Największy sukces Antonio Conte. Ten ruch uratował Tottenhamowi sezon. "To wzór, tego brakowało"

Największy sukces Antonio Conte. Ten ruch uratował Tottenhamowi sezon. "To wzór, tego brakowało"
Sam Bibby/Focus Images/MB Media/PressFocus
Po katastrofalnym starcie sezonu dla Harry’ego Kane’a i Tottenhamu wydawało się, że “Koguty” przeczekały idealny moment, by pozwolić swej największej gwieździe na odejście. Teraz jednak wraca stary, dobry lider Spurs. Anglik to ostatnich tygodniach jeden z najlepszych piłkarzy Premier League - w dużej mierze dzięki świetnej współpracy z Antonio Conte.
Jeszcze niedawno wydawało się, że sezon 2021/22 będzie w wykonaniu Harry’ego Kane’a prawdziwą katastrofą. Liczby Anglika wyglądały fatalnie, a Tottenham miał ogromne problemy, zwłaszcza na początku sezonu. Zatrudnienie Antonio Conte zmieniło jednak sytuację. Teraz perspektywy na przyszłość rysują się w lepszych barwach, a kapitan reprezentacji Anglii ponownie wygląda na gotowego, by pociągnąć zespół ku czołówce ligowej.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ostatnie sześć występów Kane’a w Premier League to udział w dziewięciu golach. Trudno więc dziwić się, że włoski menedżer regularnie go komplementuje. Harry to ktoś więcej niż tylko lider na boisku. To zawodnik umiejący zarazić partnerów swym niesamowitym profesjonalizmem. I właśnie dlatego jest tak kluczowy dla odrodzenia “Kogutów”.

Degrengolada

Zatrudnienie na stanowisku menedżera Nuno Espirito Santo przed startem sezonu wzbudziło pewne wątpliwości. Okazały się one uzasadnione, bo Portugalczyk był wyborem nietrafionym. Początek rozgrywek przyniósł ekipie Spurs wiele znaków ostrzegawczych, które poskutkowały pożegnaniem byłego opiekuna Wolves. Mecze londyńczyków w pierwszych kolejkach przypominały obronę Częstochowy - niezależnie od końcowego wyniku. Pierwsze wygrane, przeciwko Manchesterowi City i Wolves, przyniosły łącznie 43 strzały rywali. Pomimo dwóch czystych kont, zwiastowało to nadchodzące problemy. A na te nie musieliśmy długo czekać.
Z biegiem czasu Crystal Palace, Chelsea i Arsenal obnażyły problemy Tottenhamu. Długimi okresami wydawało się, że zespół dzielił się na dwie części - broniącą i atakującą, między którymi nie było praktycznie żadnego połączenia. Problem w tym, że “grupa ofensywna” składała się z dwóch ogniw: Heung-min Sona i Kane’a. To nie mogło wypalić.
Anglik wydawał się kompletnie zagubiony, wręcz nieswój. Przed startem rozgrywek spekulowano, że będzie chciał zmienić barwy klubowe. Donoszono nawet o buncie i omijaniu przez niego treningów. Boiskowa degrengolada i fakt, że 28-latek nie umiał się w niej odnaleźć, tylko potęgowały wrażenie, że wreszcie nadchodzi dzień, w którym fenomenalny napastnik zmieni barwy klubowe.
W obliczu wszechobecnej frustracji prezes Daniel Levy zdecydował się więc na zdecydowany krok. Pożegnał nowo zatrudnionego menedżera po przegranej w 10. serii gier z Manchesterem United. Niedługo potem podpisał umowę z Antonio Conte. I właśnie ta zmiana okazała się kluczowa dla losów sezonu całego Tottenhamu, jak i jego boiskowego lidera. Problemy sprzed kilku miesięcy zdają się już odległe.

