Odrodzenie talentu Manchesteru United. Przepadł w Szkocji, teraz błyszczy. "Zapiera dech w piersiach"

Odrodzenie talentu Manchesteru United. Przepadł w Szkocji, teraz błyszczy. "Zapiera dech w piersiach"
Nick Browning/News Images/SIPA USA/PressFocus
Dwa lata temu Amad Diallo trafił do Manchesteru United za duże pieniądze. Po nieudanym wypożyczeniu w Szkocji wielu kibiców mogło w niego zwątpić. Teraz utalentowany skrzydłowy wraca jednak na właściwe tory. Pora wykonać kolejny krok na długiej drodze do udowodnienia, że jest naprawdę wyjątkowym zawodnikiem.
Niedawno minęły dwa lata od transferu młodziutkiego Amada Diallo na Old Trafford. Manchester United zapłacił za nastoletniego wówczas wychowanka Atalanty ponad 20 milionów euro (plus kilkanaście milionów w bonusach). Jego początki na Wyspach okazały się jednak wymagające. Nieumiejętność przebicia się w nowym klubie i bardzo słaba przygoda na wypożyczeniu w Rangersach stały się powodem narastających wątpliwości dotyczących oczekiwań wobec młodego piłkarza. Teraz wygląda na to, że skrzydłowy wreszcie wszedł na właściwe tory. Zaczyna błyszczeć na wypożyczeniu do drugoligowego Sunderlandu i pokazuje pokłady wielkiego talentu, o którym mówiono przy okazji przeprowadzki do Premier League. W Manchesterze mogą zacierać ręce.
Dalsza część tekstu pod wideo

Za wysokie progi na młode nogi

Można było przecierać oczy ze zdumienia, gdy w styczniu 2021 roku na szczycie listy najdroższych transferów angielskiej Premier League widniało nazwisko 18-latka z zaledwie pięcioma występami i jedną bramką w dorosłym futbolu na koncie. “Czerwone Diabły” pomimo nikłego doświadczenia wyłożyły jednak na Amada Diallo ponad 20 milionów euro i potraktowały go jako inwestycję w przyszłość. Świat futbolu widział w nim jeden z największych talentów grających w Europie.
Nastolatek szybko dostał szansę w kilku meczach Ligi Europy. Duże nadzieje wzbudził jego efektowny gol strzelony głową w domowym spotkaniu 1/8 finału rozgrywek przeciwko Milanowi. Ole Gunnar Solskjaer mocno go komplementował.
- To młody chłopak. Łatwo go polubić, ciężko pracuje. Oczywiście musi dostosować się do nowego kraju i języka. Nie mówi po angielsku na tyle dobrze, aby czuć się pewnie w rozmowie, ale to nadejdzie. Uczy się. Wierzymy, że mentalnie, techniczne i fizycznie ma wszystko, żeby stać się czołowym zawodnikiem naszego zespołu - zapewniał Norweg.
Wydawało się, że Iworyjczyk zapracuje na kolejne szanse w barwach United, ale dość szybko zniknął z radarów. Pojawił się na nich z powrotem dopiero, gdy pod koniec rozgrywek nadeszły mecze o przysłowiową “pietruszkę”. Jasnym stało się, że do pierwszego zespołu wiele mu brakuje. W kolejnym sezonie aliczył tylko jeden występ, w nieznaczącym nic starciu z Young Boys pod wodzą Ralfa Rangnicka.
Jak twierdził portal “The Athletic”, Niemiec miał zarzuty do zarządu w związku z transferami pomocników w ciągu kilku lat poprzedzających jego krótką kadencję na Old Trafford. Wśród ruchów podawanych przez niego w wątpliwość, obok Donny’ego van de Beeka i Facundo Pellistriego, wymieniano właśnie Diallo, który w jego oczach nie prezentował poziomu gwarantującego miejsce w pierwszej drużynie. Podjął więc decyzję o wysłaniu go na wypożyczenie.

