Hajto chce posadzić go na ławce, a on ciągnie grę reprezentacji. Polak w czołówce europejskich klasyfikacji

Hajto chce posadzić go na ławce, a on ciągnie grę reprezentacji. Polak w czołówce europejskich klasyfikacji
Paweł Andrachiewicz / PressFocus
Polska gra nieźle - chwalimy Kamila Jóźwiaka. Polska gra kiepsko - Kamil Jóźwiak jest często jednym z nielicznych, którzy nie zawodzą. Skrzydłowy Derby County wyrósł w ostatnim czasie na czołowego reprezentanta naszego kraju. Pokazują to statystyki. Potwierdzają wystawiane przez nas oceny pomeczowe.
Jóźwiak w kadrze debiutował jeszcze w 2019 roku, ale rozegrał wówczas tylko kilka symbolicznych minut w spotkaniu ze Słowenią. Na dobre w reprezentacji rozgościł się dopiero rok później. Na przestrzeni kilku dni uzbierał 161 minut podczas starć z Holandią i Bośnią. Nie miał więc okresu ochronnego. Nie mógł zacząć od rozgrzewki w meczach towarzyskich. Od razu rzucono go na głęboką wodę.
Dalsza część tekstu pod wideo

Oczekiwane konkrety

Dziś - kilka miesięcy później - Jóźwiak ma na swoim koncie 11 występów z orzełkiem na piersi. Osiem razy wychodził w podstawowym składzie. Wciąż jest więc na początku swojej drogi, ale zaczyna ona wyglądać naprawdę obiecująco. W ostatnich trzech meczach reprezentacja Polski zdobyła siedem bramek, a były skrzydłowy Lecha miał udział przy pięciu z nich.
  • vs Holandia - gol
  • vs Węgry - gol, asysta*, asysta drugiego stopnia
  • vs Andora - asysta
* przy golu Krzysztofa Piątka oficjalnie nie można zaliczyć Jóźwiakowi asysty, bo po jego dośrodkowaniu piłkę delikatnie trącił Grzegorz Krychowiak, ale to podanie skrzydłowego było tu kluczowe.
- Bardzo dobry mecz Jóźwiaka. Przeprowadził fantastyczny rajd, który otworzył wynik spotkania, imponując szybkością i spokojem w polu karnym. Ale później nie spuścił całkowicie z tonu. Dał się faulować, wychodził Recy na klepki, fajnie wracał do obrony. Przygasł dopiero pod koniec - pisaliśmy po domowym meczu z Holandią.
Za ten występ Jóźwiak otrzymał od nas notę 7. Najwyższą z polskiego zespołu (wspólnie z Przemysławem Płachetą). Po niedawnym starciu z Węgrami nikt nie mógł już natomiast liczyć na taką ocenę jak pomocnik Derby County (8). I to mimo tego, że na boisku pojawił się dopiero w 59. minucie.
- W dwie minuty zrobił więcej niż niemrawy i śpiący Szymański w godzinę. Udział przy pierwszym golu, świetne wykończenie przy drugim, do tego efektowna i efektywna "klepka" z Bereszyńskim przy trzecim. Wejście smoka skrzydłowego Derby. Tak powinien grać zawodnik ustawiony na boku boiska - pisaliśmy w czwartek.
Po ostatnim spotkaniu z Andorą lepiej oceniliśmy tylko Roberta Lewandowskiego (8). Jóźwiak dostał notę 7.
- Znów jeden z najjaśniejszych punktów reprezentacji. Ten chłopak wbija się do pierwszego składu u Paulo Sousy i czujemy, że pozostanie w nim na długo. Mógł się dziś podobać. Najwięcej "szarpał", najlepiej dryblował, jeśli ktoś zrobił dziś na nas pozytywne wrażenie, to obok Roberta Lewandowskiego właśnie Kamil Jóźwiak - argumentowaliśmy.
Po dwóch kolejkach eliminacji były gracz “Kolejorza” znalazł się też na szczycie klasyfikacji najczęściej faulowanych piłkarzy naszej kadry (i na drugim miejscu wśród zawodników wszystkich drużyn). Ponadto zaliczył cztery kluczowe podania - także najwięcej w zespole Paulo Sousy. Pod tym względem - przed rozpoczęciem trzeciej serii gier - był piąty w całej stawce eliminacyjnej.

