Oto Liga Mistrzów, jakiej jeszcze nie widzieliśmy. Wszystko, co chcesz wiedzieć o turnieju finałowym

Oto Liga Mistrzów, jakiej jeszcze nie widzieliśmy. Wszystko, co chcesz wiedzieć o turnieju finałowym
Meczyki.pl
Zwycięzca Ligi Mistrzów 2019/20 zostanie wyłoniony w nowej formule: rozgrywkach “Final Eight” i wyjątkowej w tych czasach scenerii. Prezentujemy niezbędnik kibica na siedem finałowych spotkań. Wszystkie najpotrzebniejsze informacje, o których trzeba wiedzieć przed startem najważniejszego piłkarskiego turnieju tego sezonu, w jednym miejscu.
Podobnie jak większość innych rozgrywek sportowych, w tym piłkarskich, również i Liga Mistrzów została poważnie dotknięta pandemią koronawirus. W marcu 2020 roku UEFA była zmuszona wstrzymać wszystkie mecze rundy pucharowej, które toczyły się wtedy na etapie 1/8 finału. Zaledwie dwie pary z ośmiu zdążyły dograć oba spotkania (Atletico-Liverpool, Atalanta-Valencia). Pozostałe rozegrały tylko jeden mecz i znalazły się w stanie “zawieszenia”. Dopiero 17 czerwca, po powrocie kilku najlepszych lig na kontynencie, europejska federacja potwierdziła, że Liga Mistrzów wznowi rozgrywki w sierpniu. Ale już w nieco innym formacie, który wystartuje właśnie dzisiaj.
Dalsza część tekstu pod wideo

Czym jest finałowy turniej Ligi Mistrzów 2020?

W ubiegły piątek i sobotę po rewanżach 1/8 finału skompletowano skład ćwierćfinalistów. Od tego momentu wchodzi nowa formuła pucharowa, pojedynków rozstrzyganych tylko jednym meczem, a nie, jak do tej pory, systemem mecz i rewanż. Aby dotrzeć do finału, wystarczy po drodze wygrać jedynie dwa spotkania. Wszystkie potyczki 1/4, 1/2 oraz spotkanie finałowe odbędą się w ciągu dwunastu dni oraz bez udziału publiczności, co eliminuje jakąkolwiek przewagę związaną z rolą gospodarza. Nadal obowiązuje zasada możliwości dokonania pięciu zmian i dodatkowej, szóstej w razie dogrywki.

Gdzie odbędzie się turniej?

Ze względu na to, że UEFA chciała ograniczyć podróże, a co za tym idzie, ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa, cały spektakl rozegra się w stolicy Portugalii w Lizbonie na dwóch stadionach: Estadio da Luz (obiekt Benfiki, tu dokona się ostatni akt tegorocznej LM) i Estadio Jose Alvalade (na którym na co dzień gra Sporting).
Przed zmianą planów gospodarzem finału miał być Stadion Olimpijski im. Ataturka w Stambule. Jak wspomnieliśmy, na każdym spotkaniu trybuny będą puste, ale… nie do końca. Łącznie na stadionie będzie mogło przebywać około tysiąca osób. Oprócz piłkarzy, trenerów, sztabu technicznego i medycznego, zgodę od UEFA otrzymali także małe grupy dziennikarzy oraz oficjele i zaproszeni goście. Wszystko rzecz jasna ze względu na bezpieczeństwo.