Szkockie fiasko

Młody skrzydłowy na drugą połowę poprzedniego sezonu przeniósł się do Glasgow, gdzie reprezentował barwy Rangersów. Na papierze wyglądało to na logiczny ruch: słabsza, ale wymagająca liga, czołowy klub, menedżer chcący grać piłką i liczący na udaną współpracę.
- (...) Jestem zachwycony, że zdecydował się do nas dołączyć do końca sezonu. Świetnie zaczął swą karierę. Zaliczył bardzo dobry transfer do Manchesteru United w młodym wieku. NIe grał tam dużo, a tego potrzebuje, żeby się rozwijać. Wszyscy widzimy jego atuty, które może nam zaoferować. Jestem podekscytowany perspektywą pracy z nim - opowiadał kilka tygodni po ściągnięciu go prowadzący wtedy “The Gers” Giovanni van Bronckhorst.
Te słowa nie znalazły jednak odzwierciedlenia w rzeczywistości. W debiucie Amad błyskawicznie trafił do siatki, ale drugi występ przyniósł spore znaki zapytania. W prestiżowych derbach z Celtikiem, przegranych 0:3, został ściągnięty już w przerwie i chyba mocno nadwyrężył zaufanie trenera. Po pierwszych miesiącach zarzucano mu “lenistwo” i brak zaangażowania na murawie. Sytuację dodatkowo skomplikowało przyjście Aarona Ramseya.
W Szkocji Diallo zagrał więc w mniej niż połowie możliwych spotkań - łącznie 13. W zaledwie czterech przypadkach wytrzymał na murawie minimum 60 minut. Tylko cztery ligowe mecze rozpoczął w podstawowym składzie. Wypożyczenie należało zatem uznać za rozczarowanie. Iworyjczyk nie miał nawet okazji pojawić się na boisku podczas udanej europejskiej kampanii, zakończonej awansem do finału Ligi Europy. Razem strzelił jedynie trzy gole. Duże oczekiwania spaliły na panewce. Można było się zastanawiać, czy Diallo naprawdę jest tak wielkim talentem, jak uważano, bo powinien sobie poradzić w Szkocji zdecydowanie lepiej.

Druga próba

Przybycie Erika ten Haga do United przyniosło transfer Antony'ego. W międzyczasie na Old Trafford wypłynął utalentowany Alejandro Garnacho, regularnie ostatnio wrzucany przez Holendra do składu. Położenie Diallo tym samym dodatkowo się skomplikowało. Gdyby zrobił postępy w Szkocji i zebrał pochlebne opinie, mógłby liczyć na dobre karty w nowym rozdaniu w Manchesterze. Tymczasem czekało na niego kolejne wypożyczenie, a te, niestety, w przypadku młodych zawodników United, najczęściej przypominają jego przygodę w Rangersach.
Tym razem się jednak udało. Utalentowany ofensywny zawodnik zaliczył powolny start w barwach drugoligowego Sunderlandu, ale dziś jest jednym z najlepszych graczy w Championship. Przez pierwsze półtora miesiąca wchodził tylko z ławki. Gdy jednak wskoczył do podstawy w połowie października, rozpoczął świetną serię. W 11 meczach strzelił sześć goli i stał się liderem ofensywy “Czarnych Kotów”. Wreszcie odblokowały się w nim pokłady atutów, którymi brylował w drużynach juniorskich.
Świetna szybkość, ogromna przebojowość, zwinność i nisko zawieszony środek ciężkości w połączeniu z dobrą kontrolą piłki pozwalają mu robić przewagę, gdy drużyna tego potrzebuje. Wygląda jakby zwolniono mu hamulec ręczny. I właśnie to stanowi największy progres w stosunku do tego, co pokazywał wcześniej w dorosłym futbolu.
Odzwierciedlenie widać w wynikach. Sunderland punktuje o ponad 20% lepiej (skok z 1,33 do 1,63 oczka na mecz) od momentu, w którym Amad zaczął grać od pierwszej minuty. Zespół kręci się wokół miejsc barażowych. W listopadzie nominowano Diallo do nagrody zawodnika miesiąca w Championship. Wówczas komplementów nie szczędził mu trener, Tony Mowbray.
- Oglądam go na treningach z naszymi piłkarzami i robi z piłką niesamowite rzeczy. Wygląda, jakby była przyklejona do jego buta, to niebywałe, jak wielki ma talent - możemy przeczytać słowa szkoleniowca Sunderlandu na łamach “Sports Illustrated”. - Wszyscy widzą ogromny talent Diallo. On aż zapiera dech w piersiach. Jest zrelaksowany, pozwala przemówić swej grze. Wie, że jeśli tylko będzie wystarczająco ciężko pracował, znajdzie miejsce w zespole, bo może dostarczyć gole i asysty.
Tendencja spadkowa z ostatnich miesięcy się odwróciła. Wygląda na to, że doświadczony bolesnym zderzeniem z profesjonalnym futbolem 20-latek wreszcie ruszył w odpowiednim kierunku.