Wejście bez kompleksów

We wcześniejszych spotkaniach Jóźwiak też potrafił wybić się ponad przeciętność, ale brakowało mu liczb, bo zaliczył jedynie asystę w meczu z Bośnią. Po nim - podobnie jak po drugiej potyczce z tym rywalem - też poświęciliśmy mu kilka miłych słów.
- Trzeci występ w kadrze, drugi w pierwszym składzie, zero kompleksów, sporo udanych akcji. Bardzo pozytywny występ Kamila Jóźwiaka. Złośliwi będą mu wypominać kiks w defensywie, ale bądźmy poważni, patrzmy na grę "Józia" z przodu. A zasługuje ona na pochwały, bez dwóch zdań. Gdy drużynie nie szło, to właśnie skrzydłowy - jeszcze - Lecha Poznań dawał sygnał do ataku. "Rwał" w ofensywie, szukał partnerów, dryblował, myślał za dwóch. Zaliczył kilka nadzwyczaj udanych akcji i siał spustoszenie w bośniackich szeregach - pisaliśmy po wyjazdowym meczu w Zenicy.
Tak ocenialiśmy Jóźwiaka po jego dotychczasowych występach, wyłączając epizod przeciwko Słowenii oraz kilka minut rozegranych z Finlandią, bo wtedy grał zbyt krótko (skala 1-10):
  • vs Holandia (W) - 5
  • vs Bośnia i Hercegowina (W) - 7
  • vs Włochy (D) - 2
  • vs Bośnia (D) - 7
  • vs Ukraina (D) - 6
  • vs Włochy (W) - 2
  • vs Holandia (D) - 7
  • vs Węgry (W) - 8
  • vs Andora (D) - 7
Zawiódł więc całkowicie w obu meczach z Włochami, ale - nie oszukujmy się - jako cały zespół zagraliśmy wtedy fatalnie (na wyjeździe) i przeciętnie (u siebie). Rewelacji nie było podczas debiutu od pierwszej minuty w Amsterdamie, choć i tam zdarzyło się kilka przebłysków. W pozostałych spotkaniach Jóźwiak grał już jednak dobrze. Jego średnia ocen to 5.66, ale wyraźnie zaniżają ją dwie wspomniane potyczki z Italią.
Reprezentacja Polski
własne

Jeden z najlepszych

Co ciekawe, dokładnie tyle samo występów w reprezentacji Polski zaliczył Sebastian Szymański, który miał może dobre wejście do kadry, ale od dłuższego czasu zawodzi. Inna sprawa, że chyba niepotrzebnie próbujemy robić z niego skrzydłowego. Jóźwiak miał już udział przy pięciu golach (licząc tylko gole i asysty), a Szymański przy dwóch. O innych skrzydłowych trudno tu dyskutować, bo dostawali jednak szanse w dużo mniejszym wymiarze czasowym. Choć trzeba oddać choćby Kamilowi Grosickiemu, że - na przestrzeni ostatnich miesięcy - potrafił błysnąć w rywalizacji z Finlandią (trzy gole) oraz Bośnią (gol i asysta).
Trudno nie oprzeć się jednak wrażeniu, że Jóźwiak to w ostatnich miesiącach najlepszy - obok Roberta Lewandowskiego - piłkarz reprezentacji Polski. A i tak wydaje się, że ma jeszcze rezerwy. Jeśli nie spuści z tonu, będzie pewniakiem do miejsca w składzie na nadchodzące Euro. I zawodnikiem, który może obsadzić jedno ze skrzydeł na lata.
Tym bardziej absurdalne są wobec ostatniej dyspozycji Jóźwiaka słowa Tomasza Hajty, który twierdzi, że pomocnik Derby nie powinien grać w pierwszym składzie naszej kadry, bo "brakuje mu liczb" w klubie.

Przeczytaj również