Najlepsza łączona XI przed El Clasico. Przewaga FC Barcelony. "Wzniósł się na niebotyczny poziom"

Najlepsza łączona XI przed El Clasico. Przewaga Barcelony. "Wzniósł się na niebotyczny poziom"
charnsitr / Shutterstock.com
Już w niedzielę kolejne El Clasico. Przed starciem na Camp Nou Barcelona ma aż dziewięć punktów przewagi nad Realem i widać to w naszej jedenastce złożonej z najlepiej obecnie dysponowanych piłkarzy obu klubów. Uwaga: nie ma w niej Roberta Lewandowskiego. Transmisja meczu FC Barcelona - Real Madryt 19 marca w Eleven Sports 1.
Bo i być "Lewego" nie mogło, skoro opieramy się na aktualnej dyspozycji. Zastanawialiśmy się w ogóle, czy uwzględniać w naszej zabawie któregoś ze środkowych napastników (cóż za dziwne czasy nastały), ale ostatecznie stawiamy na tradycyjne ustawienie 4-3-3, w którym zazwyczaj grają oba zespoły.
Dalsza część tekstu pod wideo
Podobną, łączoną jedenastkę ułożyliśmy w październiku, przed pierwszym w tym sezonie ligowym Klasykiem (można przypomnieć ją sobie TUTAJ) i wówczas znalazło się w niej sześciu graczy Realu i pięciu Barcelony. Teraz proporcje się zmieniły i to pomimo lepszej postawy "Królewskich" w Europie oraz wizerunkowego kryzysu, który trawi "Dumę Katalonii".

Bramkarz: Marc-Andre ter Stegen (Barcelona)

Ta sama śpiewka, co jesienią: i ter Stegen, i Thibaut Courtois to wybitni fachowcy, ale w tym sezonie musimy postawić na zaledwie 11 dni starszego Niemca, bo wzniósł się on po prostu na niebotyczny poziom. Dosłownie w każdym meczu notuje kilka interwencji, które pozwalają Barcelonie notować kolejne zwycięstwa 1:0.
"MAtS" zachował w tym sezonie 19 czystych kont w 25 ligowych meczach (w tym osiem w ostatnich 10). Thibaut - sześć w w 19 występach. Niemiec wpuszcza średnio 0,32 gola na 90 minut. Belg - 0,84 gola. Bramkarz "Barcy" broni średnio 89,5% strzałów oddawanych na jego bramkę. Golkiper Realu - 81,5%. Dlatego u nas też wygrywa ter Stegen. Jest niesamowity.

Prawy obrońca: Jules Kounde (Barcelona)

Dani Carvajal nadal gwarantuje równy, wysoki poziom, ale tym razem musi uznać minimalną przewagę Kounde, który jest w zasadzie nie do ruszenia na prawej obronie "Barcy". Trochę z braku laku, bo w klubie nie ma zawodników, którzy mogliby z nim powalczyć na tej pozycji, a sam Francuz nie ukrywa, że nadal czuje się stoperem i woli grać na środku. I zapewne w niedzielę ponownie dostanie taką szansę, bo Xavi na mecze z Realem konsekwentnie zamienia go pozycjami z Ronaldem Araujo.
Niezależnie od pozycji Kounde wygląda najlepiej właśnie, gdy obok gra potężny Urugwajczyk. Nie tylko coraz chętniej pomaga w ofensywie (choć nigdy nie będzie się w nią angażował tak jak Alba czy Balde), ale nigdy nie zapomina, by wrócić, zaasekurować, a gdy trzeba nawet wybić piłkę z linii, czym już kilka razy w tym sezonie pomógł Ter Stegenowi.

Środkowy obrońca: Ronald Araujo (Barcelona)

W zasadzie moglibyśmy zamienić go miejscami z Kounde i w niedzielę zapewne tak będzie. Zadaniem Araujo będzie zneutralizowanie Viniciusa Juniora. Ten pomysł Xaviego sprawdził się już w zeszłym sezonie, a także w styczniowym finale Superpucharu Hiszpanii (3:1 dla Barcelony) i w niedawnym półfinale Pucharu Króla (1:0).
Gdy raz Urugwajczyka zabrakło w El Clasico w październiku, Real wygrał 3:1. Z 30 bramek straconych w tym sezonie przez "Barcę" tylko 11 padło z Araujo na boisku. Jego siła, dynamika i pewność siebie sprawiają, że jest jednym z najtrudniejszych do przejścia obrońców w lidze. W Barcelonie twierdzą wręcz, że najlepszym na świecie.

