Paweł Fajdek szczerze ocenił występ w Tokio. "Demony wróciły i odcinały nogi. Nie tak miało to wyglądać"

Paweł Fajdek szczerze ocenił występ w Tokio. "Demony wróciły i odcinały nogi. Nie tak miało to wyglądać"
Screen z TV
Paweł Fajdek do ostatniej próby w eliminacjach rzutu młotem musiał drżeć o awans do finału. Przed kamerami "Telewizji Polskiej" krótko podsumował swój występ.
Igrzyska to dla czterokrotnego mistrza świata wyjątkowo trudna impreza. W Londynie oraz Rio de Janeiro Polak nie zdołał nawet awansować do finałowego konkursu.
Dalsza część tekstu pod wideo
W Japonii także źle zaczął eliminacje. Najdalszą odległość osiągnął dopiero w ostatniej próbie. Na szczęście wystarczyło to do zajęcia dziewiątej lokaty i awansu do finału.
- 76,46 metra powinno dać awans. Oczywiście nie tak miało to wyglądać, ale demony wróciły i gdzieś tam odcinały nogi - przyznał Fajdek w rozmowie z reporterem "Telewizji Polskiej".
- Ale jest dobrze. 76 metrów to jest już kawał wyniku, jeśli chodzi o eliminacje. Na poprzednich igrzyskach ponad 73 metry dawały awans, więc niewiele wtedy brakło - dodał.
- Tutaj około dziewiątego, dziesiątego miejsca powinienem wejść do finału. Patrząc na rywali, stres wszystkich zżera. Tutaj też nie było łatwo, wszyscy spinali się i krzyczeli - powiedział
- Zasnąć nie mogłem. Położyłem się o drugiej, a wstałem już za pięć szósta. Ostatnie przygotowania: 46 razy sprawdzałem torbę czy wszystko mam. Zjadłem kawałek pizzy na śniadanie, do tego jakiś soczek i wyjazd - ujawnił w późniejszej rozmowie z polskimi dziennikarzami.

Przeczytaj również