Daleka droga

Znalezienie dla siebie miejsca w Manchesterze United to z pewnością cel nadrzędny młodego skrzydłowego. O jego realizację nie będzie jednak łatwo. Biorąc pod uwagę wysoką cenę Antony’ego, w opinii Ten Haga to pewnie Brazylijczyk ma w dłuższej perspektywie stanowić podstawowy wybór na prawym skrzydle.
Można mówić o wszechstronności Diallo, bo potrafi on grać właściwie na każdej pozycji w ataku - w roli wysuniętego napastnika, za jego plecami oraz na flankach, ale konkurencja na Old Trafford jest ogromna. Anthony Martial, Marcus Rashford, Bruno Fernandes, Jadon Sancho czy wspomniany już Antony to gracze warci ogromne pieniądze. Do tego dochodzi wprowadzany do drużyny Garnacho i prawdopodobny, nowy, nieznany jeszcze napastnik.
Nawet jeśli Antony ostatnio przechodzi obok meczów, Martial także, a Sancho tymczasowo trenuje indywidualnie, aby uporać się z problemami pozaboiskowymi, to wejście w buty któregokolwiek z nich to wielkie wyzwanie. Wyzwanie, na które perełka błyszcząca w Sunderlandzie nie jest jeszcze chyba gotowa. Zdaje sobie z tego sprawę holenderski trener. Zapytany o możliwość przedwczesnego ściągnięcia podopiecznego z wypożyczenia, stwierdził, że nie ma takich planów.
- Rozważamy wszystkie opcje, ale mam trochę wątpliwości co do tej sprawy, bo nie chcę zatrzymać procesu. Robi tam świetne postępy, więc jestem z tego zadowolony. (...) Na ten moment nie widzę dla niego miejsca w podstawowej jedenastce albo w roli zawodnika gwarantującego nam odpowiednią jakość, choć dostrzegam jego potencjał i umiejętności. Potrzebuje doświadczenia w męskim, seniorskim futbolu. Wydaje mi się, że jest u niego wiele aspektów piłki nożnej, siła fizyczna i mentalna oraz umiejętności wymagające poprawy, by miał dla nas odpowiednią wartość.
Przed wielką nadzieją United wciąż jeszcze zatem daleka droga. Teraz jednak nie ma już miejsca na potknięcia, jak to w Szkocji. Kolejna wpadka może oznaczać koniec marzeń o wejściu do kadry “Czerwonych Diabłów”. Na razie Iworyjczyk przegrał rywalizację nawet z młodszym o dwa lata Garnacho.
Aby spełnić pokładane w nim jeszcze niedawno wielkie nadzieje, musi więc zrobić naprawdę sporo. Dobre występy z Championship wymagają przeniesienia ich na wyższy poziom. Zapewne już w kolejnych rozgrywkach nadejdzie szansa, by to uczynił, choć pewnie nie na Old Trafford. Na tę chwilę Amad Diallo to bowiem wciąż perspektywiczny młokos. Szalenie utalentowany, z bardzo wysokim sufitem, ale nadal wymagający prawdziwej weryfikacji.
Ostatnie dobre występy pokazały, że nie należy go skreślać, lecz do stwierdzenia, że Manchester United dokonał właściwej inwestycji, wciąż jeszcze daleko. Jeśli “Czerwone Diabły” mają wrócić na szczyt Premier League, na Old Trafford powinni przebijać się tylko piłkarze wybitni. Wychowanek Atalanty musi udowodnić, że można go określić właśnie takim mianem.

Przeczytaj również