Specjalne procedury w lizbońskich koszarach

W protokole jasno określono, że drużyny przed spotkaniem mogą mieć do dyspozycji minimum 13 zawodników (pierwszą jedenastkę i dwóch rezerwowych). Cały klubowy kontyngent (w skład który wchodzić może max 80 osób, w tym 23 graczy) musi zostać przebadany pod kątem obecności koronawirusa najpóźniej na 72 godziny przed podróżą do Lizbony. Jeśli któryś z członków ekipy uzyska pozytywny wynik, nie dostanie zgody na przylot. Tak jak Sime Vrsaljko i Angel Correa z Atletico Madryt.
To nie wszystko. Przed każdym spotkaniem (48h przed pierwszym gwizdkiem) przeprowadzone zostaną kolejne fale testów, a ci, u których stwierdzi się Covid-19, będą natychmiast odseparowani i umieszczeni w specjalnym hotelu-izolatorium. Co jeśli zachoruje znaczna część drużyny? Klub otrzyma wówczas zgodę na “dowołanie” piłkarzy. Przykładowo, jeśli wirus zainfekuje wielu graczy Barcelony, trener Setien będzie mógł zadzwonić do przykładowego Martina Braithwaite’a, mimo że ten nie znalazł się pierwotnie na liście zgrupowanych. Gdyby doszło do przypadku, że zespół nie osiągnie nawet minimalnej liczby uprawnionych i zdolnych do gry piłkarzy, UEFA ma prawo wyeliminować go z rozgrywek, a Komisja Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA ustali wtedy wynik meczu z jego udziałem na 3:0 dla rywala.
Ponadto na stadionach nie będzie wspólnych obszarów, takich jak dziennikarskie mix-zony. Każdy piłkarz otrzyma indywidualne butelki z wodą lub innym rodzajem napojów, a na ławkach ciągle obowiązywać ma dystans społeczny. Podobnie jak w przypadku innych lig utrzymano również dezynfekcję piłek.

Kto z kim i kiedy?

Terminarz gier prezentuje się następująco.
Ćwierćfinały (12-15 sierpnia)
12.08, godz. 21:00. Atalanta - PSG (Estadio da Luz, sędzia Anthony Taylor).
13.08, godz. 21:00. RB Lipsk - Atletico Madryt (Estadio Jose Alvalade, sędzia Szymon Marciniak).
14.08, godz. 21:00. FC Barcelona - Bayern Monachium (Estadio da Luz).
15.08, godz. 21:00. Manchester City - Olympique Lyon (Estadio Jose Alvalade).
Półfinały (18 i 19 sierpnia)
18.08, godz. 21:00. RB Lipsk/Atletico - Atalanta/PSG (Estadio da Luz).
19.08, godz. 21:00. Manchester City/Lyon - Barcelona/Bayern (Estadio Jose Alvalade).
Finał (23 sierpnia)
23.08, godz. 21:00. Zwycięzca półfinału nr 1 - zwycięzca półfinału nr 2. Estadio da Luz.
Tak prezentuje się finałowa drabinka:
Grafika LM 2
Twitter/UEFA Champions League

Co dalej?