Środkowy obrońca: Eder Militao (Real Madryt)

Ale dokładnie to samo o Ederze Militao mówi Carlo Ancelotti. Brazylijczyk to pierwszy przedstawiciel Realu w naszej "jedenastce", choć długo zastanawialiśmy się, czy obok niego nie postawić na Antonio Ruedigera (forma Niemca wyraźnie poszła w górę), na prawą stronę przesunąć Araujo, a zrezygnować z Kounde. Ostatecznie jednak zadecydowało 11 bramek straconych mniej przez Barcę. W grze do końca był też Andreas Christensen, czyli transferowy strzał w dziesiątkę Mateu Alemany'ego. On i Ruediger są naprawdę blisko na ławce rezerwowych.
Natomiast Militao już od dawna pokazuje, że Real wiedział, co robi, ściągając go już blisko trzy lata temu z FC Porto za 50 milionów euro. Brazylijczyk wyrósł na godnego zastępcę Sergio Ramosa. I to w każdym aspekcie gry, bo rozkręcił nam się pod względem zdobytych bramek. W tym sezonie ma ich już sześć - więcej niż wszyscy stoperzy Barcelony razem wzięci. Jest też drugim graczem w La Liga pod względem liczby zablokowanych strzałów. Na ten moment prawdopodobnie to w ogóle najlepszy piłkarz Realu w tym sezonie. Kot.

Lewy obrońca: Alejandro Balde (Barcelona)

Ferland Mendy od dawna jest kontuzjowany. David Alaba też raczej nie zdąży wrócić na El Clasico. Realnie rozważaliśmy wstawienie do naszej "XI" uniwersalnego żołnierza "Carletto", czyli Nacho Fernandeza - za niezawodność i za asystę przy golu na 3:1 z Espanyolem. Ostatecznie jednak triumfuje przebojowość i dynamika Alexa Balde, a więc te atuty, którymi wygrywa rywalizację z Jordim Albą na lewej obronie.
19-latek jest nie tylko czołowym dryblerem zespołu, ale ma też świetną technikę użytkową, co pokazuje coraz częściej, jak choćby w meczu z Athletikiem efektownie "sklejając" wysoką piłkę z rywalem na plecach. Patrząc na formę Ansu Fategio czy Ferrana Torresa, Balde wyrasta nam na kluczową postać w ofensywie na lewym skrzydle Barcelony. Z Realem zaliczy 40. występ w pierwszym zespole. Być może czas na pierwszego gola?

Środkowy pomocnik: Frenkie de Jong (Barcelona)

Latem "Barca" próbowała namówić go do transferu do Manchesteru United, ale Holender się uparł i postanowił udowodnić wszystkim, że zrobi jeszcze karierę na Camp Nou. I miał rację. W tym sezonie rozkwita, służy mu system z czterema nominalnymi pomocnikami, który (trochę zmuszony potrzebą chwili) wymyślił Xavi. Złapał luz i częściej (choć nadal nie w każdym meczu) pokazuje atuty, z których znali go w Ajaksie.
Frenkie umie się ustawiać, być cały czas "pod grą" i swoimi charakterystycznymi, kilkunastometrowymi rajdami z piłką rozrywać formacje obronne przeciwników. Jak bardzo mądry to piłkarz, jak świetnie kontroluje piłkę i jak jest ważny dla Barcelony najlepiej widać, gdy jego grę ogląda się ze stadionu, gdy można nie podążać za okiem kamery i skupić się tylko na nim. Jak się okazuje, może wcale nie musi być zmiennikiem Sergio Busquetsa, może grać obok niego i obaj mogą wyglądać dobrze. Ale w naszym zestawieniu obu nie zmieścimy, więc stawiamy na Holendra.

Środkowy pomocnik: Luka Modrić (Real Madryt)

Gdyby Pedri zdążył wykurować się na El Clasico, to zapewne postawilibyśmy na niego, bo to od niego najwięcej zależy w ofensywie Barcelony. Ale według najnowszych informacji rewelacyjny 20-latek jednak nie jest gotów do gry, dlatego za niego wskakuje przedstawiciel Realu - powiedzielibyśmy, że wskakuje "starsza i bardziej utytułowana wersja Pedriego", ale to byłby brak szacunku dla starzejącego się jak wino Luki Modricia. Chorwat, gdy ma swój dzień, nadal potrafi po profesorsku schować do kieszeni drugą linię przeciwników, co pokazał choćby w niedawnym dwumeczu z Liverpoolem.
Modrić nie ma może tak wyśrubowanych statystyk podań jak Toni Kroos, ale jest lepszy pod względem strzelonych goli, dlatego z tej dwójki weteranów stawiamy na niego. To drugi najskuteczniejszy pomocnik Realu po Fede Valverde, który jednak osiem ze swoich 12 goli w tym sezonie strzelił przed mundialem (a trzy z czterech po mundialu wbił w Klubowych MŚ przeciw Al-Ahly i Al-Hilal). Gdyby Urugwajczyk utrzymał formę z jesieni, to na pewno znalazłby się w naszej drużynie, ale obecnie nie ma w niej dla niego miejsca.

