Nikt nie zarobił tylu pieniędzy na talentach! La Masia daleko w tyle, dziś najlepsza akademia jest w Lizbonie

Nikt nie zarobił tylu pieniędzy na talentach! La Masia daleko w tyle, dziś najlepsza akademia jest w Lizbonie
Oleh Dubyna/shutterstock.com
Portugalscy giganci zdobyli reputację klubu z najlepszym programem szkolenia młodzieży w Europie i czerpią z tego nadzwyczajne korzyści finansowe. Oto, na czym polega fenomen akademii Benfiki.
- Spójrzcie na takiego Edersona. Kiedy tu przychodził, był tylko prostym chłopakiem z faweli, zbyt bojaźliwym, aby opuszczać pole karne. Teraz podejmuje większe ryzyko, niż ktokolwiek inny w Premier League. A Bernardo Silva? Sprzedaliśmy go do Monaco i po kilku tygodniach mówił w telewizji po francusku. Ten klub pozwala dzieciakom rozwijać wszelkie umiejętności życiowe.
Dalsza część tekstu pod wideo
Luis Nascimento, trener młodzieży w Benfice jest dumny z każdego z podopiecznych, którzy opuścili rodzinne gniazdo i wyfrunęli robić zawrotne kariery w Europie. Trzeba przyznać, że grupa wychowanków lizbońskiej akademii rozrosła się do potężnych rozmiarów.

Miliard euro za wychowanków

Klubowy kampus może pochwalić się niezwykłym rekordem w produkcji talentów. W listopadzie 2020 r. Międzynarodowe Centrum Studiów Sportowych (CIES) przyznało Benfice najwyższą ocenę za prowadzenie akademii spośród wszystkich klubów z 31 najlepszych europejskich lig, a brano pod uwagę liczbę wyszkolonych graczy, ich wiek i osiągnięty wynik sportowy. W tyle zostały renomowane marki: De Toekomst, czyli słynna świątynia młodzieżowego futbolu w Amsterdamie oraz barcelońska La Masia.
Lista gwiazd wyprodukowanych na ich 19-hektarowym terenie w Quinta da Trindade, pół godziny jazdy przez rzekę Tag od centrum Lizbony, jest naprawdę oszałamiająca. Z uprzejmością korzystają z nich przede wszystkim ekipy z Premier League. I tak np. Manchester City jest domem dla czterech absolwentów akademii Benfiki: Rubena Diasa, Bernardo Silvy, Edersona i Joao Cancelo. W defensywie Manchesteru United Ole Gunnar Solskjaer stawia na Victora Lindelofa, zaś w Wolverhampton od momentu transferu pewne miejsce ma Nelson Semedo.
Co więcej, dane ze strony “Transfermarkt” sugerują, że Benfica to jedyny klub, który wygenerował ponad miliard euro ze sprzedaży zawodników od 2009 roku. Oszałamiająca liczba. Najbardziej na wyobraźnię działa prawie 130 mln euro, za jakie Joao Felix przeszedł do Atletico Madryt w lipcu 2019 r. To nie tak jednak, że drużyna wyzbywa się najpiękniejszych diamentów, a pieniądze przepadają. Klub otwiera się na nowe inwestycje. W stolicy Portugalii miał ostatnio miejsce desant Brazylijczyków. Przyszli Gilberto, Pedrinho oraz bardzo dobrze znany z niezłych występów na Copa America Everton. Wszyscy potencjalnie mogą zostać sprzedani do większych ekip z dużym zyskiem. Ale to tylko skromniejsza część wpływów do budżetu. Nadal główny nacisk kładzie się na rozwój wychowanków.

