. Na mecz otwarcia z rywalem pokroju Słowacja nałożona jest gigantyczna presja. Często nie grasz na swoim poziomie. Ten mecz bardzo przypominał mi nasz z Irlandią Północną podczas EURO 2016, kiedy też nie graliśmy jakiś niesamowitych dziewięćdziesięciu minut. Ale wygraliśmy. Byliśmy bardziej ostrożni, nie dopuszczając rywala do sytuacji bramkowych. A tu Słowacy nie kreowali sobie wielkich okazji, ale pojawiły się błędy indywidualne i sporo szczęścia typu rykoszet czy słupek.
Jak tracisz głupią bramkę, to zaczynają się schody.
Scenariusz nie układa się według planu, który sobie założyłeś. Głowa robi się ciężka, bo wiesz o oczekiwaniach. Wiesz, że musisz wygrać i zaczynają się schody. Gdy wydawało się, że po szybkim wyrównaniu w drugiej połowie wszystko wróciło na dobre tory, to sporym gongiem była jednak ta czerwona kartka. Zabrała chłopakom powietrze.
Za to na Hiszpanię nastawiasz się na inne nuty. Niemal wszyscy spisują cię na straty. Musisz pokazać mnóstwo serducha. No i styl gry przeciwnika jest zupełnie inny. Wiesz, że to on będzie prowadził grę. Fajnie, że udało się zremisować, bo ten ostatni mecz byłby już męczarnią jak podczas ostatniego mundialu. Byłaby jazda bez trzymanki i rozliczanie błędów. A tak mamy podarowane co najmniej jeszcze kilka dni życia kadrą i analizami scenariuszy wyjścia z grupy. Żyjemy i czeka nas mecz, który znów będzie trzymał w dużym napięciu. Moim zdaniem będzie najbardziej naturalny i miarodajny ze wszystkich. Piłkarzom puścił już turniejowy stres, który na początku daje się we znaki.
Taki mecz jak w Sewilli może nas zbudować na wyjazd do Sankt Petersburga i być może dalszą część turnieju?
Mentalnie na pewno, ale jestem przekonany, że piłkarsko to będzie zupełnie inne spotkanie. Szwedzi ustawią się w dziesięciu za linią piłki. Będzie nam bardzo trudno grać w ataku pozycyjnym. Albo trzeba będzie ich skontrować, albo złapać na wysoki pressing. Znów musimy zagrać dobrze jako kolektyw. To według mnie była główna różnica, jeśli spojrzymy na spotkania ze Słowakami i Hiszpanami. My wcale nie graliśmy tak tragicznie w Sankt Petersburgu. Po prostu przytrafiło nam się wiele kosztownych i dość prostych błędów indywidualnych, po których zabrakło asekuracji. Takiego pójścia w ogień kolegi jak miało to miejsce przeciwko Hiszpanii. W Sewilli kilka razy dopisało nam też szczęście, które jest potrzebne. To jest często ta cienka granica w futbolu, kiedy żegnasz się z turniejem lub grasz dalej. Twoja porażka wcale nie musi się opierać o złe przygotowanie fizyczne czy jakieś głębsze aspekty, na które lubimy zrzucać nasze porażki. Wystarczy rykoszet i jesteś na aucie.
Grałeś mecze wagi ciężkiej w kadrze jak ten z Hiszpanią - na EURO 2016 z Niemcami (0:0) czy Portugalią (1:1).
Osobiście lubię takie spotkania. Łatwiej jest się do nich przygotować mentalnie. Wiesz, że grasz z teoretycznie lepszym przeciwnikiem, dlatego nie musisz, a możesz. Dodatkowo chcesz pokazać, że możesz wejść na najwyższy poziom - zatrzymać najlepszych zawodników świata. Wiele zależy od koncentracji. Motywować się nie trzeba, bo to przychodzi samo. Jednak już przerzucając nieco ciężar na środowe spotkanie ze Szwecją - to ono pokaże, na co nas tak naprawdę stać i w jakim miejscu jesteśmy. To mecz podobnych drużyn. Damy radę albo nie. Nie trzeba dokonywać żadnych kalkulacji. Chłopaki zagrają na śmierć i życie. Wiadomo, że trzeba wziąć pełną pulę. Wierzę, że Paulo Sousa przygotuje dobry plan. Taki jak miał na Hiszpanię.
Z punktu widzenia obrońcy podobała Ci się nasza organizacja gry w Sewilli?