Środkowy pomocnik: Aurelien Tchouameni (Real Madryt)

W naszym zespole trzeba zachować równowagę i ktoś musi w nim odpowiadać za destrukcję. Wybieramy Tchoumaniego kosztem Eduardo Camavingi, bo jest bardziej odpowiedzialny od rodaka (podaje z 93-procentową celnością), rzadziej zdarzają mu się błędy w ustawieniu. Przez problemy zdrowotne nie zaczyna każdego meczu w tym roku w wyjściowym składzie (był choćby oszczędzany w rewanżu z Liverpoolem), ale gdy jest na boisku, to nikt w Madrycie nie tęskni za Casemiro.
Dobrze by było, gdyby jeszcze częściej decydował się na tak odważne zagrania w ofensywie jak to podanie zewnętrzną częścią buta, po którym gola strzelił ostatnio Militao. Wydaje się, że Francuz, sprowadzony przed sezonem za 80 milionów euro z Monaco, jest coraz bliższy powrotu do formy sprzed mundialu i to on wskakuje do naszej XI o włos wyprzedzając też Gaviego z "Barcy".

Prawoskrzydłowy: Raphinha (Barcelona)

Jeszcze miesiąc-dwa temu większość kibiców "Barcy" zgodnie uznawała postawę Brazylijczyka za rozczarowanie. Nadal trudno jednoznacznie go ocenić, nie jest na pewno tak przebojowym skrzydłowym jak jego rodak z Realu, ale liczby mówią jasno - Raphinha w ostatnich tygodniach jest po prostu najważniejszym, ofensywnym graczem Barcelony.
Gdy ciągle niedostępny jest Ousmane Dembele, gdy pod formą jest Robert Lewandowski, to na barki byłego piłkarza Leeds spada ciężar strzelania goli i on ten ciężar umiejętnie unosi. W ostatnich pięciu ligowych meczach, które zaczynał w wyjściowym składzie, strzelał gole. W sumie ma już w tym sezonie dziewięć bramek i dziewięć asyst. Żaden piłkarz w tym sezonie La Liga nie zaliczył tylu podań w pole karne, co Raphinha. I ostatnio te jego podania i trafienia odpowiadają w stu procentach za bramkowy dorobek "Blaugrany".

Lewoskrzydłowy: Vinicius Junior (Real Madryt)

Najbardziej przebojowy i pewny siebie skrzydłowy w lidze. Prowokator, boiskowy cwaniak, nielubiany przez kibiców poza Bernabeu i poniewierany przez obrońców pozostałych 19 klubów Primera Division. Ciągle towarzyszą mu kontrowersje, ale dla Realu od dawna jest bezcenny. Nie ma takiej statystyki ofensywnej, w której nie byłby w czołowej dziesiątce ligi, a w niektórych - jak wygrane pojedynki, podania progresywne, udane rajdy i wywalczone faule - jest liderem.
Ancelotti twierdzi, że obecnie to najlepszy piłkarz na świecie. Pewnie to przesada, ale na pewno Xavi może po cichu zazdrościć Carlo takiego lewego skrzydłowego. Teraz jednak przed Vinim trudne zadanie. Z Barceloną zazwyczaj zawodzi. Ma już w karierze 12 występów w "El Clasico" i tylko dwa gole i żadnej asysty. Trudniej tańczy się z Araujo niż z Trentem Alexandrem-Arnoldem.

Środkowy napastnik: Karim Benzema (Real Madryt)

Tu mieliśmy największy zgryz. Przed sezonem zacieraliśmy ręce na epicko zapowiadającą się walkę o Trofeo Pichichi pomiędzy Karimem Benzemą i Robertem Lewandowskim. Tymczasem Polak jakby opróżnił magazynki przed mundialem, a Francuz co chwilę jest niedostępny - kuruje się albo regeneruje przed Ligą Mistrzów. "Lewy" w ostatnich pięciu ligowych występach strzelił tylko jednego gola, a Karim - dwa.
Ostatecznie stawiamy na Benzemę, bo gdy gra, to więcej od niego zależy w ofensywie Realu. Nie jest tym samym napastnikiem, co w zeszłym sezonie, ale i tak jest bardziej aktywny i zaangażowany niż Polak, który w ostatnich tygodniach jest cieniem samego siebie. Zresztą on sam ma tego świadomość. Chyba najlepszy występ w 2023 roku zaliczył w Superpucharze Hiszpanii właśnie z Realem, kiedy zaliczył asystę przy bramce Gaviego, a potem sam trafił na 2:0. Dobrze by było, gdyby w niedzielę do tego nawiązał i wyrwał się z przeciętności.
łączona XI el clasico 19.03 2
własne

Przeczytaj również