Najbardziej wyjątkowy piłkarz Realu Madryt? U Ancelottiego jest w życiowej formie. Latem może jednak odejść

Najbardziej wyjątkowy piłkarz Realu? U Ancelottiego jest w życiowej formie. Latem może jednak odejść
Mateusz Porzucek/Pressfocus
Choć u kolejnych trenerów Realu Madryt często był zapchajdziurą, dziś u Carlo Ancelottiego pełni niezwykle ważną rolę. Nacho Fernandez znajduje się w życiowej formie, choć niewykluczone, że to jego ostatnie miesiące w klubie. Na razie musi skupić się El Clasico. Transmisja z Klasyku w niedzielę 19 marca w Eleven Sports 1.
Madrytczyk z krwi i kości. Wychowanek “Los Blancos”. Czterokrotny mistrz Hiszpanii, pięciokrotny zwycięzca Ligi Mistrzów. W sumie zdobywca 21 trofeów. Nacho Fernandez z Realem Madryt wygrał dosłownie wszystko, co tylko się da. Może i przy tych sukcesach często pełnił rolę drugoplanową. Niemniej, od sezonu 2012/2013, kiedy został na stałe włączony do pierwszego zespołu “Królewskich”, każdego roku notuje przynajmniej po kilkanaście występów.
Dalsza część tekstu pod wideo
Obecny sezon wyglądał podobnie jak wiele poprzednich. W jego początkowej fazie znów najczęściej był rezerwowym, którego Ancelotti używał głównie do rotacji i wrzucał do składu wtedy, kiedy któryś z jego podstawowych zawodników nie domagał. Nacho, doskonale przyzwyczajony do takiego stanu rzeczy, cierpliwie jednak czekał. Na początku nowego roku nastąpił przełom. 33-latek zaczął występować regularnie i teraz to bardziej od decyzji samego piłkarza zależy jego przyszłość na Estadio Santiago Bernabeu. Latem wygasa mu bowiem kontrakt.

Szczególny przypadek

Real Madryt w ostatnich latach dał się poznać jako ekipa o bardzo stabilnej kadrze. Dość powiedzieć, że od momentu debiutu Nacho w pierwszym zespole, “Los Blancos” sprowadzili łącznie sześciu obrońców: Daniego Carvajala, Danilo, Ferlanda Mendy’ego, Edera Militao, Davida Alabę i Antonio Ruedigera. Spośród nich jedynie drugi nie występuje już w klubie. Reszta wciąż gra dla “Królewskich” i niewiele wskazuje na to, by w najbliższym czasie któryś, może ewentualnie Mendy, miał odejść.
O tym, jak długo Nacho jest zawodnikiem pierwszej drużyny “Królewskich”, najlepiej świadczy fakt, że debiutował w 2011 roku, jeszcze u Jose Mourinho. Mogący występować zarówno w środku, jak i na bokach defensywy defensor musiał wtedy rywalizować z prawdziwymi tuzami futbolu. Sergio Ramos, Pepe, Marcelo, do tego Alvaro Arbeloa, Raul Albiol czy świeżo zakupieni Raphael Varane i Fabio Coentrao. Trzeba przyznać, że to całkiem mocne towarzystwo, w którym młody obrońca zdołał jednak odnaleźć swoje miejsce.
Początkowo grę w seniorskim zespole łączył z występami w Castilli. To zmieniło się w sezonie 2013/2014, czyli w czasie pierwszej kadencji Carlo Ancelottiego. Wtedy też zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii, co oznaczało, że nie zdążył załapać się na “złote pokolenie”, które w latach 2008-2012 sięgnęło po dwa mistrzostwa Europy i wygrało mundial. Nacho przez dłuższy czas był zresztą poniekąd ucieleśnieniem tego, co nastąpiło po erze Carlesa Puyola. Traktowano go jako piłkarza solidnego, aczkolwiek z pewnością odstającego od wcześniejszej, silniejszej grupy defensorów.
- Myślę, że przypadek Nacho jest bardzo szczególny. Na pewno ze względu na swoją wydajność i wszechstronność bez wątpienia mógłby być etatowym piłkarzem pierwszego składu. Nie wychodząc poza Real, w obecnym sezonie gra lepiej od Davida Alaby czy Antonio Ruedigera. Być może brakowało i brakuje mu wciąż trochę charyzmy, ale choćby dzięki uniwersalności ma wszystko, by grać w wyjściowym składzie - mówi w rozmowie z nami zdecydowanym tonem Sergio Lopez de Vicente z “Diario AS”.

