Odejść do Juventusu lub Realu Madryt? Zostać kolejny rok w Premier League? Christian Eriksen na rozdrożu

Odejść do Juve lub Realu? A może zostać? Christian Eriksen na rozdrożu
CosminIftode / Shutterstock
Letnie okienko transferowe, jak co roku, ma kilku głównych bohaterów. Zawodników, którzy szykują się do zmiany klubu i sprawiają, że kibice dniami i nocami rozmyślają o ich losach. Oprócz Paula Pogby i Neymara mamy jednak kolejnego klasowego piłkarza, który rozważa zmianę otoczenia. Wciąż nie wiadomo, gdzie nową kampanię rozpocznie Christian Eriksen. Duńczyk ma potencjał, aby stać się przedmiotem jednego z najlepszych transferów międzysezonowego mercato.
Fenomenalny, zakończony porażką z Liverpoolem w finale, występ Tottenhamu w Lidze Mistrzów udowodnił, jak mocną drużynę zbudował Mauricio Pochettino. Popularne „Koguty” wciąż jednak (zwłaszcza pod względem prestiżu) nie należą do ścisłej europejskiej czołówki i ich zawodnicy często kuszeni są przez największych potentatów Starego Kontynentu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dotychczas udawało się ich zatrzymać, ale wydaje się, że Eriksenowi jest najbliżej do ucieczki z Tottenham Hotspur Stadium. Duńczyk jest jednym z liderów najmądrzej budowanej drużyny w Europie. Możliwe jednak, że w końcu nadszedł dla niego czas na zmianę.

Piłkarz najwyższej klasy

Niewielu jest takich graczy, jak Christian Eriksen. Gości, którzy mają niesamowity przegląd pola, grają świetnie obiema nogami, potrafią dobrze uderzyć i kapitalnie dryblować. 27-latek to idealna „dziesiątka” – ofensywny pomocnik, który z marszu byłby w stanie wskoczyć do podstawowego składu każdej drużyny na świecie. I nie ma tu żadnej przesady.
Oglądanie jego występów to czysta przyjemność. Gracja, opanowanie i to, jak potrafi rozumieć grę i ruch swoich partnerów – to czysta poezja! Widać w Duńczyku odcisk filozofii Ajaksu Amsterdam, w którym spędził cztery lata. Naprawdę dobrze przyswoił ideały głoszone przez Johana Cruyffa.
Jego wkład w grę Tottenhamu jest nie do przecenienia. Oczywiście, najwięcej pochwał zbiera Harry Kane – wszak to on jest najlepszym strzelcem i do tego wychowankiem klubu. Gracz, który pierwsze kroki stawiał w Odense jest jednak mózgiem „Kogutów”. Bez niego oglądamy ogromny spadek jakości.
Trudno więc dziwić się, że przyciąga uwagę zespołów, które nie marzą o walce o trofea, jak Tottenham, ale uważają ją za obowiązek. Real Madryt czy Juventus to kluby, które w ostatnim czasie były uważane za faworytów do pozyskania Duńczyka.
Kwestią czasu było, aż sam zainteresowany uzna, że nadszedł czas na zrobienie kroku ku sukcesom. Ostatnio przyznał, że „chciałby spróbować czegoś nowego”. Wydaje się więc, że nastał właśnie ten moment.
Duński „Ekstra Bladet” informował nawet, że zawodnik spakował swój dobytek przed ostatnim spotkaniem sezonu, gdyż był pewny, że może już szykować się do przeprowadzki do Madrytu.
„Spurs” to wciąż bardzo mocna drużyna. Wydaje się jednak, że wejście do finału Ligi Mistrzów może być maksimum ich możliwości i osiągnięciem, które trudno będzie powtórzyć.

„Królewscy” się wahają

Słaby sezon na Bernabeu spowodował, że Real Madryt kolejny już raz szaleje na rynku transferowym. Nie skończył się jeszcze czerwiec, a 33-krotni mistrzowie Hiszpanii potwierdzili już wzmocnienia o łącznym koszcie ponad 300 milionów euro.
Florentino Perez jest podobno ogromnym fanem talentu 89-krotnego reprezentanta Danii. Miał już nawet być przekonany do złożenia za niego oferty satysfakcjonującej londyński klub, ale wtedy... chęć opuszczenia Manchesteru United zasugerował Paul Pogba. Jeśli wierzyć prasie, „Królewscy” wstrzymują się z próbą pozyskania Duńczyka do rozwiązania sytuacji Francuza.
Dyrektor Tottenhamu, Daniel Levy, ma żądać za swojego zawodnika 80 milionów funtów (w przypadku ligowych rywali oczekiwania wynoszą 130 milionów). Mowa jednak o piłkarzu, którego kontrakt wygasa za rok. Jest to więc mocno wygórowana cena.
Na tyle wysoka, że nawet Real woli nie działać pochopnie. Zidane chciałby bowiem pracować z Pogbą, a jego usługi będą kosztować niebagatelną sumę. Warto więc rozsądnie dysponować finansami.
Niemniej, Eriksen mógłby zaoferować madrytczykom naprawdę wiele. Po pierwsze, w stolicy Hiszpanii szykują się do pożegnania Jamesa Rodrigueza, który mógłby nawet zostać włączony w transfer Duńczyka.
Zamiast Kolumbijczyka, który, mówiąc dosadnie, na Bernabeu jest skreślony, można mieć zawodnika podobnej klasy, jeśli nie lepszego.
Skoro już w Madrycie chcą zbudować potęgę na lata, to kogoś takiego właśnie potrzeba. Ułożonego, godnego zaufania i niesamowicie regularnego gościa, który może podawać napastnikom piłkę jak na tacy. I do tego samemu potrafi zabrać się za strzelanie! Pytanie tylko, czy projekt „nowego Realu” wypali. Ryzyko jest duże, biorąc pod uwagę zmiany, które już zaszły i kolejne, które z pewnością nadejdą.

