Arsenal pobił rekord i grubo przestrzelił. Gwiazdor nie dojechał, wartość spadła na łeb, na szyję

Arsenal pobił rekord i grubo przestrzelił. Gwiazdor nie dojechał, wartość spadła na łeb, na szyję
Xinhua / pressfocus
Kibice, eksperci, działacze - dosłownie wszyscy mieli wobec niego ogromne oczekiwania. Kiedy Arsenal kupił Nicolasa Pepe za 80 mln euro, zdawało się, że ściąga perełkę. Tak jednak nie było.
Dwa lata spędzone w piątej lidze, rok dwie klasy wyżej i kompletnie nieudany epizod na zapleczu Ligue 1. Początki kariery nie wskazywały na to, że o Nicolasie Pepe jeszcze zrobi się głośno. Jego początku w elicie również były bardzo niemrawe, lecz gdy w końcu odpalił, to na całego.
Dalsza część tekstu pod wideo
Po sezonie 2016/17, podczas którego Iworyjczyk brał udział przy czterech trafieniach w Angers SCO, co nie jest powalającą statystyką, jeśli mówimy o skrzydłowym, po jego usługi zgłosiło się Lille, co pochłonęło około 18 mln euro. Ruch ten błyskawicznie zaczął się jednak spłacać.
W pierwszych rozgrywkach po przeprowadzce Pepe zdobył 13 bramek i pięć asyst. Jeszcze lepiej było rok później, gdy wykręcił szalone 33 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej. Do 22 trafień dołożył 11 asyst. W tabeli strzelców Ligue 1 znalazł się tylko za Kylianem Mbappe - autorem 33 goli.
Kapitalna dyspozycja strzelecka atakującego Lille nie mogła umknąć uwadze gigantów. Największe marki w Europie wręcz zabijały się o reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej. Do klubu z Ligue 1 spłynęło multum ofert. Niemiecki serwis Transfermarkt.de już wtedy wyceniał go na 75 mln euro.
Najbardziej konkretny w swoich działaniach okazał się Arsenal. Były mistrz Anglii nie oszczędzał i poszedł na całość. Sprowadzenie Pepe na Emirates Stadium wyniosło aż 80 mln euro. Najnowszy nabytek "Kanonierów" stał się najdroższym graczem w historii klubu.
Były gracz Lille długo nie potrafił się jednak przełamać. Na pierwszy konkret czekano do czwartej kolejki i meczu z Tottenhamem, gdy zaliczył asystę. Dopiero miesiąc później trafił zaś do siatki. Na przestrzeni całego sezonu wypracował pięć goli i sześć ostatnich podań, co uznano za rozczarowanie.
Działacze nie skreślili Pepe i dali mu jeszcze jedną szansę. Sezon 2020/21 był dla niego lepszy, gdyż przełożył się na dziesięć goli. Wydawało się, że teraz będzie już z górki. Tak jednak nie było. Kolejne rozgrywki okazały się katastrofą. Udział przy trzech bramkach sprawił, że graczowi pokazano drzwi.
Kariera reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej znalazła się na ostrym zakręcie. Najpierw szukał szczęścia w Nicei, gdzie był wypożyczony z Arsenalu. Później zagrał też w Trabzonsporze. Mimo dużo niższego poziomu trudności, bo obie ligi nigdy nie siedziały przy jednym stole z Premier League, rekordowy nabytek Arsenalu nie powtórzył liczb sprzed lat. Z roku na rok trafił na swojej wartości.
Angielski gigant, oddając Pepe do Turcji, nie zarobił ani grosza. Gigant utopił 80 mln euro i został z niczym. Po tym, jak gwiazdor nie błysnął nad Bosforem, dostał jeszcze jedną szansę od losu i zasilił Villarreal. W La Liga gra do dziś, lecz nadal nie zachwyca. W tym sezonie zdoby dwie bramki i zaliczył asystę. Bilans ten jednak nie powala, a Transfermarkt szacuje jego wartość na 7,5 mln - 10 razy mniej niż w momencie przenosin do Londynu.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.
Piotr - Sidorowicz
Piotr SidorowiczDzisiaj · 16:30
Źródło: własne

Przeczytaj również