Najlepsze warunki na świecie

Historia rozpoczęła się w 2006 roku, gdy słynny Eusebio otworzył centrum piłkarskie, w którym na co dzień mieszka 65 dzieci z całego świata. Lizbońska “La Fabrika” może pochwalić się dziewięcioma boiskami, 20 szatniami, trzema najnowocześniejszymi salami gimnastycznymi. Najlepsze znajduje się w środku głównego budynku. To “symulator 360 S”, z którego korzystają gracze, chcący popracować nad swoją techniką i koordynacją. Maszyna pierwszy raz widziana była w akademii Borussii Dortmund, ale ta jest jeszcze lepsza, technologicznie bardziej rozwinięta. Juniorzy sprawdzają się na niej pod kątem szybkości reakcji, wizji i dokładności, a wchodząc do małego koła, ćwiczą przyjęcie kierunkowe. Wszystko, by jak najlepiej odwzorować boiskowe realia. To nie koniec. W “futbolowym laboratorium” analizują wideo, robią sobie testy żywieniowe oraz psychologiczne.
Benfica współpracuje z lokalną szkołą w Seixal, do której każdego ranka dowozi się młode talenty mieszkające na kampusie. Kolejna trzydziestka zatrzymuje się u rodzin w pobliskiej społeczności. Od 13. roku życia juniorzy codziennie ćwiczą po około siedem godzin dziennie w różnych sesjach treningowych. Od początku narzuca im się system gry w formacji 4-3-3, konkretne pomysły i schematy wpajane przez całe nastoletnie lata. Często zdarza się, że ci bardziej “wyrośnięci” zmieniają kategorie wiekowe, by rzucać wyzwania większym i silniejszym. Dla wielu to zabawa, ale także niesamowita konkurencja. Tylko kilkunastu otrzyma tutaj profesjonalny kontrakt. Reszta? Będzie musiała szukać szczęścia gdzie indziej.
W całym klubie panuje szacunek. Gracze są po imieniu z obsługą boisk, wymieniają uprzejmości z pracownikami kuchni, otwierają drzwi sprzątaczkom. Zasady. Nikt nie ma prawa się tu wywyższać, zgrywać gwiazdora, pajacować. Ci młodzi ludzie wiedzą, że ich rozwój jest w najlepszych rękach. Klub ma wyraźną ścieżkę dla graczy, którzy przechodzą przez zespoły juniorskie, zanim będą reprezentować zespół rezerw na drugim poziomie rozgrywkowym w kraju. Obecna kadra zaplecza pierwszej drużyny składa się z 16 absolwentów akademii. Nie biją się oni wprawdzie o awans, bo regulamin, co oczywiste, zabrania gry dwóm drużynom z tego samego klubu w elicie, ale mogą walczyć o mistrzostwo. I o lepszą futbolową przyszłość dla siebie.

W koronawirusowych realiach

Ekonomiczny skutek pandemii obniża ceny na rynku transferowym. To było widoczne w dwóch ostatnich okienkach. Ta sytuacja może jednak zwiększyć znaczenie najlepszych klubów słynących z produkcji talentów. Jednak pracownicy Benfiki martwią się, że ucierpi na tym również ich młodzież. Sesje zostały zawieszone w marcu ubiegłego roku, graczy wysłano do swoich domów i chociaż mogli oni wznowić edukację we wrześniu, to obecnie Portugalia znów jest w lockdownie. Wciąż nikt nie wie, kiedy władze postanowią otworzyć “szkoły sportowe”. Obecnie treningi przeprowadzane są przez Zooma, młodzi piłkarze mają zgłaszać wyniki aktywności fizycznych za pośrednictwem aplikacji w telefonach. Otrzymują również klipy wideo z dopasowanymi analizami, ale to wszystko i tak bardziej w celu interakcji społecznych niż jakiejkolwiek sensownej nauki.
To w końcu sport drużynowy, nie indywidualny. Potrzebna jest gra z kolegami, piłka, pojedynki jeden na jeden, dwóch na dwóch. Jeden ekran monitora im tego nie zrekompensuje. Już teraz trenerzy otrzymują wiele alarmowych komunikatów. Piłkarze są zmęczeni fizycznie i psychicznie. Jedynie, co mogą otrzymać, to pozwolenie na bieganie po parku. Wyjście z piłką na szkolne boisko? Surowo wzbronione. Wzmaga się obawa o to, jak będzie wyglądała przyszłość akademii.
- Już przed Covidem trudno było znaleźć zdolnych nastolatków w społeczeństwie. Teraz, gdy kraj niemal cały rok siedzi w domach, będzie to jeszcze bardziej skomplikowane - twierdzi dyrektor techniczny Benfiki Pedro Marques w wywiadzie dla “The Guardian”.
Wczesne zidentyfikowanie talentu jest jednym z głównych powodów sukcesu “Orłów”. Klub zatrudnia ponad 200 osób oglądających mecze rozgrywek młodzieżowych w Portugalii, a także ma pięć lokalnych ośrodków w całym kraju, które rozpoczynają trening z młodzieżą przed ewentualną wyprowadzką do Lizbony. Korzysta z tego nie tylko Benfica, a później inne czołowe kluby w Europie. Pełnymi garściami czerpie z tego również reprezentacja Portugalii, już nie tylko zależna od indywidualnego blasku Cristiano Ronaldo. Właśnie te diamenty, odkryte w Lizbonie, a oszlifowane u europejskich gigantów, powinny odegrać główną rolę w letniej misji obrony tytułu najlepszej drużyny narodowej na Starym Kontynencie.

Przeczytaj również