Organizacja mini-turnieju to na razie jednorazowy pomysł. UEFA nie planuje kończyć kolejnych edycji Champions League w podobny sposób, ale… nigdy nie należy mówić nigdy, zwłaszcza, że projekt ma duże szanse na odniesienie kolosalnego sukcesu. Europejska centrala piłkarska nigdy nie odwraca się plecami do idei popularnych, a już na pewno nie do tych, które generują pieniądze. Masę pieniędzy. Umówmy się - format z ośmioma drużynami, rozgrywany w neutralnym mieście, może być rozwiązaniem chwilowego, miejmy nadzieję, problemu. Ale w normalnych okolicznościach, goszczenie czołówki najlepszych futbolowych drużyn w Europie w tętniącym życiem pięknym mieście, wzbudziłoby karnawałowego ducha jak mundial czy Euro.
Biorąc pod uwagę, że Portugalia, wspaniały kraj z bogatą tradycją piłkarską, od sezonu 2010/11 była reprezentowana na etapie ćwierćfinałów LM tylko trzy razy (2x Benfica i raz Porto), wybór Lizbony na gospodarza imprezy trzeba zaliczyć jako strzał w dziesiątkę. Lokalsi nie będą mieli okazji do kibicowania Benfice czy Sportingowi (nawet z pozycji widza przed telewizorem, a nie na stadionie), a jeszcze zostali pozbawieni szansy na wsparcie Cristiano Ronaldo po tym, jak odpadł ze swoim Juventusem. Innowacyjny turniej jest więc dla nich swoistą nagrodą pocieszenia.
W Lizbonie zbierze się znakomita obsada. Gdyby nie narzucony odgórnie kibicowski zakaz wstępu na stadiony, udział topowych drużyn w jednym mieście byłby marzeniem każdego miejscowego dyrektora ds. marketingu, nawet jeśli miasto-gospodarz nie miałoby swojego przedstawiciela. No bo, puśćmy wodze wyobraźni, jaki problem miałby teoretycznie mieszkaniec Warszawy, gdyby w jego ukochanej stolicy rozgrywano finałowy turniej Ligi Mistrzów bez Legii, skoro na Stadionie Narodowym i przy Łazienkowskiej pojawiliby się piłkarze Realu, Barcelony, obu Manchesterów, Juventusu czy Bayernu? Prawdziwe święto sportu.
A może właśnie jesteśmy świadkami narodzin nowego kształtu Champions League? Przecież wielokrotnie słyszeliśmy już o planach utworzenia Superligi. Mistrzostwa Europy i świata również niedawno jeszcze wyglądały jak skostniałe rozgrywki, których nie dało się już zmienić, a jednak ewoluowały. Euro w ciągu 28 lat, a więc za życia jednego młodego człowieka, przeszło z turnieju 8-zespołowego (jeszcze w 1992 roku) do rozgrywek z udziałem 24 drużyn. Rozrosło się więc trzykrotnie i pewnie na tym się nie skończy. Chodziło o to, aby powiększyć rynki, rozruszać pewne segmenty gospodarki, a z powrotem otrzymać gotówkę. W przypadku “Ligi Mistrzów w jednym miejscu” sytuacja może być bliźniacza. Lizbony, ważnego miejsca kulturalnego na Starym Kontynencie, oczywiście nie stać, aby zostać samodzielnym gospodarzem MŚ czy ME, ale już turnieju finałowego dla 8 ekip - jak widać tak.
Piłka nożna klubowa na najwyższym poziomie dawno wyprzedziła rywalizację reprezentacji narodowych. To tu są największe pieniądze, to tu widzimy życie korporacyjne. To głodne mediów kluby i ich piłkarze ochoczo pojawiają się na naszych ekranach co tydzień. Najlepsze rozgrywki piłkarskie na świecie to nie mundial, do którego potrafi awansować Trynidad i Tobago, ani walka o Puchar Henriego Delaunaya, która wyklucza start najwspanialszych piłkarzy z Brazylii, Argentyny czy nawet Senegalu.
Esencję tego, co najlepsze w futbolu daje tylko i wyłącznie Liga Mistrzów, którą jednak czasem trzeba rozruszać, urozmaicić. Może więc dajmy szansę formatowi, który zrodził się z konieczności i raz do roku umieśćmy śmietankę futbolu w jednym miejscu? Choćby po to, by kiedyś piękny festiwal futbolu trafił do Warszawy, Gdańska czy innego dużego polskiego ośrodka. Do pełni szczęścia już teraz brakuje tylko pełnych trybun.
***
Niniejszym tekstem rozpoczynamy cykl artykułów związanych z turniejem finałowym Ligi Mistrzów. W najbliższych dniach opublikujemy serię kolejnych tekstów poświęconych temu wielkiemu piłkarskiemu świętu. Czego jeszcze możecie się spodziewać?
  • Power Ranking Ligi Mistrzów: kto ma największe szanse na końcowy sukces?
  • Klątwa Thomasa Tuchela - czy niemiecki szkoleniowiec wreszcie osiągnie sukces w Lidze Mistrzów?
  • Ich śladem może iść Julian Nagelsmann - zestawienie najmłodszych trenerów, którzy wygrywali LM
  • Historia sukcesu RB Lipsk. Against Modern Football? Znienawidzona w całych Niemczech drużyna gra na nosie zirytowanym fanom innych drużyn
  • Dlaczego Bayern Monachium wygra Ligę Mistrzów? Lepszej okazji może nie być
  • Robert Lewandowski czy Leo Messi? Kto aktualnie jest najlepszym piłkarzem na świecie?
  • Odrodzenie Memphisa Depaya. Holender wprowadzi Lyon na salony?
  • Jak Raheem Sterling dojrzał i na boisku, i poza nim. Od wyśmiewanego nastolatka, po lidera z krwi i kości
Zapraszamy!

Przeczytaj również