„Stara Dama” jak zwykle kusząca

Drugi z potencjalnych głównych graczy, czyli Juventus, oferuje stabilizację. Na Półwyspie Apenińskim nie mają specjalnej konkurencji, a w Europie można zawsze w ciemno stawiać na to, że wylądują przynajmniej w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Andrea Agnelli marzy jednak o czymś więcej – ostatecznym tryumfie w tych rozgrywkach.
W tym celu potrzebne są wzmocnienia, a Juve, jak zwykle zresztą, fenomenalnie radzi sobie na rynku transferowym. Już zapewnili sobie kolejnego klasowego piłkarza za darmo. Tym razem na Allianz Stadium trafi Aaron Ramsey. Pozyskanie Adriena Rabiota, również na zasadzie wolnego transferu, jest podobno jedynie kwestią czasu. Znowu zaoszczędzono naprawdę duże pieniądze, więc można je wydać. Nie tylko na Matthijsa de Ligta.
Biorąc pod uwagę nierówną formę Paulo Dybali, pozyskanie nowego ofensywnego pomocnika mogłoby okazać się naprawdę dobrym pomysłem. A jak wynika z zachwytów nad Eriksenem, których w tym tekście było już naprawdę wiele, uważam, że Duńczyk również i w Turynie mógłby pokazać, na co go stać.
Co prawda w koncepcji Maurizio Sarriego nie ma raczej miejsca dla klasycznej „dyszki”, ale pomocnik Tottenhamu grywał już niżej i wcale nie było po nim widać, aby miał problemy. A w kombinacyjnym futbolu Włocha mógłby czuć się naprawdę dobrze.
Jego boiskowa inteligencja sprawia, że „sarriball” wydaje się systemem stworzonym wręcz dla niego. To idealne ogniwo, pozwalające wprowadzić arytmię do gry, potrafiące zmienić sytuację na boisku jednym, genialnym podaniem.
Cena? To nie problem. „Starą Damę” stać na wydatki, co udowodnił chociażby transfer Ronaldo. Jednak znając Juventus, to mogą po prostu cierpliwie zaczekać i spróbować zimą, kiedy zapewne będzie ona niższa. A może zrobią tak jak z Ramseyem i po prostu dokonają kolejnego świetnego wzmocnienia bez wydawania choćby jednego euro?

A może by tak zostać na Wyspach?

Transfer zagraniczny nie jest jednak przesądzony. Ba, nie można wykluczyć, że Eriksen zostanie w Tottenhamie na dłużej. Już nie takie zwroty akcji widzieliśmy, a „poszukiwanie nowego wyzwania” może być jedynie próbą wywalczenia lepszego kontraktu. Jego obecna tygodniówka nie powala na kolana – to około 75 tysięcy funtów. Dla takiego piłkarza? To tyle, co nic!
Biorąc pod uwagę coroczny, stabilny progres Tottenhamu, można liczyć na to, że „Koguty” powalczą w tym sezonie o trofea. Problem w tym, że na krajowym podwórku mają Liverpool i Manchester City, które w dalszym ciągu są level wyżej, a na arenie kontynentalnej trudno oczekiwać powtórzenia fenomenalnej kampanii 2018/19. Możliwe, że osiągnęły więc swój „sufit”. W przeskoku na kolejny poziom mogą im pomóc jedynie zakupy.
Jeśli Duńczykowi marzy się wzniesienie jakiegoś pucharu, to z pewnością rozważa opcję zmiany otoczenia. Do tego dochodzi jeszcze aspekt finansowy. Wypowiedź odnośnie transferu sprawia, że wszystko układa się w spójną całość.
A z takiej sytuacji chce skorzystać również Manchester United, który podobno znowu włączył się do wyścigu o podpis urodzonego w Middelfart piłkarza. Przenosiny na Old Trafford byłyby jednak dziwną decyzją.
„Czerwone Diabły” nie oferują tak naprawdę nic, czego tej klasy piłkarz nie może dostać gdzieś indziej. Nie będzie to awans sportowy. Liga Europy nie kusi, a jedyny argument to ogromna kasa. No i sama gra w z diabełkiem na piersi, która dla wielu jest spełnieniem marzeń, ale dzisiaj marka United znaczy o wiele mniej, niż pieniądze, które oferuje klub.
Jeśli Eriksen gdzieś ucieknie, to najprawdopodobniej za granicę. Gdy na stole będą leżeć oferty z Turynu i Madrytu, to nie będzie się nad czym zastanawiać. Trzeba wybrać którąś z nich – wydają się idealne dla zawodnika tej klasy.
W obu przypadkach byłby jedną z gwiazd, ale nie tą największą. Trochę jak w Tottenhamie. Byłby kluczowy, ale swoją pracę mógłby wykonywać poniekąd po cichu, w cieniu. A następnie uderzać z zaskoczenia, nagłym błyskiem geniuszu. Tak, jak ma w zwyczaju.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również