Artur Wichniarek z przekąsem o grze reprezentacji Polski. "W ten sposób można złamać nogę"

Artur Wichniarek martwi się sytuacją reprezentacji Polski przed mistrzostwami świata. Jego zdaniem w składzie biało-czerwonych wciąż jest zbyt wiele znaków zapytania.
Przed reprezentacją Polski mecze z Holandią i Walią w Lidze Narodów. Nasz zespół walczy o utrzymanie w najwyższej dywizji tych rozgrywek. Zdaniem Wichniarka nadchodzące spotkania są tylko środkiem do osiągnięcia celu, czyli dobrego występu na mistrzostwach świata.
- Dla mnie wyniki tych najbliższych trzech spotkań nie są najważniejsze. Wiem, że utrzymanie się w najwyższej dywizji, to cel, ale za chwilę mamy mundial. Chciałbym, żebyśmy po tych dwóch meczach Ligi Narodów wiedzieli, w jakim ustawieniu zamierza grać nasz zespół. Selekcja zawodników do pierwszej jedenastki powinna być zakończona. I chciałbym, żebyśmy w końcu grali w piłkę, a nie grali od przypadku do przypadku. W ten sposób można załamać nogę. W piłce sam przypadek nie wróży nic dobrego - powiedział Wichniarek w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty".
45-latek uważa, że reprezentacja Polski wciąż jest placem budowy. To - jak przekonuje - zły znak przed mistrzostwami świata.
- Jest kilka znaków zapytania. A jeśli na dwa miesiące przed pierwszym meczem mundialu nie wiemy, w jakim ustawieniu chce grać reprezentacja, to nie jest to dobry prognostyk. Wydaje mi się, że inne kadry są w tych elementach dużo dalej niż my. Chciałbym się mylić - przyznał były napastnik.
Wichniarek wskazał też, w jakim ustawieniu powinna grać reprezentacja Polski. Nie widzi w nim miejsca dla żadnego klasycznego skrzydłowego.
- Jak Bayern na początku sezonu, czyli 4-2-2-2. Byłoby tam miejsce dla dwóch defensywnych pomocników jak Grzegorz Krychowiak i Karol Linetty, który umie podłączyć się do ataku. Do tego dwa "wolne elektrony" czyli Zieliński i Szymański. Przed nimi Lewandowski i Milik - napastnicy, którzy lubią ze sobą grać, potrafią się uzupełniać i utrzymać przy piłce. To byłoby moje ustawienie z oczywistym przekazem do każdego, że cały zespół broni - podsumował Wichniarek.