Stary, dobry Kane

Nie od razu układało się odblokować napastnika, ale poprawa wyników była właściwie natychmiastowa. Pod wodzą Nuno Espirito Santo Spurs zdobywali 1,5 punktu na mecz. Od momentu zatrudnienia Conte inkasują niecałe dwa. A pierwszą porażkę w lidze zaliczyli dopiero w 10. meczu za kadencji Włocha. Z kolei Kane na debiutanckiego gola w Premier League u nowego menedżera (i zarazem drugie ligowe trafienie w obecnym sezonie) musiał czekać do piątego meczu pod jego batutą.
Po lekkiej zwyżce formy w grudniu, Harry trochę przyhamował, a “Koguty” przegrały trzy mecze z rzędu i ponownie pojawiły się wątpliwości - a może to tylko zryw i ten sezon dla Kane’a jest już stracony? Wtedy jednak nadszedł mecz z Manchesterem City, przełomowy, jeśli chodzi o wiarę w obozie Tottenhamu w udany sezon, a także pewność siebie samego napastnika. Jego dublet dał wygraną i nawet późniejsza przegrana z Burnley nie podłamała ekipy Conte. Wrócił stary, dobry Kane. A wraz z nim przekonujący Tottenham.
W ostatnich sześciu meczach ligowych Anglik strzelił pięć goli i zaliczył cztery asysty. Jego drużyna wygrała pięciokrotnie, uznając wyższość jedynie Manchesteru United, prowadzonego do wygranej hattrickiem Cristiano Ronaldo. Do tego w tym czasie londyńczykom udało się strzelić aż 21 goli, co daje 3,5 trafienia na mecz!
Cały zespół przeszedł przemianę, zaś pojawienie się w nim Dejana Kulusevskiego znacznie wspomogło i ożywiło atak. Kane wreszcie nie jest odizolowany. Króluje w polu karnym, ale wykorzystuje też elementy wprowadzone do jego gry przez Jose Mourinho. U Portugalczyka zaczął regularnie cofać się po piłkę i uruchamiać szybkich partnerów, najczęściej Sona. Pojawiały się sugestie, że “The Special One” w ten sposób “zabija” w nim ducha super strzelca. Tymczasem Anglik gra teraz pierwsze skrzypce i do łatki rewelacyjnego snajpera dokłada ważny udział w budowaniu ataków. Pod tym względem można nawet powiedzieć, że to zawodnik “ulepszony”.

Lider, jakiego potrzeba

Antonio Conte nie ma wątpliwości, że jego koncepcja gry musi opierać się właśnie na 28-letnim kapitanie reprezentacji Anglii. Dlatego postarał się przygotować system pozwalający wycisnąć z niego maksimum. Na efekty trzeba było trochę czekać, lecz wreszcie nadeszły.
- Zaczyna łapać nić porozumienia z zespołem, przyzwyczajać się do naszego stylu gry. W każdym meczu ma dużo szans na poprawienie swojego dorobku, strzelanie goli i to, aby poczuć radość. Widzę, że czuje radość z występów z nami i z kolegami z boiska w związku z tym, jak gramy - mówił w połowie marca Włoch, cytowany przez “Evening Standard”.
Sam piłkarz również widzi efekty pracy z Conte. Tydzień po przytoczonych słowach trenera sam podzielił się swoimi odczuciami.
- Antonio to świetny trener, od momentu, w którym do nas przyszedł, świetnie się dogadujemy. Przyniósł swoje pomysły na grę i nowy sposób na mnie, więc z pewnością nauczyłem się pod jego wodzą nowych aspektów - cytował słowa Anglika portal “Football Italia”.
- Czuję, że jestem w lepszej formie fizycznej, ciężko trenujemy każdego dnia, czuję tego efekty - w kwestii samopoczucia fizycznego i nawet mentalnego. Jak zawsze, czuję, że mogę wciąż się rozwijać i Antonio to z pewnością trener, który będzie cię dalej naciskał, byś przesuwał swe limity. Świetnie mieć takiego trenera - kontynuował Kane.
Gwiazdor Tottenhamu w ostatnich tygodniach pokazuje pełnię swoich umiejętności. Nie może więc dziwić, że w marcu został wybrany najlepszym zawodnikiem miesiąca Premier League. Conte i Tottenham mają lidera, który zagubił się na początku rozgrywek. Kane to wzór dla kolegów, ciągnący ich w górę.
- Przede wszystkim lubię go jako osobę. Mówimy o bardzo utalentowanym piłkarzu. Często jednak zawodnicy z ogromnym talentem nie chcą ciężko pracować. Nie chodzi o to, że chcą mieć mniej pracy, ale czasami potrafią być leniwi - tłumaczył menedżer Spurs po spotkaniu z Newcastle przed kamerami “Sky Sports”. - Od mojego pierwszego dnia stanowił przykład. Możesz myśleć, że to coś normalnego, ale wcale nie. To wielki wzór dla partnerów z drużyny i widać jego wolę, by być konkurencyjnym.
W obecnej sytuacji wygląda na to, że spekulacje o chęci odejścia z Tottenhamu możemy zostawić w przeszłości. “Koguty” mają trenera, który potrafi wyciskać 110% z dostępnej kadry. A jego największy gwiazdor zapewne chce zobaczyć, na ile będzie stać zespół ułożony w stu procentach na modłę Conte.
Sam piłkarz pozytywnie odczuwa efekty współpracy z byłym trenerem Juventusu czy Interu. Przed jego przyjściem do klubu miał na koncie zaledwie jednego ligowego gola. Przed Świętami Bożego Narodzenia zdołał tylko podwoić swój dorobek bramkowy. Tymczasem teraz włączył się do walki tytuł wicekróla strzelców Premier League. W klasyfikacji kanadyjskiej już jest na jej podium. Uratował sezon, który wydawał się stracony. Zarówno dla siebie, jak i całego klubu. A to jeszcze nie koniec.

Przeczytaj również