Tak, nie daliśmy Hiszpanii miejsca na rozbujanie się. Widać, że było to analizowane. Wyszliśmy do nich wysoko. Im bliżej ich pola karnego atakowaliśmy, tym wyglądaliśmy lepiej. Podobało mi się tak odważne podejście, bo kadra w ten sposób raczej wcześniej nie grała, a zdawało to egzamin. Po takim podejściu Karol Świderski miał świetną okazję, gdy po jego strzale piłka uderzyła w słupek. Wysoko podchodził też do odbioru Kamil Jóźwiak. Jasne, że kilka razy, w niskim ustawieniu, zakotłowało się pod naszą bramką, ale gospodarze nie mieli zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. Naprawdę trzeba docenić, że stworzyliśmy sobie sporo okazji właśnie po odważnym wyjściu do przeciwnika. Dobrze to świadczyło o planie na mecz i jak był on realizowany.
Kacper Kozłowski został najmłodszym uczestnikiem mistrzostw Europy.
Podoba mi się, że gra bez kompleksów. Chce mieć piłkę przy nodze. Nie ucieka od odpowiedzialności. Widać, że wiek nie ma znaczenia dla Sousy. Gra, bo jest dobry, posiada odpowiednią jakość i wie, jak wypełnić postawione przed nim zadania. Musiał mocno popracować w defensywie. Kradł cenne sekundy, kiedy nie wybijał na oślep, a brał piłkę, podciągnął ją kilka metrów i dał się sfaulować, jak w ostatniej akcji spotkania. Chłopak ma wielki luz w grze. Ale żeby go mieć, musisz dysponować odpowiednią jakością. Polska piłka będzie miała z niego pożytek.
Po zdobytej bramce Robertowi Lewandowskiemu zeszło ciśnienie? Był mocno krytykowany za występ ze Słowacją.
Można udawać, że nie, ale z pewnością poczuł ulgę. Teraz może będzie miał luźniejszą głowę. To najlepszy napastnik świata i wszystkich przyzwyczaił do perfekcyjnego wykańczania akcji, a ta z pierwszej połowy mu nie wyszła. W drugiej to już profesura przy walce z obrońcą. Bardzo mi się to podobało. Z perspektywy stopera wiem jak trudno jest napastnikowi wygrać taką sytuację. A “Lewy” ośmieszył Aymerica Laporte'a. Przestawił go jak juniora. Uwierz, że to niezwykle rzadka sytuacja na tym poziomie. Z reguły jest odwrotnie. Robert pokazał timing, siłę i spryt. Pełen szacun.
Zmieniałbyś skład na Szwecję?
Wiesz, że nie odpowiem na to pytanie. To drużyna Paulo Sousy. On najlepiej wie, co chce zagrać w Sankt Petersburgu i kto może mu zapewnić wykonanie zadania. Trzeba zaufać selekcjonerowi i tym piłkarzom, którzy dostaną szansę.
Co jest teraz najważniejsze przed meczem o wszystko?
Odpoczynek. Jak widziałem, ile chłopaki muszą się teraz najeździć, to jest to słabe. Kilka tysięcy kilometrów w podróży, a niektórzy grają spotkania u siebie. Dlatego trzeba położyć nacisk na regenerację, bo podróż zabiera mnóstwo sił. Lot to jedno, ale nie wszyscy dobrze znoszą zmianę miejsca do spania, a w kilka dni kładziesz się do łóżka w trzech różnych miastach. Do tego dochodzi mnóstwo innych czynników, o których może nawet niektórzy nie mają pojęcia. Każdy mecz to wielkie emocje. Po nim nie możesz spać. Potem wsiadasz do samolotu i zmieniasz otoczenie, a nawet strefę czasową. W Sankt Petersburgu są białe noce i mi osobiście spało się tam źle. Zmieni się też godzina meczu. To są małe rzeczy - dla jednych bez znaczenia, dla drugich nie. Szwedzi mieli dobę więcej na odpoczynek. Oby to nie przełożyło się na intensywność naszej gry.
Twój scenariusz na mecz ze Szwecją?
Według mnie będzie to długo dość ostrożny mecz. Będą decydowały detale. Nie spodziewajmy się wysokiego wyniku. Szwedzi też mają o co grać i nie będą szarżować. Gdybym w grze naszej kadry miał coś poprawić w porównaniu do meczu z Hiszpanią, to byłaby skuteczność. Okazji znów pewnie będzie mało. Trzeba trafiać niemal wszystko, co będziemy mieli.
***
Powyższy wywiad w dobrym składzie powstał we współpracy z marką Okocim. Więcej rozmów z tej serii znajdziecie TUTAJ.

Przeczytaj również