Uwielbiany

Do tego wyjściowego składu przez lata się jednak nie łapał. Początkowo spekulowano, że może odejść z Realu na wypożyczenie, by wreszcie regularnie grać. Zaś kiedy Ancelotti trafił po raz pierwszy do Madrytu, Nacho nie był może podstawowym zawodnikiem “Królewskich”, ale zdaniem wielu to właśnie “Don Carletto” wydobył z Hiszpana jego najlepsze cechy - boiskową waleczność i determinację. Tym samym doświadczony włoski szkoleniowiec przygotował u młokosa bazę, z której później wydatnie korzystał Zinedine Zidane.
O ile na arenie międzynarodowej 22-krotny reprezentant “La Furia Roja” uchodził za piłkarza wszechstronnego, lecz nie wybitnego, o tyle w Madrycie to postać uwielbiana. Nie powinno to zresztą zbytnio kogokolwiek dziwić. Spośród aktualnej kadry tylko Karim Benzema ma dłuższy staż w klubie. A nie możemy przy tym zapominać, że Nacho jest wychowankiem “Los Blancos”. Zawodnikiem, bez którego fani nie wyobrażają sobie “Królewskich”, będącym również ich odpowiedzią na kolejnych adeptów katalońskiej La Masii.
- Kibice Realu Madryt kochają Nacho, jest jednym z najbardziej lubianych piłkarzy całej drużyny. To madridista do szpiku kości. Poświęcił temu klubowi całe swoje życie. Tego lata zostanie podjęta decyzja, czy pozostanie w klubie, czy nie. Myślę, że do końca sezonu dostanie naprawdę sporo szans i nie będą one wynikać jedynie ze względu na jakieś “gwarancje” minut. Carlo Ancelotti bardzo go ceni, jest wręcz fundamentalną osobą w karierze Nacho, a ten od początku mu zaufał. Nie wiem, gdzie byłby teraz 33-latek, gdyby nie Ancelotti - uważa Lopez de Vicente.

Gwarancja

Nic nie może jednak wiecznie trwać. To, że Nacho od stycznia występuje regularnie niemal od deski do deski w każdym spotkaniu, nie może zakrzywiać rzeczywistości. W pierwszej części obecnego sezonu Hiszpan był w zespole Ancelottiego jedynie postacią epizodyczną. Sprowadzeni latem do zespołu Alaba i Rudiger grali dużo więcej, mimo że nie prezentowali wcale wyższej formy. W mediach na Półwyspie Iberyjskim pojawiały się informacje na temat tego, że 33-latek nie potrafi zaakceptować takiej decyzji i być może wkrótce zdecyduje się opuścić Real.
Taka okazja z łatwością mogłaby się nadarzyć już tego lata. Nacho akurat kończy się umowa z “Królewskimi”, a przy obecnej formie z pewnością nie narzekałby na brak zainteresowania ze strony innych zespołów. Już wcześniej sporo mówiło się o zainteresowaniu ze strony włoskich klubów. Serie A wydaje się zresztą ligą, w której defensor o profilu Nacho powinien świetnie się odnaleźć.
Tutaj jednak ważnym aspektem pozostaje fakt, że to nie tylko fanatycy “Los Blancos” uwielbiają Nacho. On sam również kocha ich, cały Madryt, a Real to klub jego życia. W dodatku wspomniany Ancelotti, choć w pierwszej części sezonu mógł go irytować wspomnianym brakiem szans, jest jednak trenerem, u którego piłkarz zawsze prezentował najwyższą formę. W tym sezonie “Carletto” dodatkowo kilka razy powierzał mu opaskę kapitańską.
- Czuję, że przy rozmowach o nowym kontrakcie te minuty będą miały spore znaczenie. Nie będzie tu jednak chodziło o minuty z obecnego sezonu, ale o te… w przyszłym. Obstawiam bowiem, że jeśli Nacho podpisze nową umowę, to zagwarantuje sobie w niej odpowiednią liczbę występów. Obserwując go w ostatnich miesiącach, da się wyczuć, że być może coraz bardziej przekonuje się do odejścia. Może chcieć poszukać nowych wyzwań i odejść z zespołu. Niemniej na pewno obie strony zasiądą jeszcze do rozmów - podsumowuje nasz hiszpański rozmówca.
Co ciekawe, Nacho właśnie po kilku latach przerwy dostał powołanie do reprezentacji Hiszpanii. Docenił go nowy selekcjoner Luis de la Fuente.

Przeczytaj również