Paryż potrzebuje króla, Ronaldo nowych wyzwań. PSG i Cristiano są dla siebie stworzeni

Paryż potrzebuje króla, Ronaldo nowych wyzwań. PSG i Cristiano są dla siebie stworzeni
Alberto Gandolfo / Pressfocus
Cristiano Ronaldo po raz kolejny w karierze będzie intensywnie szukał nowych wyzwań. W międzyczasie PSG szykuje się, aby znów z przytupem ruszyć na rynek transferowy i sprowadzić następną wielką gwiazdę. Jedni potrzebują piłkarskiego króla, drugi chce znaleźć godne siebie królestwo. Paryż oraz “CR7” - ten duet po prostu musi wypalić.
O tym, że klub z Parku Książąt interesuje się usługami Portugalczyka, wiadomo nie od dziś. Już rok temu Jorge Mendes, agent piłkarza, miał spotkać się z Leonardo, swoim dobrym przyjacielem, który pełni funkcję dyrektora sportowego PSG. Wtedy do całej transakcji nie doszło, a Nasser Al-Khelaifi i spółka musieli obejść się smakiem. W obliczu wydarzeń z tego sezonu wydaje się jednak, że paryżanie jeszcze raz powinni skierować wzrok w kierunku Piemontu i zagiąć parol na Cristiano Ronaldo. Lepszej okazji na ten transfer już nie będzie.
Dalsza część tekstu pod wideo

“Stara Dama” za burtą

- To spore wyzwanie, ale co innego mam zrobić? Siedzieć w fotelu i liczyć swoje trofea? Jestem pewny siebie, będę ciężko pracował, aby dać z siebie wszystko. Oczywiście, że chciałbym znów wygrać Ligę Mistrzów. Ja zawsze chcę więcej - podkreślał Cristiano na pierwszej konferencji prasowej po dołączeniu do Juventusu.
Plany były ambitne, cele jasno ustalone. Oto konkwistador Europy i człowiek, który dorobił się przydomka Mr. Champions League, miał przegnać klątwę od dekad utrudniającej “Starej Damie” zdobycie Ligi Mistrzów. Dziś już wiemy, że wszystko spaliło na panewce. “Bianconeri” nie podbili europejskich pucharów, a w dodatku stracili panowanie na własnym podwórku. I łatwo byłoby winić za to gracza, za którego zapłacono ponad 100 mln euro, jednak prawda wygląda tak, że CR7 od kilku sezonów i tak robił wiele, aby zatuszować błędy turyńczyków. To nie przez Ronaldo Juventus przegrywa kolejne spotkania. To dzięki niemu w ogóle odnosił jakiekolwiek zwycięstwa.
Można sprowadzić jednego z najlepszych piłkarzy w historii do drużyny, ale warto przy okazji zadbać o jego otoczenie. To wręcz nieprofesjonalne, że w tak wielkim klubie ktokolwiek wpadł, a później zaakceptował pomysł, aby w jednym z ostatnich sezonów w karierze Cristiano Ronaldo miał prowadzić trener bez choćby jednego dnia doświadczenia w seniorskiej piłce, czyli Andrea Pirlo. Jeszcze osobnym tematem jest sposób budowy kadry przez Andreę Agnellego i spółkę. Wyjmijmy dziś z “Juve” 36-latka i spójrzmy na jakość pozostałych zawodników. Pod żadnym pozorem to nie jest drużyna gotowa do rywalizacji o najwyższe cele. A już niedługo “Stara Dama” prawdopodobnie będzie musiała się szykować do pożegnania z gwiazdorem z Madery.
Fatalne wyniki zespołu z Piemontu tylko przybliżają Cristiano do odejścia. Na tę chwilę podopieczni Pirlo nie kwalifikują się do Ligi Mistrzów. A przecież to właśnie do tych rozgrywek został stworzony Ronaldo. Gdy przy akompaniamencie muzyki Tony’ego Brittena padają słowa: “Die Meister, Die Besten, Les Grandes Équipes, The Champions” w Portugalczyku budzi się piłkarska bestia. Piłkarz z najwyższego szczebla nie może występować w rozgrywkach drugiej kategorii.
Cristiano zdaje sobie sprawę, że ma na karku już 36 lata. Przed nim ostatni dzwonek, aby jeszcze wycisnąć z kariery maksimum, by wyśrubować liczbę bramek w Champions League, może dołożyć jeszcze jedno “uszate” trofeum do pokaźnej kolekcji. Z całym szacunkiem, ale taki zawodnik nie myśli o tym, żeby ostatnie lata spędzać na europejskich pojedynkach z Rijeką, Young Boys, CFR Cluj i CSKA Sofia. A właśnie z takimi rywalami mierzyły się włoskie ekipy w tym sezonie Ligi Europy. W czwartki o godzinie 19:00 CR7 na rozruch może przebiec maraton po załadowaniu hat-tricka w Lidze Mistrzów, a nie lecieć do Bułgarii, żeby rywalizować w rozgrywkach imienia Unaia Emery’ego. Jeśli “Juve” faktycznie nie zdoła awansować do czołowej czwórki, możemy być pewni, że w ruch pójdzie machina dyrygowana przez Jorge Mendesa. Perła w koronie portugalskiego agenta będzie musiała znaleźć nowe królestwo. Arrivederci Torino, bonjour Paris?

