Ależ interes Wisły Kraków. Spłacił się w mig, potem dał na sobie zarobić

Ależ interes Wisły Kraków. Spłacił się w mig, potem dał na sobie zarobić
Łukasz Laskowski / PressFocus
Tego gracza sympatycy Wisły Kraków po prostu nie mogą nie pamiętać. Junior Diaz dawał z siebie 110 procent, a potem stał się bohaterem kasowego transferu.
Junior Diaz rozpoczął karierę w ojczystym Herediano. Obrońca debiutował w seniorskim futbolu w 2003 roku, wchodząc na ostatnie minuty z ławki rezerwowych, a w kolejnych rozgrywkach potwierdzał jakość, meldując się w podstawowym składzie. Szybko stał się wiodącym defensorem w kostarykańskiej ekstraklasie, przykuwając uwagę wielu innych ekip.
Dalsza część tekstu pod wideo
Po kilku latach stało się jasne, że rodzima liga jest dla piłkarza za ciasna. Koniec końców w styczniu 2008 roku zawodnik trafił na testy do Wisły Kraków. Przekonawszy trenera oraz działaczy, podpisał z klubem trzyipółletni kontrakt. Mówiło się wówczas, że kosztował 100 tysięcy dolarów, a zatem, biorąc pod uwagę ówczesny kurs waluty, 245 tysięcy złotych.
Diaz nie potrzebował długiej aklimatyzacji. W lutym 2008 roku zadebiutował w barwach "Białej Gwiazdy" w Pucharze Ekstraklasy, a w marcu - w samej Ekstraklasie. Kilka miesięcy później zdobyl pierwszy tytuł w karierze. Sięgnął z Wisłą po mistrzostwo Polski, co w kolejnym sezonie pozwoliło mu zasmakować gry w eliminacjach Ligi Mistrzów oraz Pucharze UEFA.
Gracz zaczął przy tym notować niezłe statystyki. Do świetnej postawy w tyłach często dokładał bramki i asysty. Zaliczył gola przeciwko Beitarowi Jerozolima i kluczowe podanie przeciwko Tottenhamowi. Gnębił również ligowych oponentów - w tym ŁKS, Arkę Gdynia, Górnika Zabrze oraz Ruch Chorzów. Jego rola w "Białej Gwieździe" zaczęła natomiast ewoluować.
Szkoleniowcy wystawiali Diaza coraz częściej nie na pozycji obrońcy, a defensywnego pomocnika. Uczyniło go to jeszcze ważniejszym elementem układanki. Widzieliśmy go od deski do deski niemal w każdym starciu. Kostarykańczyk poczynał sobie również dzięki temu coraz śmielej w ofensywie. Dołożył trafienia z Ruchem Chorzów i Lechem Poznań i zdobył z drużyną kolejny tytuł.
W następnej kampanii Wisła również rywalizowała na trzech frontach - a Diaz wciąż nie miał dość. Kontuzje i zawieszenia omijały go z daleka, przez co uznawano go za najpewniejszy punkt zespołu. Zapewniał bezcenne punkty w starciach z Jagiellonią Białystok czy Polonią Bytom. W końcu jego dobra forma została zauważona w innych europejskich ligach. Przyszła pora na transfer.
W Deadline Day 2010 Diaz, który zdążył jeszcze pomóc drużynie w eliminacjach Ligi Europy i trafić przeciwko Siauliai, sfinalizował transfer do Clubu Brugge. Kostarykańczyk miał kosztować nowy klub 800 tysięcy euro, a więc wtedy około 3,2 miliona złotych. Wisła zrobiła więc znakomity interes. Łatwo obliczyć, że zanotowała przeszło 13-krotną "przebitkę" na tym piłkarzu.
W Belgii Diaz jednak się nie sprawdził. Powrót z pozycji defensywnego pomocnika do obrony nie wyszedł mu na dobre. Już po niecałym roku belgijski klub postanowił wypożyczyć piłkarza z powrotem do "Białej Gwiazdy", która w międzyczasie odzyskała mistrzostwo. Tam jeszcze raz wykorzystywano go przede wszystkim w pomocy. Eksperymentalnie postanowiono przesunąć go również na pozycję... stopera.
Wszystkiemu winne były liczne kontuzje klubowych kolegów zawodnika. Koniec końców on sam również doznał urazu, który przekreślił jego występy pod koniec rozgrywek 2011/12. Tak definitywnie zakończyła się historia Diaza w klubie. Ten przez kilka następnych lat występował jednak w mocnych ligach. Po niepowodzeniu w Club Brugge w 2012 roku sprowadziło go Mainz, a trzy lata później - Darmstadt.
Później gracz spróbował swoich sił w zespole Wuerzburger Kickers, a potem powrócił do ojczyzny, najpierw do macierzystego Herediano, a potem do Alajuelense. Tam w 2021 roku zakończył karierę. Postanowił jednak pozostać przy futbolu. Przeszedł drogę od asystenta trenerów do samodzielnego szkoleniowca: najpierw rezerw Alajuelense i drużyny narodowej U-17, a obecnie AD Sarchi.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.
Michał - Boncler
Michał BonclerDzisiaj · 09:00
Źródło: własne

Przeczytaj również