Ależ zjazd! Miał podbić Premier League, stoczył się jak mało kto

Ależ zjazd! Miał podbić Premier League, stoczył się jak mało kto
IMAGO / PressFocus
Miał stać się topowym napastnikiem świata i na lata zacementować atak Chelsea. Timo Werner nie podbił jednak Premier League, zaś jego wycena spada w oszałamiającym tempie.
Timo Werner rozpoczynał przygodę z futbolem w zespole TSV Steinhaldenfeld. Szybko znalazł się na radarach większych drużyn. Ostatecznie w wieku wyłącznie sześciu lat przechwycił go Stuttgart. Tam Niemiec spędził kolejne lata, migiem przechodząc przez kolejne kategorie juniorskie, zyskując miano jednego z najbardziej obiecujących napastników świata, aż w końcu debiutując w seniorach.
Dalsza część tekstu pod wideo
Snajper stał się jednym z najmłodszych debiutantów w historii Bundesligi, wchodząc na plac gry w spotkaniu Stuttgartu z Bayerem Leverkusen w wieku 17 lat, pięciu miesięcy i 11 dni. W następnych miesiącach stał się podstawowym graczem i zaczął wyrastać na czołowego strzelca niemieckiej ekstraklasy. Zaczęły upominać się o niego Bayern czy Borussia Dortmund. On wybrał jednak inaczej.
W 2016 roku przeniósł się za niską jak na dzisiejszą realia kwotę 23 milionów euro do RB Lipsk. Tam, mając kolegów na znacznie wyższym poziomie, był w stanie pokazać pełnię swoich umiejętności. Regularnie dostarczał gole i asysty, sprawiając, że beniaminek błyskawicznie zaczął bić się o grę w europejskich pucharach - a nie utrzymanie w niemieckiej ekstraklasie.
Kolejne lata przynosiły kolejne bramki oraz asysty w wykonaniu Wernera. Z czasem, szczególnie w trakcie znakomitej kampanii 2019/20, zaczęły się nim interesować nie tylko niemieckie, lecz także europejskie drużyny. Wernera zdążono połączyć z niemal wszystkimi topowymi zespołami, z Barceloną i Realem Madryt na czele. Ostatecznie trafił on do Premier League.
Po świetnym sezonie, w trakcie którego portal Transfermarkt wycenił go nawet na 80 milionów euro, sumę 53 milionów euro wydała na niego Chelsea. Wydawało się, że "The Blues" kupują prawdziwego kozaka, który zacementuje atak na lata. Tak się koniec końców nie stało. W Premier League Werner nie potrafił utrzymać poziomu z Bundesligi. Strzelał goli jak na lekarstwo. Wyręczać musieli go klubowi koledzy.
Kiedy mijały miesiące, a konto bramkowe Niemca wciąż pozostawało prawie puste, "The Blues" zdecydowali się ściągnąć goleadora, któremu nie brakowało pewności w polu karnym. Przed rozgrywkami 2021/22 klub sprowadził Romelu Lukaku. Było jasne, że koniec przygody Wernera na Stamford Bridge jest bliski. Nie zdołał on nawet nawiązać walki o miejsce w jedenastce. Po dwóch latach powrócił do RB Lipsk.
Wydawało się, że w poprzedniej ekipie Werner będzie miał wszystko, aby się odkuć i za jakiś czas jeszcze raz trafić za granicę. Nie był już jednak tym samym zawodnikiem. Cały czas doskwierały mu problemy ze skutecznością. Doszły do tego coraz liczniejsze kontuzje. Stracił też ważne okno wystawowe - po debiucie w 2017 roku i występach na mundialu 2018 i EURO 2020 przestał być powoływany do kadry.
Ostatecznym ratunkiem miało być wypożyczenie do Tottenhamu w kampanii 2024/25. A tam Werner nie musiał obawiać się o jakąkolwiek konkurencję. W ekipie "Kogutów" też nie zdołał się jednak odblokować, z gracza podstawowego składu szybko stał się rezerwowym, a z rezerwowego - graczem ekipy U-23. W trakcie ostatnich miesięcy wypożyczenia nawet nie powąchał murawy. Po powrocie nie jest lepiej.
Trwające rozgrywki są dla Wernera kolejną z serii katastrof. Snajper pojawił się na boisku na zaledwie jedną minutę. Oprócz tego ogląda kolejne mecze z perspektywy ławki rezerwowych lub trybun. Jego wycena według portalu Transfermarkt spadła do poziomu sprzed 12 lat, a zatem debiutu w profesjonalnym futbolu. Wynosi obecnie pięć milionów euro - to 16-krotny spadek w stosunku do najlepszych czasów.
O powrocie do reprezentacji Werner już nie marzy. Teraz liczy się dla niego wyłącznie regularna gra. Niewykluczone, że piłkarz osiągnie cel, radykalnie zmieniając otoczenie. W zeszłych tygodniach interesował się nim m.in. Inter Miami, gdzie do wypełnienia może być luka po noszącym się z zamiarem zakończenia kariery Luisie Suarezie. Jeśli gra u boku Leo Messiego nie pozwoli mu się odbudować, to co pozwoli?
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.
Michał - Boncler
Michał BonclerWczoraj · 20:13
Źródło: Transfermarkt / własne

Przeczytaj również