Dlaczego Paryż?

To nie jedyny możliwy kierunek transferu Cristiano, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to Paryż jest dla niego stworzony. Media najpierw łączyły napastnika z powrotem do każdego klubu, w którym w przeszłości występował. Opcję transferu do Realu Madryt zdecydowanie wykluczył jednak Florentino Perez. Portugalski “Record” donosił o potencjalnych przenosinach do Sportingu, jednak czy naprawdę król strzelców ligi włoskiej powinien już się żegnać z wielką piłką na rzecz rywalizacji przeciwko Bradze i FC Porto? Pozostaje jeszcze Manchester United, który jednak powinien raczej skupić się na przyszłości i budowie drużyny na długie lata. Trudno przypuszczać, aby alternatywą dla Jadona Sancho miał być 36-latek.
Na pierwszy rzut oka powrót do Premier League byłby niezwykle atrakcyjny, ale może to właśnie Ligue 1 jest bardziej kusząca z perspektywy Cristiano. Snajper Juventusu to jedyny piłkarz w historii, który minimum dwa razy triumfował w ligach angielskiej, hiszpańskiej i włoskiej. Do europejskiego pokera brakuje mu jeszcze jednego ogniwa. A wiemy, jak ważnym aspektem dla Ronaldo są nowe wyzwania, stawianie i błyskawiczne przekraczanie kolejnych granic. To w dużej mierze dlatego odszedł z Realu Madryt, który zaliczył passę trzech zwycięstw z rzędu w Lidze Mistrzów. Apetyt został zaspokojony. Głód trzeba było obudzić w nowym otoczeniu. Smaku chwały w Ligue 1 jeszcze nie zaznał.
Z kolei paryżanie powinni zrobić wiele, aby sprowadzić do szatni taką osobowość. Oczywiście, w stolicy Francji grają już dwie wielkie gwiazdy linii ataku, jednak ostatnie sezony brutalnie obnażają słabości PSG. Przede wszystkim w tej drużynie brakuje autorytetów. Gdy pojawia się chwila zwątpienia, coś idzie nie po myśli, to właściwie nie ma zawodnika, który zdołałby spoić całą resztę. Zamiast wzięcia się w garść, zaczyna się wypływ frustracji, pokaz braku dojrzałości. Obserwowaliśmy to podczas rewanżu z Manchesterem City, gdy podopieczni Mauricio Pochettino urządzili sobie polowanie na rywali czy niedawno, kiedy ubiegłoroczni mistrzowie Francji zgubili punkty z Rennes, więc Presnel Kimpembe postanowił wykonać atak na złamanie nogi.
Wbrew pozorom, sama obecność piłkarza o takim profilu i charakterystyce mogłaby diametralnie odmienić obraz całej drużyny i to nie tylko pod względem aspektów czysto piłkarskich. Inaczej gra się u boku człowieka, który ma na twarzy wypisane bycie liderem. Doświadczył tego sam Neymar, być może najważniejszy zawodnik paryskiej układanki. W Barcelonie Brazylijczyk nie był numerem jeden ze względu na Leo Messiego, ale dzięki niemu wskoczył na taki poziom, że ze spokojem plasował się na podium Złotej Piłki. W świetle ostatnich doniesień 29-latek sam naciska na to, aby klub sprowadził mu partnera, z którym będą się wzajemnie napędzali. Jak Neymar wypada w roli samodzielnego przywódcy stada - już widzieliśmy z City.
- Chcę zagrać razem z Cristiano Ronaldo. Występowałem już razem ze znakomitymi piłkarzami, takimi jak Leo Messi oraz Kylian Mbappe, a z nim jeszcze nie. Chcę wygrać mistrzostwo świata z reprezentacją Brazylii. To zawsze było moim największym marzeniem. Ale pragnę też zdobywać wszystkie możliwe trofea z PSG - stwierdził niedawno Neymar.
To nie są plotki wyssane z palca. To imienne zaproszenie do jednego stołu wysłane do Cristiano przez filar paryżan.

Wszystkie strony skorzystają

Można się zastanawiać, czy Neymar, Kylian Mbappe - jeśli naturalnie przedłuży kontrakt z PSG - oraz Cristiano Ronaldo to nie za dużo dorodnych grzybów w paryskim barszczu. Ale historia futbolu zna przecież wiele wybitnych tercetów ofensywnych, sam Neymar był częścią jednego z nich, żeby daleko nie szukać. Brazylijczyk potrzebuje kogoś o jeszcze wyższym statusie w piłce, aby samemu pójść o krok dalej. Mbappe w przeszłości marzył o karierze, przyczepiając plakaty z podobizną Cristiano. Teraz mógłby z nim zagrać w jednej drużynie. A wspomniany Ronaldo musi przyznać się do błędu i odejść ze statku, który pędzi wprost na górę lodową. Gdyby panowie znaleźli wspólną chemię, pozostałoby współczuć obrońcom rywali.
Wybór PSG jest także logiczny ze względów finansowych. W czasie pandemii niewiele klubów może sobie pozwolić na płacenie ponad 30 mln euro rocznie jednemu zawodnikowi. Juventus przekonał się o tym na własnej skórze. Miniony sezon turyńczycy skończyli ze stratami na poziomie ponad 70 mln euro. Ten rok finansowy zamkną z dziewięciocyfrowymi brakami w budżecie. Prawdopodobna niechęć Cristiano do dalszej gry we Włoszech to jedno, ale sam Agnelli pewnie wie, że sprzedaż Portugalczyka przysłuży się drużynie. 36-latkowi pozostał rok kontraktu. Albo “Juve” sprzeda go teraz, przygarnie pokaźną sumkę i odciąży budżet, albo za 12 miesięcy napastnik będzie mógł opuścić Allianz Stadium za darmo.
PSG to jedna z niewielu drużyn, która nie musi panicznie odliczać dni do pierwszego każdego miesiąca. Także pokrycie pensji Mbappe, Neymara i Ronaldo nie powinno stanowić większego problemu. Ktoś powie, że przecież zasady Financial Fair Play etc., ale wiemy, jak działa świat piłki. Nasser Al-Khelaifi został niedawno wybrany szefem Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, a prezes UEFA stwierdził, że Katarczyk stoi na straży praworządności w piłce. Paryżanie mogą rozbić bank, ozłocić Cristiano i nikt nie kiwnie palcem. Takie są realia.
Juventusowi brakuje pieniędzy, PSG przydałby się brakujący element układanki, a Cristiano Ronaldo oczekuje na ostatnie wielkie wyzwanie w swojej karierze. Tutaj wszystkie elementy zaczynają się idealnie zazębiać. Okienko transferowe w tym roku z pewnością będzie niezwykle ciekawe i obfitujące w spektakularne transakcje. Niedługo przekonamy się, czy paryżanie będą mieli okazję, aby w trakcie np. filmiku prezentującego ogłoszenie nowego zawodnika zamienić wieżę Eiffla na podobiznę Portugalczyka celebrującego kolejne trafienie.

Przeczytaj również